XIV. Finally Free #1

740 44 5
                                    

Julie nie wróciła do domu na noc. Siedziałam w jej pokoju aż do rana, żebym w razie, gdyby jednak wróciła, mogła ją przeprosić. Tak więc przez kilka godzin leżałam na łóżku rozmyślając co powiedzieć.

-Hej Mia.- W pokoju pojawił się Alex. Otworzyłam oczy i pomachałam mu.- Spałaś tutaj?

-Spałam to za dużo powiedziane, Al. Czekałam na Julie, ale pewnie została u Flynn.- Odpowiedziałam i podniosłam się do siadu.

-Oh, okej.- Usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem.- Co zamierzasz powiedzieć Reggiemu?

-Ale o czym?- Rzuciłam mu zdezorientowane spojrzenie.

-O Dylanie. Jest... zazdrosny.

-Wybacz, blondi, ale nie sądzę, żeby nasza księżniczka była o mnie zazdrosna.- Wyplątałam się spod Jego ramienia i założyłam ręce na piersi.

-Mia, kiedy wróciliśmy do garażu nie odezwał się ani słowem, a jak zapytałem co się stało, odpowiedział, uwaga cytuję "Ona pocałowała tego całego Dylana". Uwierz, jest zazdrosny.- Popatrzył na mnie, jak zawiedziona matka, a ja westchnęłam.

-No dobra, pomyślę nad tym. Coś jeszcze, mamo?- Uśmiechnęłam się i stanęłam przed nim.

-Tak, Luke chce nas gdzieś zabrać, więc musimy iść do studia.- Wstał z łóżka łapiąc mnie za rękę i przeteleportował nas do garażu.

-Cześć głąby.- Usiadłam na kanapie zaraz obok Luke'a. Reggie opierał się o pianino i patrzył na podłogę.

-Też miło Cię widzieć, Mia.- Szatyn westchnął na co się zaśmiałam.

-Dobra, gdzie chcesz nas zabrać?- Zapytałam i popatrzyłam na Reggiego. Alex chyba miał rację. Muszę pomyśleć co mu powiedzieć, a poza tym mam dzisiaj spotkanie z Dylanem, co dodatkowo utrudnia udowodnienie, że nic nie czuję do ciemnego blodyna.

-Zobaczycie.- Wstał i podał mi rękę. Wstałam z sofy i podeszłam do Alex'a, Luke poszedł za mną.- Reggie, idziesz?

-Jasne.- Złapałam perkusistę i szatyna za ręce. Luke chwycił ramię basisty i przeteleportował nas do jakiegoś baru.

-Zaczekajcie tu, zaraz wracam.- Poszedł w głąb budynku, a my usiedliśmy przy stoliku, przy którym siedziała jakaś kobieta robiąca zdjęcia jedzeniu. Reggie zaglądnął jej do telefonu.

-Oh, to dobre ujęcie.- Uśmiechnął się, a ja zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu. Nigdzie nie widziałam Luke'a.- Świetne zdjęcie.

-To po to tu jesteśmy?- Odezwał się Alex, a ja odwróciłam się w Jego stronę.- Żeby oglądać jak ludzie robią zdjęcia jedzenia?

-Jak dla mnie to głupie.- Powiedziałam zakładając ręce na piersi.

-Ej, to zabawne. Zobaczcie.- Brunet zaczął przesówać talerz z jedzeniem kobiety, a ta patrząc w ekran próbowała go złapać.- Ludzie nigdy nie przestają patrzeć w telefon.- Zostawił talerzyk. Kobieta chwyciła go i rozgląnęła się po czym wstała i odeszła.- Luke mówił coś o tym, że to miejsce jest świetne dla nowych muzyków.

-Tak!- Usłyszałam szatyna i popatrzyłam niego. Podszedł do baru i wpisał coś na jakiejś kartce, po czym usiadł na miejscu, gdzie przed chwilą siedziała kobieta.- Chłopcy, bycie duchem zdecydowanie ma swoje plusy. Właśnie wpisałem naszą kapelę na dzisiejszą play listę.- Wywróciłam oczami, chociaż zdążyłam się przyzwyczaić, że Luke czasami traktuje mnie jak chłopaka.

-Zaczynam się o niego martwić.- Blonyn ściszył trochę głos, a ja pokiwałam głową.- Zapomina, że Julie odeszła z zespołu.

-I wróci, kiedy dowie się, że gramy super koncert.- Popatrzył na Alex'a.

-Luke, nie sądzę żeby to zadziałało.- Przetarłam dłonią twarz i odchyliłam głowę do tyłu.

-A jeśli nie wróci, nie zapominajmy, że mamy jeszcze inne miejsce, w którym możemy grać i jeść pizzę.- Powiedział Reggie.

-Oh, a wydaje mi się, że wczoraj mówiłeś, że jest tam strasznie.- Posłałam mu fałszywy uśmiech.

-Okej, fajnie jest być widzianym przez żyjków na imprezach Caleb'a, ale...- Luke popatrzył na każdego z nas.- Ale ogarniamy to z Julie. Nie potrzebujemy go.

Klatki piersiowe chłopaków zaświeciły się na fioletowo, a oni odskoczyli do tyłu. Tak samo jak wczoraj. Popatrzyłam na każdego pokolei wielkimi oczami.

-Znowu to samo!- Odezwał się Alex.

-Myślałam, że to było jednorazowe!- Zawołałam i znowu przeleciałam po nich wzrokiem.

-Wczoraj mieliśmy to tylko raz.- Luke popatrzył na mnie, a ja przygryzłam wargę.

-To tak jak wtedy, gdy naprawiałem mój wzmacniacz w deszczu.- Wbiłam swój wzrok w Reggiego. Pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj.

-Nie powinieneś... okej.- Urwał Alex.

-Możesz o tym nie wspominać, Reggie? Wtedy myślałam, że umierasz! W dodatku w moich ramionach!- Brunet posłał mi przepraszające spojrzenie.

-Myślicie, że coś jest z nami nie tak?- Zapytał Alex.

-Ta. Tak, zjedliśmy wczoraj po dziesięć kawałków pizzy bez żołądka. Nasze organizmy pewnie nad tym pracują. Mia, ty nie masz tych skurczów, bo nic nie jadłaś, tak?- Upewnił się szatyn, a ja pokiwałam głową na tak.

-Więc po prostu zapomnimy o zemście na Trevorze? On ukradł naszą muzykę!- Zawołał Reggie.

-I będzie żył z poczuciem winy.- Zaczął Luke.

-Tak, pamiętasz co mówiła Julie? Mamy nowy zespół, nowe dźwięki, okej?- Powiedziałam i popatrzyłam na ludzi przy barze.

-Ta, na tym powinniśmy się skupiać.- Dokończył szatyn.

-To Willie?- Blondyn patrzył przez okno. Wszyscy odwróciliśmy się w tamtą stronę. Faktycznie przez okno zaglądał długowłosy szatyn. Alex wstał i wybiegł za Williem.

-Cóż, ktoś nie skupia się na naszej muzyce.- Powiedział Reggie.

-Um Luke, o której mamy koncert?- Przygryzłam wargę.

-Koło 19, a co? Masz jakieś plany?- Założył ręce na piersi i oparł się o oparcie krzesła uśmiechając się.

-Ta, umówiłam się z Dylanem.

-Uu, randka?- Zapytał szatyn, a kontem oka zobaczyłam, że basista popatrzył na swoje ręce.

-Nie, to tylko przyjacielskie spotkanie. Krótko się znamy, a poza tym nic do niego nie czuję.- Popatrzyłam przez okno. Alex dalej patrzył w stronę, w którą odjechał Willie.

-Wczoraj mówiłaś, że jeszcze nie jesteście razem.- Odezwał się Reggie, a ja westchnęłam.

-Wczoraj ja... Chciałam Cię wkurzyć, Reggie. Przepraszam.- Spuściłam wzrok na stolik.

-To może ja pójdę po Alex'a. Spotkamy się w studiu.- Powiedział Luke i wyszedł na zewnątrz.

-Dlaczego chciałaś mnie wkurzyć?- Zapytał patrząc w stronę okna.

-Bo...- Znowu westchnęłam i zaczęłam bawić się palcami.- Byłam zazdrosna...

-No... A ja byłem zazdrosny o Ciebie.-Popatrzył na mnie, ale ja dalej patrzyłam na ręce.- Widziałem, jak pocałowałaś tego Dylana...

-W policzek, poza tym to też było po to, żeby Cię zdenerwować.- Rzuciłam mu przelotne spojrzenie.- Normalnie bym tego nie zrobiła.

-Czyli... Naprawdę nic do niego nie czujesz?- Uśmiechnęłam się do niego i pokręciłam przecząco głową.-Um... A... Do mnie?- Otworzyłam szeroko oczy i odchrząknęłam.

-No... Ja... E... Znaczy...-Popatrzyłam na zegar w lokalu.- Może w-wrócimy do studia i-i-i no wiesz, poćwiczymy na koncert?

-Ta, okej...- Przygryzł wargę i przeteleportował się. Odetchnęłam i kilka sekund później wylądowałam w garażu.

Now Or Never || Reggie || Julie and the Phantoms -ZAWIESZONE-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz