Po powrocie do garażu Alex chodził tam i z powrotem po studiu.
-Chyba ćwiczy chód modela.- Szepnął Reggie do Luke'a.
-Jest zdenerwowany, ja też prawie jestem przez niego zdenerwowany.- Powiedział szatyn.
-Ok, zobaczcie. Wiecie, że nie łatwo przychodzą mi zmiany. Prawda?- Zaczął Alex stając przed nimi.- Śmierć? To była zmiana. Ok? Wtedy zostaliśmy duchami. Tak? Kolejna zmiana. A teraz? Stajemy się widzialni kiedy gramy z Julie. Wielka, przerażająca zmiana!
-Tak, ale to dobra zmiana!- Zawołał Luke.- Z Julie możemy znowu grać na scenie i być zespołem, którym chcieliśmy być. No dalej. Przecież powinieneś się cieszyć.
-Tak, mam na myśli, kto by się nie cieszył? Ja po prostu... Wiecie, chcę się dowiedzieć dlaczego.- Alex popatrzył na nich.
-Zapomnij dlaczego. Zaprosimy Julie do Sunset Curve.- Luke wstał z sofy.
-Tak, totalnie. Znaczy wiecie, pomyślcie o tym. Z nową piosenkarką stalibyśmy się legendami.- Reggie wstał razem z Luke'iem.
-Hej! Ja i Mia już śpiewamy.- Szatyn popatrzył na basistę.
-Ziom, ta dziewczyna ma głos jak anioł, tak samo jak Mia. Razem śpiewają świetnie. Oh, no i dzięki niej jesteśmy widzialni.- Zaczął Peters.- Bez niej bylibyśmy jak muzyka w windzie.
-Nie musisz być od razu nie miły.*- Luke popatrzył na Alex'a.- A on znowu chodzi tam i z powrotem.
-Okej, przepraszam, dobrze? Po prostu... Mia jeszcze nie wróciła.- Powiedział, a w tym samym momencie w studiu pojawiła się wspomniana brunetka.
*Mia POV*
Popatrzyłam na każdego po kolei.
-Nie przeszkadzajcie sobie, przyszłam tylko po moją sześcio-strunówkę.- Rzuciłam obojętnie i podeszłam do gitary, która leżała koło sofy.
-Mia, dlaczego wtedy sobie poszłaś?- Zapytał Reggie.
-Cheerleaderki...- Wyszeptałam kręcąc głową.
-Hej, na Ciebie patrzyła większość facetów!- Zawołał, gdy ruszyłam do wyjścia zakładając gitarę na plecy, więc się zatrzymałam.
-Peters tu nie chodzi o to na kogo więcej osób się patrzyło.- Powiedziałam nie patrząc na niego.
-Oh... Em... Jeśli byłaś zazdrosna o cheerleaderki albo inne fanki to mogłaś po prostu powie...
-Nie jestem zazdrosna!- Wrzasnęłam odwracając się i patrząc mu w oczy. Jestem pewna, że gdybym nie była duchem, to usłyszałaby mnie cała okolica. Zobaczyłam tylko łzy w oczach Reggiego po czym się teleportowałam.
Znowu wylądowałam na ulicy, w tym samym miejscu co wcześniej. Ruszyłam przed siebie nawet się nie oglądając. Czułam na sobie kogoś wzrok, ale zignorowałam to, bo w końcu jestem duchem. Parę sekund później usłyszałam wołanie, a chwilę po tym zatrzymał mnie jakiś chłopak.
-Hej, um... widziałem, że się tam teleportujesz i... jesteś duchem, tak?- Zapytał, chociaż moim zdaniem odpowiedź była oczywista.
-Tak.- Powiedziałam patrząc na niego. Był kilka centymetrów wyższy ode mnie. Miał szaro-zielone oczy i ciemne, blond włosy.
-Oh, to super. Jak się nazywasz?
-Nie sądzę, żeby ta informacja była Ci potrzebna.- Odwróciłam się od niego i poszłam dalej. Słyszałam jak idzie za mną. Po paru minutach nie czułam już na sobie jego wzroku. Rozglądnęłam się dookoła upewniając się, że nigdzie go nie ma, a następnie przeteleportowałam się.
CZYTASZ
Now Or Never || Reggie || Julie and the Phantoms -ZAWIESZONE-
Fanfiction22 lipca razem z trójką chłopców z Sunset Curve umarła też ich przyjaciółka. Ona również należała do zespołu. Jako duch radzi sobie tak samo dobrze, a nawet lepiej niż za życia.