11. Pierwsza wizja Noah

20 6 1
                                    

        W całym zamku panuje teraz wspaniała Świąteczna atmosfera. Śnieg sypie za oknami,
a Hagrid jak co roku ustawił w Wielkiej Sali dwanaście ogromnych choinek. Nawet na korytarzach gdzie się nie obejrzysz tam wiszą różnobarwne girlandy i ozdoby, a wszyscy są w wyjątkowo radosnych nastrojach. Zakładam, że w głównej mierze jest to spowodowane faktem, że jutro ostatni dzień zajęć przed przerwą świąteczną.
    Siedzimy właśnie z Willem na lekcji Transmutacji. Profesor McGonagall po raz czwarty przypomina, że jutro mija termin oddania prac zaliczeniowych, a William za każdym razem gdy to słyszy wpada w coraz większą rozpacz.
-Na prawdę nie wiem jak mogłeś
o tym zapomnieć- mówię, próbując zmusić swoją brew, żeby zmieniła kolor na pomarańczowy.
-Nic mi nie mów, czuje się jak idiot. Pójdziesz ze mną do biblioteki wieczorem?- pyta, celuje różdżką w jedną ze swoich brwi, ale ta zamiast zmienić barwę jedynie lekko się pogrubia.
-Przepraszam, to przyjęcie u Slughorna jest dzisiaj.
Will krzywi się z rezygnacją. Gdy opowiedziałem mu rano o dziwnym zaproszeniu był tak samo zniesmaczony jak ja. Ciągle namawia mnie, żebym tam nie szedł, ale już ustaliliśmy z Argusem, że albo idziemy oboje albo wcale, a on już zaprosił jakąś Daphne, więc ostatecznie nie mam wyboru. Ciekawe kim jest ta dziewczyna, że tak szybko zmienił przez nią zdanie co do tego przyjęcia.
       Zauważam małe poruszenie
w przeciwległej części klasy zajmowanej przez niemal samych Gryfonów. Ron Weasley macha histerycznie różdżą próbując usunąć z twarzy rude, zakręcone wąsy. Szturcham Willa łokciem, żeby nie ominął go ten widok. Najbardziej rozbawiona wydaje się być jednak Hermiona, ale w jej zachowaniu dostrzegam coś dziwnego, choć sam jeszcze nie wiem co to dokładnie jest. Już rano była zbyt nerwowa niż sytuacja by nakazywała.
       Przez następne dwadzieścia minut lekcji wszyscy skupiamy się na swoich brwiach.
Transmutacja ludzka to bardzo trudno temat, trzeba się mocno skupić, żeby nie zrobić sobie przypadkiem krzywdy i wąsy Weasleya to zdecydowanie najłagodniejszy rodzaj komplikacji.
Już po kilku próbach udaje mi się opanować zmianę koloru na czarny, rudy, i różne odcienie brązu i blondu. Trudniej jest z tymi mniej naturalnymi kolorami chociaż pod koniec upłynięcia czasu jaki McGonagall dała nam na ćwiczenia, jedynie czerwony stanowi dla mnie barierę nie do przeskoczenia.
       -Ej spokojnie, robisz to zbyt nerwowo- mówię do Willa, gdy widzę jak jedna z jego brwi zamiast żółtego koloru przyjmuje barwę zgniłej zieleni. Przytrzymuje jego rękę i razem kreślimy w powietrzu odpowiedni symbol.
-Teraz- mówię do przyjaciela.
-Ilivie chromo- wypowiada zaklęcie, a jego brwi nabierają słonecznego koloru.
-Brawo chłopcy- komentuje profesor McGonagall przechodząc obok naszej ławki- pięć punktów dla Ravenclawu.
Uśmiecham się lekko ale zauważam, że Will całkowicie stracił humor. Zawsze przed końcem semestru jest jakiś niespokojny, a w tym roku szczególnie, bo musi wrócić do domu na Boże Narodzenia czego udawało mu się skutecznie unikać od kilku lat. Przykre, że w tym roku oboje dostaliśmy na Święta nie to czego byśmy najbardziej chcieli.
        Profesor McGonagall zadaje przed końcem lekcji kilka pytań przez co omal nie dochodzi do bójki między Hermioną i Ronem, który w okropny sposób przedrzeźnia dziewczynę gdy tylko zgłaszała się do odpowiedzi.
Gdy Hermiona wybiega z klasy zostawiając na ławce połowę swoich rzeczy mam ochotę pozbierać je
i pobiec za nią, ale Harry robi to pierwszy. W takich momentach żałuję, że jesteśmy z różnych domów, bo często nawet nie wiem, że dzieje się coś nie w porządku. 

       Po lekcji Transmutacji wracam do wieży bo mam teraz godzinę wolnego przed obiadem. Umówiliśmy się z Argusem, że spożytkujemy ten czas na napisanie listu do domu skoro wieczór mamy mieć zajęty. Jestem już prawie na miejscu, gdy nad głową przelatuje mi rozpędzony Irytek wykrzykując coś przeraźliwie.
-POTTUŚ ZAPROSIŁ POMYLUNĄ NA PRZYJĘCIE! POTTUŚ KOOOOOCHA POMYLUUUNĄ!!!
Odruchowo robię unik, chociaż jako duch, Irytek nie może tak do końca na mnie wpaść.
"Pomyluna" to okropne przezwisko kierowane do Luny Lovegood, które niemal przywarło do niej jak drugie imię. Ginny, siostra Rona Weasleya, omal nie pobiła ostatnio kilku chłopaków, którzy odważyli się w jej obecności naśmiewać z Luny. Nie da się ukryć, że dziewczyna wydaje się czasem lekko pokręcona, ale to okropne przezwisko, a ktoś o tak dobrym sercu jak Luna na pewno na nie nie zasłużył. Ale jeśli wierzyć Irytkowi, co samo w sobie już brzmi absurdalnie, to Harry Potter zaprosił Lunę na dzisiejsze przyjęcie u Slughorna. Mam tylko nadzieję, że to nie jakiś głupi zakład.
      Wchodzę na ostatnie piętro, gdy nagle na schodach mija mnie rozentuzjazmowana Luna Lovegood we własnej osobie. Przebiegając szturcha mnie lekko swoją torbą
z książkami.
-O cześć Noah, wybacz, ale jestem teraz taka radosna!- mówi i biegnie dalej w stronę naszego dormitorium.
Robi mi się niezwykle miło, gdy widzę jaka jest szczęśliwa, może przynajmniej ona jedna skorzysta na tym głupim przyjęciu.
   

Gdzie znikają ptakiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz