13.Ciemność nad ciemnościami i wszystko ciemność

19 5 0
                                    

Z samego rana idę do Filcha, żeby przekazać mu listy do wysłania. Wczoraj otrzymałem kilka, na które chciałem odpowiedzieć jak najwcześniej. Normalnie udałbym się od razu do sowiarni, ale w tym roku wszystkie przesyłki najpierw musimy oddać woźnemu do skontrolowania, nim opuszczą mury zamku. Na szczęście Filch chyba mocno zabalował w noc Wigilijną bo po przejrzeniu kopert wysłał mnie z nimi do wieży zachodniej, a sam wrócił do swojej drzemki. Tylko Pani Norris śledzi mnie całą drogę pilnując czy przypadkiem nie przemycam jednak czegoś do sowiarnii.
   
Will
Nie mam pojęcia jakim cudem znalazłeś to ręcznie oprawione wydanie Folwarku, musiałeś chyba zwiedzić wszystkie księgarnie w Londynie. Bardzo Ci dziękuję, już zacząłem czytać
i zaznaczam moje ulubione fragmenty niebieskimi znacznikami, zostawię ci tym razem fioletowe. Mam nadzieję, że “Quidditch przez wieki” ci się spodobał, jeszcze zrobisz karierę jako świetny szukający!
Strasznie pusto w Hogwarcie bez was wszystkich, aż dziwne budzić się rano i widzieć Argusa w łóżku obok zamiast Rubena. Chociaż sen kochają obaj tak samo, nie da się nie zauważyć. Jak ci minęło Boże Narodzenie? Mam nadzieję, że mama nie będzie cię chciała znowu zamknąć w piwnicy w obawie przed powrotem do szkoły.
Tęsknie, Noah

Droga Hermiono,
Bardzo Ci dziękuję za zegarek, nie będę się z nim rozstawał nawet na krok. Już nigdy się nie spóźnię na nasze spotkania w bibliotece! Co u ciebie i Twoich rodziców? Pozrow ich koniecznie ode mnie. Czy mogę liczyć na trochę korzennych pierników twojej mamy? Skoro nie chce mi zdradzić przepisu to błagam chociaż o mała porcje! Pamiętaj o wypracowaniu dla Profesor Bubbling, które zadała nam na ferie.
(Wiem, że już pewnie dawno je napisałaś, ale udawajmy, że wcale nie) U mnie i Argusa wszystko w porządku, chociaż to zdecydowanie wyjątkowo samotne Boże Narodzenie.
Już nie mogę się doczekać, aż przerwa świąteczna się skończy.
Wracaj bezpiecznie i do zobaczenia już niedługo,
Noah

Mamo
Cieszę się, że u ciotki Lesly wszystko dobrze, i że spędziliście miło Święto.
U nas też w porządku, chociaż ilość czekolady jaką pochłania codziennie Argus, na pewno mu zaszkodzi. Następnym razem wyślijcie mu zbożowe wafelki.
Pisał co Ciebie tato? Ma chyba teraz dużo obowiązków, skoro nie miał czasu wysłać listu, w końcu awans to poważna sprawa. Z nauką idzie nam bardzo dobrze, nie masz się czym martwić, pilnuje, żeby Argus nie chodził za często na wagary… to znaczy, nie chodził
w ogóle! Żartuje, naprawdę możesz być spokojna o nas obu.
Pozdrów ciotkę i kuzynów!
Noah

     Czuję żal związany z faktem, że
w pewnym stopniu muszę ją okłamywać. Bo chociaż naprawdę nie chce żeby się o nas martwiła to zdecydowanie nie nazwałbym tego co u mnie słychać określeniem
"w porządku". Gdy Dumbledore
w końcu zjawi się w szkole, muszę
z nim o tym porozmawiać. Mam dość ukrywania swoich uczuć przed najważniejszymi osobami w moim życiu.

    Po śniadaniu, zgodnie z postanowieniem, wybieramy się razem z Argusem do Hogsmeade. Na szczęście śnieg od kilku dni jedynie lekko prószy, więc nie musimy się martwić, że zamarzniemy gdzieś w połowie drogi. Okolica wygląda naprawdę magicznie, światło słoneczne odbija się od powierzchni śniegu z taką mocą, że momentami muszę mrużyć oczy.
-Na prawdę nie tęsknie za lekcjami- mówi Argus, gdy Hogsmeade pojawia się na horyzoncie- chyba jeszcze nigdy nie było tu tak spokojnie.
-Tylko nasi przyjaciele mogliby wrócić- mówię.
-No tak, muszę ci w końcu przedstawić Daphne.
Uśmiecham się, gdy to mówi, nie chciałem tego przyznawać w prost, ale już od dłuższego czasu liczyłem, że w końcu to zrobi.
    Wchodzimy do wioski. Po okolicy kręci się kilkoro uczniów, ale tak jak już wspomniał Argus, jest wyjątkowo spokojnie ale myślę, że określenie “przygnębiająco” też dobrze oddaje ten nastrój. Nigdzie nie ma biegających dzieciaków rzucających się śnieżkami, nie słychać śmiechów ani okrzyków radości, które zawsze towarzyszą wyprawom do Hogsmeade.
-Chcesz wstąpić do Miodowego Królestwa?- pytam gdy widzę jak Argus wpatruje się
w witrynę cukierni, przysięgam, że jeszcze chwilę a jego tęczówki zamieniłyby się
w cytrynowe dropsy.
-No skoro nalegasz- mówi,
a w następnej chwili jest już w środku.
-Wcale nie nalegałem- śmieję się i wchodzę za bratem do środka, już od progu wita nas przyjemny cynamonowy zapach.
    -Spróbuj nie wydać wszystkich pieniędzy na słody…- chce powiedzieć, ale orientuje się, że Argus gdzieś zniknął. Po chwili zauważam go przy stoliku z wypiekami jak nakłada sobie do pudełka ogromny kawałek ciasta budyniowego, więc przestaje mieć nadzieję, że zachował jakieś resztki zdrowego rozsądku. Przechadzam się chwilę między alejkami ze słodyczami, ale szczerze mówiąc nie jestem jakimś szczególnym fanem tutejszych produktów. Argus zdecydowanie chyba nadrabia za nas oboje.
    Gdy w końcu opuszczamy Miodowe Królestwo chłopak niesie kilka różnych papierowych torebek wypełnionych po brzegi łakociami. Oczywiście, nie szczędzi sobie zachwytów nad każdym swoimi, dobrze p r z e m y ś l a n y m zakupem.
Postanawiamy wybrać się na chwilę do karczmy pod Trzema Miotłami, bo w zasadzie nie wiele więcej mamy możliwości.
    Jesteśmy już niemal prawie na miejscu, gdy gdzieś w oddali rozbrzmiewa jakiś niewyraźny dźwięk.
-Słyszysz to?- pytam- Jakby ktoś płakał?
Argus przysłuchuje się uważnie.
-Brzmi jak płacz dziecka- patrzymy na siebie zmartwieni. W okolicy nie ma żywej duszy, co na oawa mnite lekko nie pokojem, ale czujemy się w obowiązku sprawdzić czy wszystko jest w porządku.
Dla bezpieczeństwa obaj trzymamy w dłoniach różdżki. W końcu Katie Bell też myślała, że znalazła zwykły naszyjnik, a jednak ją opętało prawda?
    Skręcamy za róg jednego z budynków, płacz słychać coraz wyraźniej, chociaż
w pobliżu wciąż, nie widać żadnego dziecka. Jestem coraz bardziej zaniepokojony.
Argus wskazuje na drewnianą skrzynię stojącą przy ogrodzeniu.
-Ktoś chyba jest w środku- mówi szeptem Argus- płacz wyraźnie dochodzi stamtąd.
-Pomocy! Proszę, niech ktoś mi pomoże!- krzyczy nagle głos z wnętrza skrzyni. Podchodzimy bliżej, do zamka przyczepiona jest duża metalowa kłódka.
-Alohomora!- rzucam zaklęcie i zdejmuję ją, w tej samej chwili wieko skrzyni unosi się tak gwałtownie, że aż podskakuję. Ze środka, patrzą na nas zapłakane, ciemnobrązowe oczy.
-Możesz opuścić różdżkę- mówię do Argusa, gdy zauważam żółto czarny szalik na szyi chłopca- Jak masz na imię?- pytam i pomagam mu wyjść ze skrzyni.

Gdzie znikają ptakiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz