Prawie 3 lata minęły by szum na temat królobójstwa ucichnął, a Renalios ogarnięte w chaosie, stanęło na nogi za pomocą nowej królowej. Ja nie miałem wiele czasu na próżnowanie, bo po dostaniu się do powietrznego zamku Dracorii przystąpiłem do treningu. Jednak nie mogłem go ukończyć z powodzeniem, bo każda próba zdania testu i walki z nią kończyła się porażką i odesłaniem do kolejnego treningu. Jednocześnie Dracoria męczyła mnie poszukiwaniami bohatera, o którym pozostały jedynie legendy oraz jej wspomnienia.
Za dawnych czasów wezwany był tylko jeden bohater, którego zadaniem nie było mierzenie się z Dracorią tylko zaprowadzeniem pokoju na świecie. Widmo wojny między królestwami zbliżało się nieuchronnie, a bogowie postanowili działać. Jednak zamiast zesłać większą ilość bohaterów to postawili na jednego.
Dracoria mało mi opowiadała, bo uznała, że to jeszcze nie czas, ale jej słowa nie brzmiały na kłamstwa. Jedynie obiecała mi dokończyć historię, gdy uda mi się odnaleźć grobowiec bohatera i znajdujące się tam ostrze.
Podobno miecz, którym władał ten bohater zawierało ogromną moc i potrafiło przybierać formy innych broni w tym łuku, topora lub tarczy. Ten sam bohater dzięki temu pełnił rolę pozostałych. Nie wiadomo jednak co się z nim stało, a z opowieści ludzi mało można wywnioskować. Trafiłem jednak na trop w grobowcu jednego z dawnych strażników królestwa, który ponoć służył bohaterowi i do grobu zabrał ze sobą pewną tajemnicę.
Początkowo to zadanie brałem za głupie i pozbawione jakiegokolwiek sensu. Lecz szansa na wygraną z Dracorią i ukończenie testu dzięki temu skarbowi stawała się ogromną nadzieją. Szczególnie, gdy paskudne sny zaczęły nasilać z dnia na dzień...
*
Obudziłem się z krzykiem nerwowo patrząc przed siebie. Czułem cieknący pot po całym ciele i szybko obmacałem się nie widząc na sobie żadnych ran. Każdy sen polegał na tym samym. Widziałem w nich swoją śmierć, a każda tam zadana rana była tak potworna jakby to w ogóle nie był sen. Obróciłem się w stronę okna i czułem na twarzy odbijające promienie słoneczne. Już świta, a ja nie zamierzałem marnować dnia na wylegiwaniu się w łóżku. Wstałem i kątem oka spojrzałem w kierunku małego szkła służącego jako lustro.
Przez ten czas treningu z normalnego chudego chłopaka stałem się umięśnionym i wytrenowanym wojownikiem. Każdy mięsień na brzuchu wyglądał na doskonale wyrzeźbionego z czego nawet byłem dumny. Nigdy w życiu nie myślałem, że tak bardzo pochłonie mnie trening, ale wyszło mi to na lepsze. Chwyciłem za ubrania i miecz i ubierając się pospiesznie zszedłem na dół.
-Już wstałeś? -dotarł do mnie głos Viyanne wycierającej kufle po piwie i posyłającej kolejne barmanki do przybywających gości na śniadanie. Już od roku Viyanne spełnia swój sen o tawernie i jest w tym fachu najlepsza. Tawerna znajduje się na granicy królestw i każdy kto chce uniknąć politycznych sporów może znaleźć tu swoje miejsce. I nawet nie trzeba jakkolwiek obawiać się o kłótnie czy haracze. Dracoria osobiście przysłała kilku swoich ludzi, którzy doskonale zajmują się ochroną. Straż i ludzie już próbowali przymusić Viyanne do zapłaty, lecz zawsze kończyli martwi lub ciężko obici. Przez co nigdy nikt już nie próbował tutaj przybyć. Nawet sama nazwa brzmiąca "Tawerna pod Tarczą" mogła dawać znać, że tawerna jest sprawnie chroniona.
-Jak zwykle rano... Myślałem, że jak wczoraj tu przybyłem i odpocznę to coś się zmieni. Jednak wciąż jest tak samo... -odparłem zasiadając przy stole, a ona odłożyła kufle i krzyknęła coś do kucharza.
-Zaraz podadzą śniadanie, pewnie jesteś głodny -odparła nalewając mi z beczki piwa, a świeża zrobiona jajecznica na talerzu zjawiła się po chwili. W milczeniu przystąpiłem do jedzenia czując na sobie wzrok obserwującej mnie dziewczyny.
![](https://img.wattpad.com/cover/243942522-288-k373878.jpg)
CZYTASZ
Grimguss- Legenda o fałszywych bohaterach
FantasyGrupka przyjaciół, zafascynowana dawnymi grami RPG w formie planszowych, odnajduje tajemnicze pudełko. Zaciekawieni opisem postanawiają rozpocząć rozgrywkę nie wiedząc, że ta decyzja odmieni ich całkiem spokojne i nudne życie