Zostałam obudzona przez budzik. Wstałam i poszłam do łazienki. Umyłam się, wyprostowałam włosy i ubrałam się w czarny obcisły top i jeansowe rurki z wysokim stanem. Z pokoju zabrałam plecak i zeszłam do kuchni.
-- Hejka.- przywitałam się ze wszystkimi.
-- Dzień dobry, kochanie.- mama uśmiechnęła się do mnie i podsunęła mi pod nos talerz z naleśnikami. Dzisiaj, chyba zjem, to śniadanie.
-- Dziciarnia! Zbierać się!- tata krzyknął z wejścia.
-- Jeszcze chwila!- tym razem ja zaczęłam wpychać sobie naleśnika do buzi. Z jedzeniem poupychanym w policzkach pobiegłam do przedpokoju ubrać buty i wziąć z wieszaka kurtkę jeansową.-- Heja.- przywitałam się z Hanną przytulańcem jak tylko wysiadłam z auta.
-- Jak się dzisiaj czujesz?- zapytała.
-- Ujdzie, ale dasz wiarę, że moja mama widziała go już wcześniej i mi o tym nie powiedziała?
-- Ojć. Mogła Cię uprzedzić, wczoraj prawie zemdlałaś jak weszłaś do klasy.- zachichotała.
-- To nie jest zabawne Han.- zmroziłam ją wzrokiem, ale po chwili też zaczęłam się śmiać.Skierowałyśmy się w stronę wejścia. Po drodze oczywiście musiałyśmy minąć chyba nową grupkę przyjaciół, bo stety niestety zaczął się zadawać z Horan'em, White'm, Walker'em i Malik'em. Oczywiście tam gdzie oni tam też szkolne panienki, które wieszają się na nich jak bombki na choince. Obrzydlistwo.
Kiedy ich mijałyśmy znowu poczułam na sobie czyjś wzrok. Jezus to się robi denerwujące i niesmaczne.
-- Co mamy pierwsze?- zapytałam.
-- Fizykę.
-- A no tak. Kartkówka.- strzeliłam sobie wewnętrznego facepalma, bo sama się przecież wczoraj do niej uczyłam.
-- Co!?- Hannę jakby prąd kopnął.
-- Co, co?- zapytałam zdezorientowana.
-- Jaka kartkówka!?
-- No normalna.- zaczęłam się śmiać.
-- Ej, to w ogóle nie jest śmieszne. Zapomniałam.- powiedziała załamana. W tym momencie zadzwonił dzwonek.
-- Jakby co to jestem u pielęgniarki, bo... bo nos mi zaczął krwawić.
-- Co? Jak to? Hanna wrac...- nie zdążyłam dokończyć, bo moja przyjaciółka zniknęła w czeluściach korytarzu. No zarąbiście. Czyli siedzę sama. Świetnie. Ruszyłam w stronę klasy. Zajęłam miejsce od okna i czekałam aż nauczyciel wejdzie i będziemy mogli zacząć ten koszmar.Chwilę później w drzwiach pokazał się niestety nie nauczyciel, a ON. Popatrzyłam na niego w tym samym momencie co on na mnie. Dopiero teraz dostrzegłam jego tatuaże. Miał ich naprawdę sporo. Uśmiechnął się chytrze, a do mnie dotarło, że zmierza na miejsce obok mnie. Mina mi zrzedła, ale kiedy był już przy ławce, szybko położyłam plecak na wolne miejsce.
-- Zajęte.- uśmiechnęłam się sztucznie. Chłopak tylko się zaśmiał, wziął mój plecak i zrzucił go na podłogę.
-- Już nie.
-- Hej!- zaczęłam podnosić rozsypane rzeczy z podłogi.
-- Hej.- odpowiedział brunet, co jeszcze bardziej podniosło mi ciśnienie. Pozbierałam swoje rzeczy i z powrotem usiadłam na krześle. Nawet nie wiecie jaka mnie kurwica brała kiedy na niego patrzyłam, a na jego twarzy gościł ten zwycięski uśmieszek.
-- No i z czego rżysz?
-- Z Ciebie.- obrócił głowę w moją stronę.
-- Jestem aż tak zabawna?- zapytałam, bo moje ciśnienie zaraz wystrzeli mi uszami.
-- Bardziej niż ci się wydaje.- odpowiedział po czym jego wzrok skupił się na nauczycielce.
-- W co Ty grasz Davis?- szepnęłam do siebie, ale chyba to usłyszał bo lekko się uśmiechnął.-- Wyciągamy karteczki! Imię, nazwisko i klasa!- usłyszeliśmy tylko głos pani Smith. Przewróciłam oczami i zaczęłam wyrywać kartkę z zeszytu.
-- Rose, gdzie się podziewa panna Marin?
-- Em.... jest u pielęgniarki. Nos jej zaczął krwawić.- zaczęłam mówić, to co powiedziała mi na przerwie Hanna. W tym momencie Aron parsknął śmiechem.
-- No i z czego się znowu śmiejesz?- zapytałam wkurzona.
-- Jeżeli wasza pielęgniarka znajduje się obok kibla chłopaków, to nie źle musi jej ten nos krwawić.- trzepnęłam go w ramię.
-- Oh zamknij się. Udupiać możesz sobie kogoś innego, mnie masz zostawić w spokoju.- syknęłam, a on tylko pokręcił głową z rozbawieniem.Pani zaczęła sprawdzać obecność, a my wszyscy czekaliśmy aż w końcu zacznie nam dyktować pytania.
-- Pożycz kartkę.- szepnął Louis w połowie obecności.
-- W dupe się pocałuj.
-- Twoją? Z chęcią.- uśmiechnął się zboczenie. Popatrzyłam na niego z obrzydzeniem. Wyrwałam kartkę z zeszytu i podsunęłam mu ją.
-- Nie dało się tak od razu?- Zacisnęłam ręce w pięści nawet na niego nie patrząc. Już mam cały dzień zepsuty.Dzwonek zadzwonił, a ja jak oparzona wyszłam z sali. Szybko pobiegłam do łazienki.
-- Hanna wyłaź natychmiast!- syknęłam. Usłyszałam dźwięk spuszczanej wody i po chwili z kabiny wyszła dobrze znana mi blondynka.
-- Masz minutę na porządne przeprosiny, bo inaczej do końca świata się już do Ciebie nie odezwę.
-- Przepraszam kochana przyjaciółko. Czy zdołasz mi wybaczyć ten mój straszny błąd?- zmróżyłam oczy i lekko skinęłam głową.
-- A teraz mów co się stało.
-- Przez cholerne 45 minut musiałam siedzieć z nim w jednej, powtarzam w JEDNEJ, ławce, bo tobie się zapomniało o kartkówce.- burknęłam i Bóg wie czemu zaczęłam myć ręce.
-- Ulala, jak było?- poruszyła brwiami w znaczący sposób.
-- Gość jest uhh... o-brzy-dli-wy. Znowu się zmienił. Jest jeszcze bardziej wkurzający i irytujący niż zapamiętałam.
-- Zaraz sobie skórę zedrzesz tym mydłem.- zakręciłam wodę i wzięłam chyba tonę papieru, żeby tylko je wytrzeć.
-- A umiesz na biologię chociaż?- zapytałam.
-- No powiedzmy.- przewróciła oczami i zaczęła kierować się w stronę wyjścia.Wyszłyśmy z łazienki i poszłyśmy do klasy. Nie czekając na dzwonek po prostu do niej weszłyśmy. Usiadłyśmy w ostatniej ławce i zaczęłyśmy rozmawiać.
-- Jest impreza w piątek. Idziesz ze mną?- zapytała Hanna.
-- Mowy nie ma. Dobrze wiesz, że nie lubię takich rzeczy.- odpowiedziałam stanowczo.
-- Oj no chodź. Będzie fajnie. Rozluźnisz się trochę.- Hanna nalegała.
-- Zastanowię się, ale nie licz na jakiś cud.Lekcja się rozpoczęła i naprawdę byłam wdzięczna za to, że uniknęłam pytania. Prawie usypiałam gdy nagle dostałam czymś w głowę. Wzdrygnęłam się i rozglądnęłam po klasie. Każdy, dosłownie każdy, umierał już w tych ławkach. Na podłodze dostrzegłam zwiniętą kartkę papieru, czyli zapewne przyczynę mojego bólu. Podniosłam ją i rozwinęłam. Treść o mało co nie sprawiła, że wyskoczyłam przez okno.
"Dzięki za kartkę, nie przydała się"
Zaraz mnie coś strzeli. Zgniotłam kartkę i cisnęłam ją z całej siły w tego palanta.
-- Halo! Co tu się dzieje!?- mój ukochany, czujecie ten sarkazm? nauczyciel pan Johnson jakby ożył i wreszcie zwrócił na nas uwagę.
-- Ile wy macie lat, że mi jakieś kartki po klasie latają!?- zaczął się na nas drzeć.
-- Panna Montgomery i pan Davis zostajecie po lekcjach za karę!- no po prostu świetnie.
-- Dlaczego ja mam zostać? On zaczął!- postanowiłam się bronić. Nie mam zamiaru zostawać przez NIEGO w kozie.
-- Bez dyskusji!- zamknął temat i zaczął znowu coś bazgrać na tablicy. Popatrzyłam na Arona i kurde trzymajcie mnie. Gość zamiast, no nie wiem, być wkurwionym czy coś, się uśmiechał. Wyczuwam w tym wszystkim jakiś podstęp.
CZYTASZ
Always You || pl
Teen Fiction"I'm wasting my time when it was always you". Pewnego dnia gdy Rose przychodzi do szkoły, jej życie wywraca się do góry nogami, gdy w klasowej ławce widzi JEGO, jej dziecięcą miłość, a za razem teraźniejszego wroga. Życie dziewczyny zmieni się dia...