Kisanda z ciężkim oddechem spoglądała na objętych ukochanych i z gniewem szykowała się na kolejny atak. Dracoria miała już ponownie ruszyć do walki, gdy Kisanda zamachnęła się, lecz tym razem za koniec włóczni złapał sam Rishen, którego oczy stanęły się kompletnie białe, a całe ciało wróciło do normalności. Alyonea spojrzała na niego z łzami w oczach i przycisnęła ręce do piersi zadowolona.
-Trochę wam zajęło... ciekawa jestem co robiliście tak długi czas... -uśmiechnęła się, a ja sięgnąłem po miecz i odepchnąłem ją w tył.
-Dzięki niej zrozumiałem co naprawdę jest istotne w tym świecie... I, to że ktoś taki jak ty nigdy nie może nam stanąć na drodze!
-Ależ szlachetnie to brzmi zbyt szlachetnie na kogoś takiego potwornego jak ty.
-Mnie nazywasz potworem, a kim ty jesteś? Uważasz się za boginię z armią sobie podobnych a niewinną dziewczynę wykorzystujesz w czymś zwanym Grimgussem. Kradniesz jej własność by parobkowie nazywani bohaterami otrzymywali moce. Ale spokojnie po dorwaniu ciebie ruszę dalej po ją samą.
-Wiesz, że nigdy nie pozwolę na to! Ani ja ani którykolwiek z ludzi czy bóstw! Dotarłeś za daleko, a teraz pora by ktoś cię zatrzymał!
-Rishen pomogę! -odparła Dracoria chwytając za miecz, a ja spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się.
-Będzie mi niezwykle miło walczyć z tobą u swojego boku! -odparłem, a ona spojrzała na mnie w szoku i uśmiechnęła się zaciskając miecz w dłoniach.
Ruszyliśmy równo ja zaatakowałem z prawej, a Dracoria od lewej. Kisanda była praktycznie bez szans, ale nadal stawiała opór i przekształciła swoją włócznię w miecz i parując atak z mojej strony zdołała jeszcze zranić Dracorię, która cicho jęknęła, ale dała radę mimo ran trafić ją w nogę. Korzystając z chwili uniosłem dłoń lecząc ranę na ramieniu Dracorii, a Kisanda zacisnęła wargi.
-Czyli będziecie się leczyć... ty i ta twoja pieprzona maska! -wrzasnęła ruszając w moim kierunku, a ja odskoczyłem unikając ataków jej miecza i w idealnym momencie trafiłem ją w brzuch, lecz po trafieniu ja i Dracoria zostaliśmy brutalnie odrzuceni w tył upadając na plecy.
Kisanda od razu ruszyła atakować Dracorię, lecz gdy już miała ją trafić to część mojej duszy sparowała jej atak, a ja zaskoczony podniosłem się i spoglądałem na niego, który trzymał ostrze parujące cały atak bogini.
-Rishen tylko nie to! -odparła zaskoczona również Dracoria, która spoglądała jak mroczna istota kształtem przypominająca Rishena blokuje atak.
-Potrafisz jeszcze zaskakiwać... -odparła Kisanda, gdy istota zniknęła, a ja gdy tylko się podniosłem to ruszyłem do ataku. Bogini, gdy tylko znalazłem się w pobliżu to wytworzyła coś w podobie do iluzji, a świat dookoła nas zaczął się rozpadać i znajdowaliśmy się na małej unoszącej się wyspie.
-Iluzja... -odparłem kątem oka obserwując cały otaczający teren, a Kisanda stanęła przede mną i uniosła swój miecz ku górze.
-Po prostu... załatwię was pojedynczo, a najlepiej zacząć od najlepszego kąska. -odparła i ruszyła w moim kierunku, a ja poczułem jak dzieje się coś nie tak. Zdołałem odskoczyć, ale i tak jej atak trafił mnie w ramię, a ja nie dałem rady jej oddać moim atakiem. Gdy tylko opadłem na nogi i uniosłem miecz do parowania, lecz nie minęła chwila jak zostałem trafiony w brzuch.
-Ugh! Kurwa... -odparłem ponownie skacząc w tył i poczułem jak urywa mi się grunt pod nogami. Było coś solidnie nie tak z jej stylem walki. Tak jakby zatrzymywała czas na moment by tylko mnie zranić. Nie ważne cokolwiek zrobię to i tak oberwę. Kisanda poszła na całość...

CZYTASZ
Grimguss- Legenda o fałszywych bohaterach
FantasiaGrupka przyjaciół, zafascynowana dawnymi grami RPG w formie planszowych, odnajduje tajemnicze pudełko. Zaciekawieni opisem postanawiają rozpocząć rozgrywkę nie wiedząc, że ta decyzja odmieni ich całkiem spokojne i nudne życie