Tom IV, Rozdział 2. Alfa.

668 83 25
                                    

꧁꧂

Parę chwil wcześniej

   — Natsu, pragnę cię, jak cholera... — szepnęła uwodzicielsko, lokując drobne dłonie na jego torsie skrytym za cienkim materiałem czarnej koszuli.

   Scherry z utęsknieniem delikatnie samymi opuszkami palców zaczęła badać znajdujące się za nią idealnie wyrzeźbione mięśnie mężczyzny. Zagryzła dolną wargę, starając się zapanować nad swoimi dzikimi żądzami, jednak na marne, bo nim się zorientowała, zaczęła zapuszczać się w stronę jego paska od spodni.

   Nawet fakt, że stali w ciasnym korytarzu i co chwilę mijali ich jacyś spici ludzie, nie był w stanie jej zahamować.

   — Chciałabym powtórzyć te dzikie orgie, jakie kiedyś ze sobą uprawialiśmy. Brakuje mi ciebie. Brakuje mi twojego dotyku i zapachu oraz tego, co ze mną wyprawiałeś. Nie bądź taki niedostępny i pozwól mi w końcu odpowiednio się tobą zająć. Będziesz mnie mocno pieprzył, a ja będę równie głośno krzyczała. — Stanęła na palcach, drażniąc oddechem płatek jego ucha. — Wiem, że chcesz tego.

   Spoglądający na nią mężczyzna z miną niewyrażającą żadnych emocji mierzył się z jej przenikliwie niebieskimi tęczówkami, które doskonale widział w tym klubowym półmroku. Były przymglone od narastającego napięcia i pożądania. Wiedział, że prędzej czy później do tego dojdzie, a te słowa padną z jej ust. Był na to przygotowany, od kiedy tylko ją ujrzał w siedzibie głównej.

   Tak jak się spodziewał, Blendy przez cały czas grała.

   Nie z nim te numery.

   — Nie Scherry — powiedział butnie, ze stanowczością łapiąc ją za przedramiona.

   Tym samym chciał pozbyć się jej irytujących dłoni, które wbrew jego woli błądziły po jego brzuchu i zbliżały się w kierunku spodni. Wiedział, o co jej chodziło i do czego zmierzała, lecz nie miał najmniejszych zamiarów się z nią zabawiać.

   To była granica, której Blendy już nigdy miała nie przekroczyć.

   — No co jest z tobą Natsu? — spytała zarozumiale uśmiechnięta, tym samym zadzierając podbródek. Najpierw bacznie otaksowała jego przystojną twarz, a potem spojrzała prosto w jego fascynująco zielone oczy. Ilekroć to robiła, tylekroć się w nich zatapiała bez końca. — Kiedyś nie miałbyś żadnych oporów przed tym, żeby mnie przelecieć. Zapomniałeś już, jak było nam ze sobą dobrze? A może chciałbyś, żebym pomogła ci to sobie przypomnieć?

   Nie zwracając uwagi na jego sprzeciw, chciała wyswobodzić górne kończyny i ponownie umiejscowić ręce na jego klatce piersiowej, ale Dragneel niespodziewanie zacisnął palce na jej ramionach i lekkim szarpnięciem przywołał Scherry do porządku. Syknęła z bólu, po czym z wymalowanym zdezorientowaniem znów skupiła na nim swoją uwagę.

   Raptem rozszerzyła oczy, bo Natsu wpatrywał się w nią bardzo intensywnie, z aroganckim uśmieszkiem i groźnie ściągniętymi brwiami. Nie wyglądał na skorego do figli ani tym bardziej nastawionego na intymne zbliżenie.

   — Nie przeginaj Scherry. Wiesz dobrze, że nie lubię się powtarzać — sapnął chrapliwie, jednocześnie powoli pochylając się nad jej naturalnie bladą twarzą. Specjalnie akcentując jej imię, brzmiał i wyglądał na rozjuszonego, co oznaczało, że żarty, jak i maska, którą nosił, odkąd rudowłosa się pojawiła, także zaczęła kruczeć. — Muszę przyznać, że całkiem dobra z ciebie aktorka i manipulantka, ale wiesz, co ci powiem? Mam już dość tej twojej zasranej gierki oraz układu.

Mężczyzna z tatuażem II [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz