14

33 4 0
                                    

Powoli zaczynałam dochodzić do siebie. Głowa pulsowała i miałam wrażenie, że zaraz wybuchnie. Lekko rozchyliłam powieki, ale zaraz je zamknęłam, bo myślałam, że oślepne. Boże gdzie ja jestem. Podjęłam próbę jeszcze raz i tym razem zamrugałam kilka razy, żeby przyzwyczaić się do świata. Nawet nie próbowałam się ruszyć, żeby cokolwiek zobaczyć tylko na tyle ile mogłam obleciałam wzrokiem, to co znajdowało się wokół mnie. Biało. Zdecydowanie za biało. Czy ja umarłam?
--Rose, kochanie!- czyli jednak nie umarłam. Usłyszałam głos mojej mamy.
-- Mama?
-- Boże jak dobrze, że się obudziłaś- odetchnęła z ulgą.
-- Gdzie ja jestem?- zapytałam zdezorientowana zmuszając się do ruchu głową.
-- W szpitalu, były jakieś zamieszki w szkole i zemdlałaś- zaczęłam sobie przypominać. Poniedziałek, szkoła, korytarz, stołówka, Aron i.... No właśnie, policja. Głowa znowu zaczęła pulsować.
-- Czekamy na wyniki od lekarza- powiedziała podchodząc do mnie. Pokiwałam lekko głową.
-- Gdzie Hanna?- zapytałam, bo przypomniałam sobie, że przecież mam jeszcze przyjaciółkę.
-- Kazałam jej jechać do domu. Cały czas tu z Tobą siedziała.
-- Wiesz co się stało w szkole?- zapytałam z wielką nadzieją, że wie tylko o policji.
-- Oczywiście, że wiem. Myślisz, że nie wiem co się u mojego dziecka dzieje?- powiedziała ze sztucznym oburzeniem. Uśmiechnęłam się lekko.
-- Że ja Ci się kiedyś pozwoliłam z nim zadawać. Kto by przypuszczał, że ktoś taki z niego wyrośnie. Jestem ciekawa jak jego rodzice się mają z tym wszystkim. Jak można dopuścić żeby własne dziecko tak zaniedbać.
-- Mamo skończ- powiedziałam, bo po pierwsze głowa mnie rozbolała jeszcze bardziej, a po drugie, chociaż go nie cierpię, to wystrszy mi mieć świadomość że siedzi w więzieniu. Nie potrzebuje więcej narzekań na jego temat.

Po chwili do pomieszczenia wszedł młody mężczyzna w okularach i, równie jak pokój, białym fartuchu. Doktor jak mniemam.
-- Dzień dobry- uśmiechnął się widząc, że się na niego patrzę.
-- No nie wiem czy taki dobry- powiedziała i zaczęłam masować czoło. Mężczyzna zaśmiał się krótko.
-- Wynikiem omdlenia był duży stres- zaczął.
-- W pani organiźmie wykryto dużą ilość kortyzolu, zdecydowanie za duża jak na pani wiek. Poza tym lekki uraz głowy, zapewne nastąpił poprzez upadnięcie. Reszta w normie. Zaleciłbym przede wszystkim odpoczynek, a oprócz tego wypisze państwu receptę na środki uspokajające w razie potrzeby- ostatanie zdanie skierował do mojej mamy. No super. Za dużo stresu. Dziękuję Aronie Davisie. Na Ciebie zawsze można liczyć. Nie dość, że mam egzaminy na głowie to jeszcze Ciebie mi los zrzucił. Normalnie żyć nie umierać.

Pod koniec dnia zostałam wypisana ze szpitala. Jeżeli nie zostanę zwolniona z pracy, to to będzie jakiś cud. Mama od razu uprzedziła mnie, że nawet mowy nie ma, ze wrócę do szkoły przed końcem tygodnia, a do pracy mam się nie spieszyć, bo rozmówiła się z moją szefową, która podobno zapewniła ją, że mogę wrócić kiedy będę gotowa. Jakoś ciężko mi w to uwierzyć, ale kim ja jestem, żeby podważać zdanie mamy.

Z racji tego, że ani do szkoły, ani do pracy chodzić nie mogę, to przez 6 dni pozostaje mi zamartwianie się o to co się stało dzisiaj i w piątek. Bardzo tego nie chce, ale nie oszukujmy się. Każdy dobrze wie, że nie będzie chwili kiedy chociaż przez sekundę nie będę miała Arona w głowie. Jeszcze najgorsze jest to, że tym swoim "wyznaniem", że on tego nie zrobił, całkowicie namieszał mi w głowie i już totalnie nie wiem co się stało, a ja nienawidzę nie wiedzieć, więc to będzie jakaś mordęga.

Gdy tylko przekroczyłam próg mojego pokoju, sięgnęłam po telefon i zadzwoniłam do Hanny. Szczerze nie miałam jej za wiele do powiedzenia, ale chciałam dać znać, że żyję. Około godziny 10 zdecydowałam, że to czas żeby się umyć, więc wzięłam moją piżamę z Monster High i poszłam do łazienki.

Strumień ciepłej wody dobrze zrobił na moją obolałą głowę. Niestety zaraz potem znowu zaczęła boleć gdy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze. Wyglądam jak zombie.

Gdy tylko weszłam pod kołdrę od razu powieki zrobiły się jak głazy. Dopiero teraz poczułam jak bardzo jestem wykończona. Nie opierałam się  zamykającym oczom i po chwili odpłynęłam w krainę marzeń.

Ała, ała, ała, ała. Głowa. Ałć. Złapałam się za nią gwałtownie. Dlaczego to tak cholernie boli. Wkurzona otworzyłam oczy i zamrugałam kilka razy. Popatrzyłam na zegar i o kuźwa. Już jest 12. Chyba naprawdę musiałam być wykończona.

Z trudem się podniosłam. Zaraz potem usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.
-- O, wstałaś. Już myślałam, że ci się coś stało- powiedziała mama podchodząc do okna i gwałtownie odsłoniła żaluzje.
-- No patrz, żyje cała i zdrowa.
-- Widzę, że sarkazm dopisuje i za choroby- mama przewróciła oczami i wyszła z pokoju. Uwielbiam ją. Ta kobieta na prawdę czasami mogłaby zastąpić mi Hannę.

Z jeszcze większym trudem wstałam na nogi i jak kaleka zaczęłam kierować się w stronę kuchni. Nie miałam najmniejszego zamiaru się przebierać dlatego też związałam tylko włosy.

Gdy doczłapałam się do blatu okazało się, że cała rodzina jest w domu.
-- Co jest? Dlaczego Mike nie jest w szkole?- zapytałam marszcząc brwi. Tata i mama niby też powinni być w pracy, ale powiedzmy, że chcieli mieć na mnie oko, ale Mike?
-- Szkołę nam zamknęli na kilka dni- Mike powiedział niewzruszony. Otworzyłam szerzej oczy.
-- Jakbyś nie wiedziała, to wczoraj aresztowali Twojego chłopaka. Muszą zrobić rewizję czy coś tam- woda którą miałam w ustach w trybie natychmiastowym znalazła się poza nimi, a ja myślałam, że zaraz wypluje płuca.
-- Mike czyś ty zgłupiał!?- tata poderwał się z fotela i zaczął mnie klepać po plecach.
-- Niedoczekanie twoje, żeby moja córka spotykała się z przestępcą- mama pogroziła Mike'owi palcem ścierając rozlaną wodę. Boże co to miało być. Ja i Aron? Nie ma takiej opcji.

Kiedy mój oddech wreszcie można było nazwać normalnym, a twarz nie czerwoną jak burak, wzięłam naszykowanego naleśnika do ust i zaczęłam go jeść. Dla bezpieczeństwa wodę odsunęłam daleko od siebie. Już drugi raz prawie umarłam. Zaraz się okaże, że jestem kotem i mama 9 żyć. Jeszcze 7 razy muszę przeżyć. Cudownie.

Always You || plOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz