W momencie przed śmiercią udało mi się po raz ostatni dostać do tego czarnego pomieszczenia, gdzie leżała głowa tej przedziwnej istoty udającej mnie.
-Czyli to już koniec? Umarłem? -spoglądałem na niego a on uśmiechnął się.
-Jak widzisz. Doprowadziłeś do końca zostawiając twoich bliskich w tragicznym stanie. Tak jak to przewidziała przyszłość. Minie tylko chwila i już stracisz resztkę świadomości.
Poczułem, jak łzy płyną po moim ciele choć już byłem świadom, że żadnego ciała już nie mam a wszystko właśnie dla mnie się kończy. Drżałem w przerażeniu na samą myśl, że już nigdy nie ujrzę bliskich.
-Dlaczego? Dlaczego musiała być taka nasza przyszłość.
-Skąd mam wiedzieć? Musisz mieć na sobie jakąś paskudną klątwę, którą udało się wreszcie przerwać tą finalną śmiercią. Tak to ciągle umierałeś i odradzałeś się w innym miejscu i o innym czasie.
-Nie ma jakiejś nadziei na powrót? Próbowałem posiąść te kryształy, gdyby tylko...
-Nie uda ci się. Jesteś trupem i jedyna twoja świadomość to twoja głowa, którą trzyma zdruzgotana siostra żałująca tego, że musiało dojść do właśnie tego. Nie zdołasz nic zrobić.
-Nie...-odparłem a on zdziwiony spoglądał na mnie a ja zacząłem uderzać w jedną z czarnych ścian z całej siły.
-Co ty chcesz zrobić?
-Oszukam ten los...zdołam!
-Proszę bardzo...próbuj! Gdy tylko wrócisz to tylko na kilka chwil...już i tak jesteś martwy.
-Dam radę.
*
Dracoria przekonała dziewczyny do wejścia do środka by zabrać resztę ciała Rishena i pochować je przed domem. Alyonea ledwo krocząc stanęła w świątyni i mimo ogromnego bólu w sercu zmusiła siebie do podejścia dalej aż do zwłok chłopaka. Gdy je ujrzała to rozpłakała się całkowicie i uklęknęła przy nich. Veristia cały ten czas trzymała głowę Rishena ignorując już ją by nie bolało ją w ten sam sposób.
-Naprawdę musieliśmy skończyć w taki sposób?! To po co ten ślub...obietnica, że zawsze już będziemy razem Rishen? -szturchała ciałem licząc, że to tylko paskudny sen jednak brak reakcji wywoływał w niej jeszcze większy ból i załamanie.
-Dlaczego mnie okłamałeś ukochany...Chciałam tylko żebyśmy wreszcie byli szczęśliwi...-odetchnęła i wreszcie zdołała się podnieść jego ciało i odwróciła się w stronę Veristii która spoglądała na ziemię.
-Przepraszam...nie wiedziałam, że przy ostatnim ataku on się specjalnie odsłoni. Ja zamknęłam oczy nie chcąc na to patrzeć...po prostu.
-Wiem...on sam zawsze wybierał to co niby najlepsze...Nie mogę cię winić za to. Chciałabym po prostu wreszcie spokoju i zrozumieć, dlaczego on to zrobił.
-Chodźmy już z tego miejsca...-dodała Dracoria i opuścili środek ruin, gdzie czekała na nich Kinerath która spoglądała na nich.
-Możemy ruszać? -zapytała krótko a Veristia westchnęła i przytaknęła spoglądając na głowę, która nagle odwróciła się w jej stronę wlepiając oczy prosto w nią. Wywołało to w niej ogromne przerażenie, że przypadkowo wyrzuciła jego głowę.
-Coś ty zrobiła?! -zapytała Dracoria a Veristia spojrzała, jak głowa turla się po ziemi by wreszcie wznieść się w powietrze.
-On spojrzał na mnie! Po prostu...
-C-co?! -nie dokończyła Alyonea bo ogromny podmuch odrzucił je wszystkie mocno do tyłu a z głowy, która zaczęła rosnąć wyrastały kręgi szyjne tworząc w tym samym ogromny na kilkaset kręgosłup z żebrami wbijającymi się w ziemię. Sama głowa powędrowała w górę i z otwartą szczęką zawrzeszczała ludzkim krzykiem.
CZYTASZ
Grimguss- Legenda o fałszywych bohaterach
FantasiaGrupka przyjaciół, zafascynowana dawnymi grami RPG w formie planszowych, odnajduje tajemnicze pudełko. Zaciekawieni opisem postanawiają rozpocząć rozgrywkę nie wiedząc, że ta decyzja odmieni ich całkiem spokojne i nudne życie