°8

84 5 0
                                    

🌴🌴🌴

Zostało jeszcze 30 min drogi i będziemy w stolicy. Dziewczyny zaczynały się już budzić i zabierać za poprawianie makijaży, które wytarły o poduszki albo rękoma. Trochę nie potrzebie poprawiały bo jeszcze przed nami 12 godzin lotu i zdążą go poprawić jeszcze z pięć razy. Mój telefon zaczął nagle dzwonić.

OLKA❤️
ODBIERZ >-------<ODRZUĆ

Włączyłam na tryb głośno mówiący.

-No co tam
- Jak tam u was? - zapytała nas przyjaciółka.
- Bardzo dobrze, a u ciebie?
- Ja właśnie jestem na miejscu za ile będziecie?
- Tak za 15 min, gdzie dokładnie Cię znajdziemy?
- Okey, na ławce przed wejściem korzystam jeszcze z polskiego słońca.
- Haha rozumiem, dobra to widzimy się zaraz. Do zobaczenia
- Czekam tylko szybko!!
-Jasne.

POŁĄCZENIE ZAKOŃCZYŁO SIĘ

- Jak się czujecie? - zapytałam rozłączając się z Olą. Trochę zjadał mnie stres. Bałam się latać samolotem za dużo filmów katastroficznych ze samolotami w roli głównej.
- Ja już nie mogę się doczekać, kiedy będziemy na miejscu? - Monika nie wiedziała co już że sobą zrobić. Nic ją nie interesowało telefon, książki, tiktok nic.
- Wyjrzyj przez przednie okno i co widzisz - byłyśmy niedaleko i było już widać ciel do którego zmierzmy. Przyjaciółka zrobiła to o co ją prosiłam i wtedy jak na zawołanie włączyła się u niej jakiś atak radości z tego, że opuszcza Polskę i zostawia rodzinę za sobą.
Trwało to tak przez drogę, aż nie wjechałyśmy na teren lotniska, wtedy jej mina spoważniała nieco. Poszukując miejsca parkingowego zaczęły mi się trząść ręce, ogarnął mnie niepokój. Starał się tego nie pokazywać, w końcu kiedyś się przyzwyczaję to nie mój lot samolotem. Zaparkowałam i wyciągnęłyśmy walizki. Moi rodzice jak to rodzice wygłosili mi krótkie przemówienie o bezpieczeństwie, które są już wykute na pamięć zawsze były w szkole przed feriami, wakacjami przed każdym świętem to nudzi i każdemu się wydaje, że to zna i pamięta ale czasem tak nie jest. Dużo osób o nich zapomina i dzieją się wtedy straszne rzeczy.

- Pilnuj się tam - mówiła moja mama że łzami w oczach.
- Wracaj do nas w całości, części nie przyjmujemy - moja siostra rozluźniała atmosferę co jej się udało, każdy wybuchł śmiechem. Czas niemiłosiernie nas gonił. Przytuliłam i ucałowałam moja rodzinę. W pewnym momencie podeszła do nas Ola. Przytuliliśmy się z nią i zrobiłyśmy grupowe zdjęcie, żeby po powrocie je odtworzyć i sprawdzić czy coś się zmieni. Pomachałam swoim rodzicom wzięłam głęboki oddech jeszcze polskim powietrza i zniknęłam za drzwiami. Zdałyśmy walizki i teraz czekałyśmy na samolot. Podeszłam do okna i widziałam jak moja siostra odjeżdża moją Audi.
-Będę tęsknić - powiedziałam bardzo cicho, żeby nikt nie usłyszał. Z zamyślenia wyrwała mnie Ola, która ciągnęła mnie za materiał kurtki. Przed wejściem do samolotu pokazałyśmy bilety i przekroczyliśmy próg samolotu.

Zaczyna się nowa historia inna niż do tej pory. Czy coś się zmieni jak będę tu wracać? Pewnie nie, ale i tak będę się super bawić bo w końcu czeka nas koncert naszych idoli. To mnie podniosło na duchu, usiadłam obok Oli, zapięłam pasy i czekałam na start. Podziwiam polski krajobraz, który miałam za oknem nie było to coś zaskakującego. Masę małych ludzi, którzy z tej wysokości oglądali jak mrówki. Sporo samochodów na parkingu i kilka samolotów czekających na odlot. Nagle poczułam wstrząs co oznaczało, że startujemy. Oparłam się o oparcie wygodnie, złapałam przyjaciółkę za rękę i zamknęłam oczy. Samolot powoli zaczął jechać po pasie startowym jego prędkość się zwiększała i wznieśliśmy się w powietrze. Jeszcze przez chwilę były turbulencje, ale po chwili już mogłyśmy odpiąć pasy. Włączyłam w telefonie tryb samolotowy. Założyłam słuchawki i nagle zaczęło przychodzić do mnie mnóstwo wiadomości. Pierwszej kolejności otworzyłam snapy od dziewczyn a na zdjęciach widniała moja osoba. Odwróciłam się do nich siedziała w telefonach postanowiłam zrobić im serie zdjęć i kilka wysłać. Ola też skorzystała z mało profesjonalnej sesji zdjęciowej. No i zaczęła się wojna na zdjęcia. Po nagrywaliśmy kilka tiktoków, oczywiście bez zdjęć na Instagrama i Facebooka się nie obyło. Dostałyśmy dużo wiadomości dokąd lecimy, na ile, jak się czujemy, jak przeżycia itd. Zleciało tak nam 5 godzin prawie połowa. 7 godzin lotu, a nam zaczynało się już strasznie nudzić. Monika przeczytała chyba całago wattpada, Alicja przestudiowała całego tiktoka, Ola już dwa razy przeczytała książkę którą wzięła do samolotu, a ja przesłuchałam całą playlistę BTS. Sprawdziłam godzinę w Korei 5:00 na czas Polski był była to 22:00. Ustaliliśmy z dziewczynami, że pójdziemy spać żeby jakoś przeżyć ten skok czasowy.

Obudziłam się. Słońce było już wysoko oznaczała to, że byłyśmy już na granicach z Koreą, ponieważ w Polsce jest 2:00. Stewardessa przywitała mnie ciepło też była Polką ale ona jakoś lepiej znosiła ten skok czasowy. Podała mi wodę i jakieś proszki oznajmiła, że po nich Poczuje się lepiej i, że na godzinę lądujemy. Obudziłam dziewczyny co było lada wyzwaniem ale gdy zdały sobie sprawę gdzieś się znajdują podniosły się do pionu. Dostały od stewardessy to samo co ja i zostało podane nam śniadanie przez co nieco oprzytomniały. 30 minut do lądowania poprawiłyśmy makijaże, sprawdziliśmy czy wszystko mamy spakowane. Dostałyśmy polecenie o zapięciu pasów bo schodzimy do lądowania. Z Olą zrobiłyśmy to samo co przed startem, nie lubiłam tego uczucia miałam wrażenie wtedy, że spadam ale to tak dosłownie. Samolot bezpiecznie bez żadnych problemów wylądował i odetchnęłam z ulgą. Wylądowaliśmy na lotnisku Seul- Gimpo 16 km od Seulu.
(jak coś to serio jest takie lotnisko nie wymyśliłam go sobie możecie sobie sprawdzić)

- To co pierwszy etap za nami jesteśmy w całości - zaczęłam - teraz czeka nas 16km drogi do Seulu - westchnęłyśmy na tą wiadomość. Opuściłyśmy samolot i ruszyłyśmy po odbiór walizek w międzyczasie zamówiłam taksówkę. Facet wyczuł, że jakoś inaczej mówię niż prawdziwi Koreańczycy bo zapytał czy jestem obcokrajowcem. Powiedziałam mu żeby wypatrywał czterech dziewczyn z walizkami. Co było w sumie głupie bo może być dużo dziewczyn z walizkami, ale chyba rozpozna obcokrajowca od Koreańczyka. Odebrałyśmy walizki i wyszłyśmy. Od razu w oczy uderzyły nas promienie słoneczne i 27°C. To też był kolejny cios dla naszego organizmu bo jednak w Polsce jest teraz trochę niższa temperatura. Założyłyśmy okulary przeciwsłoneczne. I zauważyłyśmy, że w naszą stronę szedł dosyć wysoki brunet prawdopodobnie był taksówkarzem.
- Dzień dobry, witajcie w Korei Południowej - ukłonił się z wielkim uśmiechem.
- Dzień dobry - odwzajemniłyśmy czyn.

🌴🌴🌴

°Obiecuję Ci° || Park JiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz