Rozdział 42 - Dolina Dusz

20 4 1
                                    

Alyonea wciąż nie dowierzając ściskała ciało Rishena, które bez jakiegokolwiek życia stawało się tylko coraz zimniejsze i całkowicie bezwładne. Obok nich wciąż dumny z swojego zachowania stał Syrandos, który spoglądał na nich i wybuchł gromkim śmiechem.

-Wystarczyło, że Rishen straciłby ukochaną to oddałby się w łapska! Wreszcie wygraliśmy! -wrzasnął donośnie i spoglądał już w niebo, a Viyanne zagryzając wargi oparła się o ostrze i spojrzała na niego z ostrzem skierowanym w jego kierunku.

-Łżesz... on wróci! On nigdy nie podda się komuś takiemu jak ty! Rishen jest... i zawsze będzie potężniejszy niż ktokolwiek z nas. Wy bogowie lepiej zacznijcie się już bać, bo tam gdzie go zabrałeś... to skazałeś swoich bliskich na zagładę.

-Lepiej zamilknij, bo złamię umowę... chcieliśmy tylko jego, ale jeśli ktoś z was mnie teraz zaatakuje to zabiję bez mrugnięcia okiem.

Alyonea na chwilę otworzyła powieki Rishena widząc puste, martwe, zielone źrenice i podłamała się jeszcze bardziej. Przytuliła go jak najmocniej potrafiła i spojrzała na Viyanne.

-Zostaw go... nie ma... sensu... -wyszeptała, a Viyanne syknęła coś pod nosem i schowała ostrze, a Syrandos spojrzał dookoła na strażniczki i uśmiechnął się.

-Zabijcie je! -odparł znikając, a strażniczki jak w transie nagle ruszyły do walki, a Alyonea już miała wstać, ale Viyanne kiwnęła głową i przy pomocy ostrza stanęła do walki z armią ludzi.

-Wy... No... cha! -krzycząc parując ataki i zabijając każdą grupkę strażniczek, które mimo strat szły w zaparte.

-Zabiję!!!! WAS WSZYSTKICH! -wrzeszcząc mordowała dalej, a Alyonea obserwowała całe starcie. Viyanne zalana cała krwią i serią trupów dyszała ciężko i zgarnęła krew z miecza i spojrzała na nieprzytomną królową.

-Zabiję... i ją... -ruszyła wolnym krokiem w kierunku nieświadomej, nieprzytomnej królowej, lecz Alyonea rzuciła włócznię pod jej nogi.

-Nie ma to sensu! Rishen nam kazał zabicia chociaż jej! Rozumiem doskonale twój ból o jego stracie... ale...spełnijmy jego wolę...

Viyanne odetchnęła i schowała ostrze i odgarnęła włosy do tyłu i cała drżąca upadła na kolana. Kątem oka spojrzała na swoją przyjaciółkę.

-W-wybacz... tak bardzo mnie poniosło... Po prostu sama bezużyteczność... że nie mogliśmy nic zrobić. Jesteśmy za słabe... Rishen też jest słaby... nie wiem czy już cokolwiek ma sens... -dociągnęła się do Alyonei i złapała zimną sztywną rękę chłopaka.

-Rishen nie jest słaby! Do jasnej cholery sama widziałaś... sama z nim przeżyłaś tyle... Czy już zapomniałaś?!

-Z-zapomniałam? Nie dałoby się tego zapomnieć... wciąż pamiętam tego chłopaka, który miał problem z zabiciem strażnika. Jak musiał ze mną i resztą złodziei żyć jak szczur na ulicach... Ile razy ratował mnie... ratował bliskich... Aż do teraz...

-Teraz stał się potworem ludzkości... tylko on sam wie czemu chce to robić... i skrywa to przed nami... -dodała Alyonea gładząc dłonią po włosach chłopaka i zalała się łzami znów.

-Alyonea... ty płaczesz?... Przecież wampiryzm...

-Nie jestem przecież już wampirzycą... wszystko od momentu mocy bogini. Do teraz miewam huśtawki emocji. To wszystko obce mnie przeraża, ale staram się oswoić...

-Rozumiem... -odetchnęła i spojrzała na królową - pora czekać na chwilę aż się on obudzi.

*

Grimguss- Legenda o fałszywych bohaterachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz