12

42 4 0
                                    

Kiedy wróciłyśmy do domu, moich rodziców nadal nie było. Okazało się, że w parku spędziłyśmy ponad dwie godziny. Uznałam, że to odpowiedni czas, aby zjeść obiad.
-- Zostajesz na obiad?- zapytałam Hannę kierując się do kuchni.
-- Zależy co masz- dziewczyna zajęła miejsce przy blacie.
-- Umm... chyba nie ma nic ciekawego w lodówce, więc może coś zamówimy?- zapytałam z nadzieję, że dziewczyna się zgodzi.
-- Jak dla mnie git. Tylko błagam nie pizza, już mam jej dość- Hanna powiedziała blagalnym tonem na co się zaśmiałam.
-- W porządku. Co powiesz na meksykańskie?
-- Z wielką chęcią- dziewczyna uśmiechnęła się i podała mi telefon.

Ja zamówiłam buritto, a Hanna chilli z indykiem, warzywami i ryżem. Mam nadzieję, że nie będę żałować tej decyzji, ponieważ od ostrego często wychodzą mi jakieś przeróżne rzeczy na twarzy, a od dłuższego czasu udaje mi się ją utrzymać w najlepszym porządku, więc mama nadzieję, że i tym razem tak zostanie.

Po jakimś czasie odebrałam zamówienie i zaniosłam na stolik do salonu. Włączyłyśmy nasz ulubiony film, czyli "Mamma Mia" i rozkoszowałyśmy się ostrym smakiem przy akompaniamencie Abby.

Było około 8 wieczorem, kiedy usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Niechętnie zwlokłam się z kanapy i tym razem popatrzyłam przez wizjer.
-- Strsznie długo wam zeszło- powiedziałam, kiedy na progu zastałam moją rodzinę. Otworzyłam drzwi szerzej, tak aby mogli wejść do środka.
-- A weź nawet nie mów, z nimi nie da się nic ustalić- Mike machnął rękę i poszedł wzdłuż holu. Moja mama parsknęła śmiechem, a tata tylko przewrócił oczami.
-- Mam nadzieję, że nie głodowałaś- powiedziała mama i razem z zakupami poszła do kuchni.
-- Nie. Zamówiłam sobie jedzenie. Hanna wpadła do mnie po południu.
-- Trzeba było jej powiedzieć, żeby została na kolacji- tata powiedział, kiedy razem z mamą odstawili siatki z zakupami. Na szczęście moi rodzice byli bardzo dobrze nastawieni do znajomych Mike'a i moich. Bardzo lubili Hannę i wiem też, że byli jej wdzięczni za to, że była ze mną w trakcie tej całej podavisowej terapii. Ja też byłam jej za to wdzięczna.
-- Proponowałam, ale powiedziała, że musi się już zbierać- powiedziałam zgodnie z prawdą. Tata skinął głową.
-- Kupiliście ten stolik?- zagadnęłam podczas rozpakowywania zakupów.
-- A gdzie tam- mama machnęła ręką.
-- Z twoim ojcem nie idzie się dogadać. To za duży, to za mały, to za jakiś, to za srakiś. Muszę sama jechać i wybrać, bo z nim to w życiu go nie kupię- jak tak patrzę na moich rodziców, to naprawdę podziwiam, że ich miłość jest taka długa i szczera. Chyba zaczynam im tego zazdrościć.

Kiedy już wszystko rozpakowaliśmy, skierowałam się na piętro.
Postanowiłam nie wspominać rodzicom o wiadomościach. Miejmy nadzieję, że oni też nie poruszą tego tematu. Boże, muszę wytrzymać dwa dni. Tylko dwa.

Po tym całym obiedzie nie było mowy, że wcisnę w siebie coś jeszcze, także z góry podziękowałam za kolację i poszłam do swojego pokoju.
-- Rose!?- usłyszałam mojego brata.
-- Co?- zapytałam zaglądając do jego pokoju. Był on zupełnym przeciwieństwem mojego. Szare ściany, ciemne meble, plakaty lacross porozowieszane po ścianach. Każdy pokój teraźniejszego nastolatka.
-- Gdzie byłaś wczoraj?- zapytał.
-- Nie rozumiem- zdziwiłam się, bo nie zrozumiałam o co mu chodziło.
-- Słyszałem jak wychodziłaś wczoraj w nocy z pokoju- powiedział i popatrzył na mnie. Jestem pewna, że gdyby nie lekki półmrok panujący w pokoju, zobaczyłby jak w sekundę zrobiłam się biała na twarzy.
-- Yy... Poszłam sobie nalać wody- skłamałam. Kocham go i nienawidzę go okłamywać, ale nie mogę mu powiedzieć prawdy. Mike zmrużył oczy i pokiwał lekko głową.
-- Co?- zapytałam i usiadłam na łóżku.
-- Nic, nic. Ale gdyby się coś działo, to powiedziałabyś mi o tym, prawda?- Mike stanął naprzeciwko mnie. Boże, dlaczego to musi być takie ciężkie?
-- Oczywiście, że tak- uśmiechnęłam się, tym samym znowu kłamiąc.
-- Naprawdę nie musisz się martwić- powiedziałam i wstałam. Mike uśmiechnął się lekko, a ja skierowałam się w stronę mojego pokoju.

Chyba będę mieć wyrzuty sumienia, że go okłamałam. Ale z drugiej strony im mniej osób wie, tym lepiej. Już wystarczy, że Hannę w to wciągnęłam. Jeżeli przez to jej się coś stanie, to nigdy sobie tego nie daruje.

-- Uh, dlaczego to musi być tak cholernie trudne?- jęknęłam w poduszkę, kiedy po raz setny próbowałam ułożyć sobie dialog z policjantem, który mam zamiar przeprowadzić w poniedziałek. Nic mi nie wychodziło. Nawet nie wiedziałam jak zacząć. "Dzień dobry, wiem kto zamordował tego typka za klubem", jak to w ogóle brzmi? Życie byłoby prostsze, gdyby Davis już nigdy nie wrócił. Wolałabym sobie truć głowę naszą ex przyjaźnią niż tym aktualnym gównem.

Odruchowo sięgnęłam po telefon. Muszę się od tego odzwyczaić. Weszłam ma instagrama i zaczęłam oglądałać jakieś głupie filmiki. Nagle dostałam powiadomienie. Weszłam W nie, żeby zobaczyć...

arondavis zaczął Cię obserwować

Wytrzeszczyłam oczy ze zdumienia. Po chwili dostałam kolejne...

arondavis pisze...

-- O nie- powiedziałam stanowczo i szybko wyłączyłam telefon. Nie ma bata, że będę z nim pisać. Y y. Odłożyłam go na szafkę i stwierdziłam, że nawet nie będę patrzeć na tę konserwację.

Wzięłam piżame i poszłam do łazienki. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień. Stanęłam przed lustrem i przez dobre kilka minut, wpatrywałam się w swoje odbicie. Nie za bardzo wiedziałam co chcę tym osiągnąć, ale myślę, że czasami trzeba się tak sobie przyglądnąć. Kiedy nie doszukałam się niczego interesującego, rozebrałam się i weszłam do kabiny prysznicowej.

20 minut później byłam gotowa do pójścia spać. Niestety okazało się, że jest to o wiele trudniejsze niż myślałam, gdyż w mojej głowie roiło się od teorii, podejrzeń, sytuacji, które nie powinny mieć miejsca, Arona Davisa i tym podobnych.

Po godzinie wiercenia się i obracania się z boku na bok stwierdziłam, że nie ma sensu próbować, skoro i tak wiem, że nic z tego. Wkurzona usiadłam na łóżku i już chciałam sięgać po telefon, kiedy przypomniałam sobie o konwersacji, chyba, zaczętej przez Arona, na którą miałam nie patrzeć, więc szybko zabrałam swoją rękę do tyłu. Dlaczego ten człowiek tak bardzo musi mi komplikować życie?

Wzięłam laptopa z biurka i przez jakieś 10 minut zastanawiałam się co z nim zrobić. W końcu wymyśliłam, że obejrzę Barbie. Może w końcu uda nie się zasnąć.

Chyba podziałało, bo po kilkinastu minutach, moje powieki zrobiły się ciężkie jak głazy. Ziewając, odłożyłam komputer i odpłynęłam do krainy Morfeusza.

Always You || plOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz