Wybaczcie, że z takim małym poślizgiem. Chciałam dodać rozdział wczoraj, no ale w lolu zaczął się nowy sezon, a ranga sama się nie wbije... Także ten, łapcie rozdział :D
꧁꧂
Dwa miesiące później, dom Mesta Grydera
Lucy siedziała na kanapie w salonie i ze znudzeniem oglądała telewizor. Od paru dni źle się czuła, dlatego bezzwłocznie zadzwoniła do Makarova. Poinformowała go, że przyjdzie do pracy trochę później, ale on stanowczo jej tego zabronił. Poprosił, żeby została w domu i najpierw zadbała o swoje zdrowie, a w papierkową robotę wkręci Laxusa albo Erzę. Nie oponowała. Podziękowała mu za wyrozumiałość i tego dnia skupiła się na sobie. Pewnie przeziębiła się przez te wieczorne spacery z Plue.
Raptem usłyszała burczenie w żołądku. No tak, nic dziś nie jadła.
Owinęła się w ciepły koc, wstała i z wolna poczłapała do lodówki. Otwierając białe skrzydło, dostrzegła na półce swój ulubiony jogurt oraz przyczepioną do niego karteczkę od Mesta. Uśmiechnęła się pod nosem, bo skubany wiedział już, co sprawia jej podniebieniu przyjemność. Dzierżąc w dłoni swoją słodką zdobycz oraz łyżeczkę wróciła na kanapę.
Przez ostatnie wydarzenia i zawirowania w jej życiu czuła się po prostu osłabiona. Nerwy idące w parze ze stresem są dla ludzkiego zdrowia najgorszymi wrogami.
Usłyszała bawiące się na zewnątrz dzieciaki. Wzdychając, tęsknym wzrokiem powiodła w stronę okna. Nie ma się co dziwić, był już kwiecień, a wiosna raz po raz ubarwiała szary krajobraz. Lucy kochała tę porę roku, bo wszystko to co uśpione, ponownie budziło się do życia. To taka optymistyczna pora roku, że nie sposób się nie cieszyć.
Pochłaniając kolejny kęs, poczuła metaliczny posmak na języku, który twardo sprowadził ją na ziemię. Z odruchu spojrzała w dół, a wtedy dostrzegła czerwone plamki krwi, które skapując z jej nosa, brudziły idealną konsystencję przekąski.
- Cholera - syknęła zniesmaczona. - Znowu?
Od razu poszła do łazienki, dokładnie umyła twarz zimną wodą. Gdy krew przestała lecieć, wetknęła w nozdrza małe ruloniki z chusteczki. Przechodząc z salonu do kuchni, wzięła swój niedokończony jogurt i z przykrością wyrzuciła go do kosza. Oparła się o blat i próbowała sensownie to wytłumaczyć. Martwiła się trochę, bo to zdarzyło się już nie pierwszy raz.
Błądząc zadumanym wzrokiem po ścianie, zerknęła na tykający zegar i oprzytomniała. Na jej usta od razu wpełzł czuły uśmiech.
Mest dbał o nią każdego dnia i troszczył się, a za chwilę wraca z pracy i z pewnością będzie głodny jak wilk. Wiedząc, jakim jest beztalenciem, postanowiła wspiąć się na swoje marne wyżyny kulinarne i przygotować mu coś do jedzenia. Wprawdzie Gryder prosił ją, żeby się dziś nie forsowała, ale chciała zrobić mu przyjemność.
Tym bardziej że musi go dzisiaj powiadomić o nadchodzącym spotkaniu w ''pracy'', ponieważ Makarov wyprawiał przyjęcie na cześć nowego członka rodziny, pierworodnego syna Levy i Gajeela - Louisa Redfoxa.
Nie mogła go ze sobą zabrać, ponieważ to było zamknięte grono, a wszelkie osoby z zewnątrz miały kategoryczny zakaz wstępu. Z wiedzą, jaką posiadała Lucy, musiała uważać na słowa, a także za wszelką cenę dochować tajemnicy. Nawet przed Mestem.
Swoją drogą brunet ostatnio coraz częściej wypytywał ją o pracę, siedzibę główną i współpracowników. Niekiedy sprawiało to, że Lucy czuła się jak pod okiem czujnego rodzica, ale rozumiała, że on najzwyczajniej w świecie martwił się o nią. Był za bardzo przewrażliwiony na punkcie jej bezpieczeństwa i wolał wszystko wiedzieć.
![](https://img.wattpad.com/cover/247119526-288-k820011.jpg)
CZYTASZ
Mężczyzna z tatuażem II [ZAKOŃCZONA]
FanfictionWraz z nadejściem czarnych chmur, które niespodziewanie pojawiły się nad niebem w Los Angeles, zjawia się pewien tajemniczy mężczyzna... Jak wiele trzeba poświęcić i jaką zapłacić cenę, żeby rozwikłać tajemnicę sprzed lat? Jest to druga część moich...