-- Pójdę na policję w poniedziałek po szkole- powiedziałam kiedy wstałam do pozycji siedzącej.
-- Mogę pójść z Tobą jak chcesz- Hanna usiadła obok mnie.
-- Byłabym wdzięczna- popatrzyłam na nią z ulgą.
-- Ale nie uważasz, że powinnam z nim to wyjaśnić?
-- Szczerze ci powiem, że gdyby on chciał rozmawiać na ten temat to nie wróciłabyś do domu z Niall'em lub zamiast mnie siedziałyby tu teraz, więc nie ma co się zamartwiać- Hanna objęła mnie mocno.
-- Boże, nawet nie wiesz jak jestem wdzięczna, że mam kogoś takiego jak ty. Zeschizowałabym gdyby Cię nie było- zaśmiałam się cicho.
-- Uważaj bo się zarumienie- Hanna uśmiechnęła się szczerze.
-- A teraz musimy się stąd wyrwać, nie pozwolę abyś mi tutaj korzenie zapłaciła- blondynka klasnęła w dłonie z entuzjazmem.
-- Nie Hanna, nie ruszam się dzisiaj nigdzie. Ja dosłownie umieram. Wszystko mnie boli- zaczęłam wyliczać na palcach.
-- Blablabla, chociaż się przejdźmy do parku. Świerze powietrze dobrze ci zrobi- dziewczyna pokiwała głową zachęcająco.
-- Uhh no dobra- przewróciłam oczami.
-- Ale chyba idę w tym, bo nie chce mi się znowu iść na górę- powiedziałam i wstałam z kanapy. Skierowałyśmy się w stronę holu gdzie z trudem schyliłam się, żeby założyć buty. Z tego, że na ręce miałam gumkę do włosów, to zrobiłam siebie byle jakiego koka, żeby było mi wygodniej.Kiedy otworzyłam drzwi, świerze powietrze zaatakowało moje ciało. Było dość ciepło, ale na szczęście wiał przyjemny chłodny wiatr. Zrobiłam głęboki wdech i przymknęłam oczy.
-- Mogłaś mi powiedzieć, że chcesz się opalać, to bym wzięła strój kąpielowy- Hanna rzuciła z rozbawieniem stojąc już przy wyjściowej furtce.
-- Spadaj- zachichotałam i zamknęłam drzwi na klucz.Wyszłyśmy z terenu mojego domu i podążyłyśmy w stronę parku, który jest niedaleko. Całą drogę Hanna opowiadała mi swoją historię z wczoraj. Tak jak przypuszczałam, nieźle się upiła, ale wierzcie lub nie, wyglądała sto razy lepiej niż ja, a ja nawet nie tańczyłam.
-- Tak bardzo bym chciała wakacje- rozmarzyłam się kiedy usiadłyśmy na ławce.
-- Musimy zorganizować sobie jakiś wyjazd. W końcu to ostatnia klasa, trzeba ją jakoś uczcić.
-- Weź nawet nie przypominaj. Na myśl o egzaminach aż mnie skręca- odpowiedziałam szczerze. Nie żebym była jakaś mega słaba jeżeli chodzi o naukę, ale jednak to najważniejszy egzamin w życiu więc naprawdę chciałabym go zdać pozytywnie.
-- Jeszcze mamy trochę czasu. Teraz możemy rozkoszować się zapachem tej starej dziury. Lepiej korzystać, bo później możemy zatęsknić- Hanna zaśmiała się.
-- Pojechałabym w ciepłe kraje. Co powiesz na Malediwy?- zapytałam całkiem poważnie, bo już od jakiegoś czasu planujemy wspólne wakacje na koniec szkoły.
-- Dla mnie bomba. Można by już patrzeć na bilety, może znajdziemy w jakiejś przystępnej cenie.
-- Racja, zajmę się tym.
-- A może by tak zabrać ze sobą jakiś mężczyzn?- Hanna popatrzyła na mnie z cwaniackim uśmiecheszkiem. Uniosłam jedną brew i popatrzyłam na nią jak na kosmitę.
-- Hanna, kochanie, czy ty widzisz żebyśmy jakiś miały?- zaśmiałam się, bo Hanna owszem miała tam kilku chłopaków w swoim życiu, ale obecnie jesteśmy we dwie szczęśliwymi singielkami, z czego ja całe życie, chociaż jakoś nie ubolewam.
-- Mamy całe trzy miesiące. Poza tym dla ciebie już mam dwóch kandydatów, a może nawet trzech- prawie zachłysnęłam się powietrzem. Przysięgam, że kiedyś zejdę na zawał z tą dziewczyną.
-- Tak, tak yhy.
-- No a jak? Jeden twój książę co Cię porywa, drugi na białym rumaku, a trzeci to nie książę, ale kto się czubi ten się lubi, więc się nie wypieraj- oczywiście opisała w kolejności Arona, Niall'a i Zayn'a. Żaden z nich, nawet w snach, nie wchodził w grę.
-- Chyba brakuje ci jakiejś miłości z pasją. Zostali ci dwaj z pięciu. Adam czy Paul?- zapytałam i sama niedowierzałam, że nasza rozmowa zeszła na ich temat.
-- Hmm... Niech się zastanowię. Adam z tego co słyszałam ma tam swoje jednodniowe romansidła, a Paul wydaje się całkiem porządny, więc chyba stawiam na White'a- parsknęłam śmiechem, a po chwili dołączyła do mnie moja przyjaciółka.Siedziałyśmy jeszcze chwilę, ale postanowiłyśmy pójść trochę dalej nad strumyk. Park był dość duży. Miał skatepark, place zabaw, mini plaże przy wspomnianym strumyku i, chyba moją ulubioną część czyli, kolorowe fontanny, które tryskały na wszystkie strony. W nocy dawało to świetny efekt. Jak byłam młodsza bardzo często tu przychodziłam. Kiedyś nawet byłam tu z... Aronem. Pamiętam, że wtedy chłopak przez przypadek wpadł do niej i przez to, że się z niego śmiałam wrzucił mnie tam i byliśmy cali przemoczeni. Dobrze to wspominam.
Po dojściu nad wodę, zajęłyśmy miejsca na piasku i patrzyłyśmy jak małe dzieci pluskają się i budują zamki. Aż mnie samą naszła ochota na babranie się z nimi. Podparłam się na łokciach, tak że teraz wpół leżałam i ustawiłam buzię do słońca. Miałam gdzieś, że zapewne po tym zabiegu moja buzia będzie miała jeszcze więcej piegów niż teraz. Czułam się wyśmienicie.
-- Freddie!- usłyszałam krzyk kobiety i w tym samym momencie dostałam pożądną porcją piasku w twarz. Gwałtownie podniosłam się do pozycji siedzącej i energicznie zaczęłam strzepywać piasek z siebie.
-- O matko, przepraszam panią bardzo- spanikowana kobieta zaczęła biec w naszą stronę.
-- Freddie! Co ja Ci mówiłam o zabawie w pisku?!- kobieta była tuż obok nas i najwyraźniej upominała swojego synka.
-- Proszę się nie martwić- uśmiechnęłam się.
-- Nic się nie stało- wstałam i zaczęłam strzepywać z siebie resztki piasku.
-- Freddie, co się mówi?- kobieta zapytała blondynka. Popatrzyłam na malca, który teraz chował się za nogami mamy.
-- Psieplasiam- powiedział nieśmiało. Uśmiechnęłam się do niego i przykucnęłam.
-- Nic się nie stało, ale będziemy kwita jak pozwolisz mi ze sobą zbudować ogromny zamek z piasku- mocno zaakcentowałam słowo "ogromny". Chłopczyk automatycznie się rozpromienił i energicznie pokiwała głową na tak. Uśmiechnęłam się do niego i wstałam patrząc na kobietę. Wydawała się dość młoda. Na oko może z 20 kilka lat. Miała piękne blond włosy, podobnie jak syn, szczupłą i zadbaną sylwetkę.
-- Takich to ze świecą szukać- powiedziała z najszczerszym uśmiechem jaki kiedykolwiek widziałam. Widać było po niej, że jest nieźle wykończona.
-- Drobiazg- odwzajemniłam uśmiech i znowu kucnęłam przy chłopcu.
-- To gdzie robimy ten pałac?- zapytałam. Chłopczyk natychmiast złapał mnie za rękę i pociągnął bliżej wody. Zaśmiałam się, bo przysięgam, że słodszego dzieciaka nie widziałam. Hanna przez chwilę rozmawiała z mamą chłopca, ale po chwili dołączyła do nas.
-- Mam na imię Rose, a to Hanna- przedstawiłam się malcowi, ale on był chyba za bardzo podekscytowany upychaniem mokrego piasku do wiaderka niż naszymi imionami, więc stwierdziłam, że zacznę kopać fosę.Po jakiejś godzinie skończyliśmy. Muszę przyznać, że sama byłam w niemałym szoku widząc efekt. Naprawdę wyglądał świetnie.
-- Mamo! Mamo!- Freddie zaczął wołać swoją rodzicielkę. Podczas zabawy z chłopcem, kilka razy zerknęłam na kobietę, która naprawdę wydała się być wdzięczna za chwilowe zajęcie się synem. Nie wyobrażam sobie jaki to musi być dla niej wysiłek opiekować się, w cale nie tak małym dzieckiem, ale też nie na tyle dużym, żeby zająć się sobą, bo z tego co się dowiedziałam od Freddie'go miał 10, 7 i 3 latka, więc wywnioskowałam, że ma 3.Kobieta wstała z ławki i podeszła do nas z uśmiechem na całej twarzy.
-- Jaki piękny- zachwyciła się.
-- Aż bym w takim zamieszkała- zaśmiała się.
-- Jak będę duzi, to Ci taki zbuduje!- Freddie krzyknął z entuzjazmem.
-- Będzies w nim mieskała z tatusiem i Rose i Hanna będą do nas psychodzić!- tym razem ja się zaśmiałam.
-- Jak mogę się wam odwdzięczyć?- zapytała podnosząc chłopca na ręce.
-- Oh naprawdę nie trzeba- Hanna machnęła ręką.
-- Dokładnie. To była sama przyjemność- powiedziałam otrzepując ręce z piasku. Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę, ale z Hanną zdecydowałyśmy, że czas się zbierać, więc pożegnałam się z, jak się dowiedziałam, Brianą i pomachałam chłopcu na pożegnanie.Byłam wdzięczna Hannie, że wyciągnęła mnie z domu, bo przynajmniej przez parę godzin nie myślałam o tej całej sprawie z martwym człowiekiem i Aronem. Na to niestety będzie czas jutro...
CZYTASZ
Always You || pl
Teen Fiction"I'm wasting my time when it was always you". Pewnego dnia gdy Rose przychodzi do szkoły, jej życie wywraca się do góry nogami, gdy w klasowej ławce widzi JEGO, jej dziecięcą miłość, a za razem teraźniejszego wroga. Życie dziewczyny zmieni się dia...