Epilog

174 15 5
                                    

꧁꧂

Rozpościerająca się przed nim czerń i wszechobecna cisza zaczęły ustępować. Nie potrafił ująć w słowach tego, co czuł i ile czasu tkwił w takim stanie. Dzień, miesiąc, może parę lat? Nie wiedział.

Najpierw dochodziły do niego bliżej nieokreślone bodźce. Usłyszał szum wody, a potem poczuł na swojej skórze przyjemnie ciepłą wodę. Promienie słońca nieśmiało muskały go po policzkach.

O dziwo nie czuł żadnego bólu i był lekki jak piórko. Jakby uwolnił się od wszystkich trosk, które kiedykolwiek mu towarzyszyły. Powoli uchylił powieki, a wtedy zorientował się, że leżał na brzegu plaży.

Czuł dezorientację, bo część jego ciała była zanurzona we wodzie. Nie wiedział, dlaczego właśnie tutaj się obudził, ani gdzie dokładnie był, ale miejsce to było mu jakby znajome. Ta czysta, złocista plaża i klify porośnięte dziką łąką do złudzenia przypominały te w Los Angeles.

Tuż nad głową słyszał pieśń niesioną przez mewy, a do jego nosa dochodził zapach lata i mieszankę słodkich kwiatów.

Raptem gdzieś w tle dostrzegł spacerującą brzegiem wody sylwetkę. Miała na sobie zwiewną sukienkę w kwieciste wzory oraz biały kapelusz z jasnoniebieską wstążką. Zza jego rondla wystawały niesione przez lekki wiaterek, długie blond włosy. I choć postać była od niego znacznie oddalona, on od razu ją rozpoznał.

Nie chcąc odrywać od niej stęsknionego wzroku, ogarnęło go uczucie przepełniającej radości. Kobieta zbliżała się, a on czekając jak zaklęty, nie śmiał się poruszyć. Z początku nie dowierzał własnym oczom. Może to było po prostu to, co chciał zobaczyć przed śmiercią?

Zawsze sądził, że tak złego człowieka, jak on czeka jedynie piekło i wieczna pokuta. Może to tylko iluzja, pokazująca to, co chciał zobaczyć po śmierci i nie koniecznie musiała być prawdą?

Cokolwiek to było... Teraz wiedział, że w końcu jego walka dobiegła końca.

Nawet jeżeli miało to być chwilowe doznanie i ukojenie, to ten moment był dla niego wszystkim, jego zbawieniem. Nawet jeśli zobaczył ją na jedną chwilę, jeśli miała go tylko doprowadzić pod bramy samego piekła — nie miał nic przeciwko. Świadomość, że była szczęśliwa i że mogła spacerować w miejscach, które za życia kochała, w zupełności mu wystarczały.

Tutaj nic nie było w stanie jej ograniczyć. Jedynie wyobraźnia.

Gdy stanęła przed nim, chcąc pomóc mu wstać, wysunęła delikatną dłoń. Zadzierając wzrok, niemal natychmiast zauważył szmaragdowy pierścionek, który w przyszłości miał jej podarować. Wzruszony tym spotkaniem, odwzajemnił pełen miłości uśmiech i stykając się z dziewczęcymi palcami, wyszeptał błogo:

Wróciłem.

Teraz razem spacerowali piaszczystym brzegiem, mocno trzymając się za ręce.

Czasami to, za czym tak uparcie gonimy, nie jest tym, czego tak naprawdę w głębi duszy potrzebujemy.

Niekiedy uszczęśliwia nas to, co mamy w zasięgu wzroku.

Koniec.

꧁꧂


Mężczyzna z tatuażem II [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz