-- Długo jeszcze?- to pytanie wybrzmiało z moich ust po raz setny. Właśnie jestem z Hanną w piątym sklepie, żeby kupić jej jakieś ubrania na dzisiejszą imprezę.
-- Nie marudź, tylko mi powiedz czy lepsza ta srebrna, czy fioletowa.- zaczęła wymachiwać mi kieckami przed twarzą.
-- Tamta.- wskazałam na czarną sukienkę z koronkowym dekoltem. Hanna odwróciła się, żeby ją zobaczyć.
-- Racja, biorę.- powiedziała podekscytowana.
-- Na pewno nie chcesz iść? Co ja tam będę robić sama?- zaczęła grymasić jak małe dziecko.
-- Tak, na pewno. Dobrze wiesz, że nie lubię czegoś takiego. Poza tym tam gdzie dobra impreza, tam i ON, a wierz lub nie, ale jeżeli mam się rozerwać, to nie ma opcji, żeby był w pobliżu.- przewróciłam oczami i zaczęłam przeglądać ciuchy na wieszakach.Dzisiaj jest piątek. Od incydentu w sklepie nie rozmawiałam z nim, a kiedy przechodziłam obok niego następnego dnia nawet na mnie nie spojrzał, w przeciwieństwie do jego koleżki, który gdy tylko mnie zobaczył, myślałam, że chce mnie zabić. Właściwie to się nawet zastanawiałam czy mu jakoś nie podziękować, ale to by była moja klęska przez wielkie K, więc ostatecznie stwierdziłam, że będę udawać, że nie słyszałam tej rozmowy.
Nie mówiłam o tym Hannie, bo jestem prawie pewna, że zaczęłaby świergotać. Jeszcze tego by brakowało.
Ostatecznie wzięłam dwie bluzy i spodnie z dziurami. Hanna natomiast wzięła z cztery sukienki, dwa topy, jeden szalik i nadal nie wiem po co on jej w kwietniu, okulary przeciwsłoneczne i czarne szpilki. Nie mam pojęcia skąd ona ma tyle pieniędzy, bo w przeciwieństwie do mnie ona nie pracuje.
No właśnie, praca. Ten tydzień mam wolny. Niestety od poniedziałku znowu trzeba będzie iść "wyciskać z siebie siódme poty". Pracuję w restauracji jako kelnerka. Nie jest to pełen etat, bo jak już wiadomo mam szkołę i inne obowiązki, ale muszę jakoś zarobić na studia i mieszkanie, więc nie mam innego wyjścia. Właściwie, to lubię tam pracować. Mam dobry kontakt z szefową, z personelem się mijamy, ale raczej też mamy dobre stosunki. Czasami jak się zdarzy naburmuszony klient, to mam ochotę wypitolić na niego jego zamówienie, bo nie cierpię jeżeli ktoś uważa że jestem w błędzie i każe mi za to przepraszać po stokroć, a jak wiadomo wina nigdy nie jest klienta. Moje nerwy po tej robocie będę nie do zdarcia, mówię wam. Ale mimo wszystko nie jest to dla mnie duży wysiłek, bardziej kieruje się to w stronę przyjemności.
Kiedy wyszliśmy z galerii od razu skierowałyśmy się na parking, bo dzięki Bogu Hanna ma prawko i nie musimy się tłuc w komunikacji miejskiej.
Zapakowałyśmy zakupy do bagażnika i wsiadłyśmy do środka.
-- Do Ciebie czy do mnie?- zapytała Hanna odpalając maszynę.
-- Do mnie, nie ma szans, że pojadę do Twojego domu z twoim psychicznym kotem.- zaśmiałam się, po czym spojrzałam w boczną szybę. Mówię serio, jej kot jest jakiś chory na umyśle. Nie przypominam sobie kiedy ostatnio widziałam go chodzącego po podłodze. Zawsze skacze to po blacie, to po szafkach. Najgorzej jest kiedy wskoczy na Ciebie i wbije te piekielne pazury. Boli niemiłosiernie. Na szczęście nie zdarza się to często, ale jednak wolę go unikać.Kiedy dojechałyśmy na miejsce okazało się, że nikogo nie ma w domu. Nie żebym narzekała, bo osobiście lubię być w nim sama. Od razu poszłyśmy do pokoju i odłożyłyśmy nasze zdobycze.
-- To teraz mi musisz pomóc zdecydować, którą mam włożyć.- powiedziała Hanna wypakowując swoje cztery sukienki.
-- A bierzesz te czarne szpile czy jakieś moje?- zapytałam, bo dopasować buty do sukienki jest prosto, ale na odwrót to jakaś katastrofa.
-- Czarne, bo nowe.
-- Moje też są jak nowe.- oburzyłam się.
-- Musiałabym się nauczyć w nich chodzić, żebyś mogła gadać, że są stare.- parsknęłam śmiechem, bo przysięgam, że prędzej bym na bosaka poszła niż w tym zabujczym obuwiu.
-- Dobra, dobra, a teraz mów, która.- blondynka wskazała na rozłożone sukienki.
-- Ta złota odpada.- powiedziałam od razu.
-- Ta czerwona też tak średnio.
-- Nie możesz pójść w dresach?- zapytałam stając nad bardzo ciężkim wyborem mianowicie nad czarną i srebrną sukienką. Dziewczyna popatrzyła się na mnie jakbym co najmniej zaczęła mówić po chińsku.
-- No prędzej bym poszła naga.- postukała się palcem w czoło i zaczęła śmiać.
CZYTASZ
Always You || pl
Teen Fiction"I'm wasting my time when it was always you". Pewnego dnia gdy Rose przychodzi do szkoły, jej życie wywraca się do góry nogami, gdy w klasowej ławce widzi JEGO, jej dziecięcą miłość, a za razem teraźniejszego wroga. Życie dziewczyny zmieni się dia...