Julie nie wróciła do domu na noc. Siedziałam w jej pokoju aż do rana, żebym w razie, gdyby jednak wróciła, mogła ją przeprosić. Tak więc przez kilka godzin leżałam na łóżku rozmyślając co powiedzieć.
-Hej Mia.- W pokoju pojawił się Alex. Otworzyłam oczy i pomachałam mu.- Spałaś tutaj?
-Spałam to za dużo powiedziane, Al. Czekałam na Julie, ale pewnie została u Flynn.- Odpowiedziałam i podniosłam się do siadu.
-Oh, okej.- Usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem.- Co zamierzasz powiedzieć Reggiemu?
-Ale o czym?- Rzuciłam mu zdezorientowane spojrzenie.
-O Dylanie. Jest... zazdrosny.
-Wybacz, blondi, ale nie sądzę, żeby nasza księżniczka była o mnie zazdrosna.- Wyplątałam się spod Jego ramienia i założyłam ręce na piersi.
-Mia, kiedy wróciliśmy do garażu nie odezwał się ani słowem, a jak zapytałem co się stało, odpowiedział, uwaga cytuję "Ona pocałowała tego całego Dylana". Uwierz, jest zazdrosny.- Popatrzył na mnie, jak zawiedziona matka, a ja westchnęłam.
-No dobra, pomyślę nad tym. Coś jeszcze, mamo?- Uśmiechnęłam się i stanęłam przed nim.
-Tak, Luke chce nas gdzieś zabrać, więc musimy iść do studia.- Wstał z łóżka łapiąc mnie za rękę i przeteleportował nas do garażu.
-Cześć głąby.- Usiadłam na kanapie zaraz obok Luke'a. Reggie opierał się o pianino i patrzył na podłogę.
-Też miło Cię widzieć, Mia.- Szatyn westchnął na co się zaśmiałam.
-Dobra, gdzie chcesz nas zabrać?- Zapytałam i popatrzyłam na Reggiego. Alex chyba miał rację. Muszę pomyśleć co mu powiedzieć, a poza tym mam dzisiaj spotkanie z Dylanem, co dodatkowo utrudnia udowodnienie, że nic nie czuję do ciemnego blodyna.
-Zobaczycie.- Wstał i podał mi rękę. Wstałam z sofy i podeszłam do Alex'a, Luke poszedł za mną.- Reggie, idziesz?
-Jasne.- Złapałam perkusistę i szatyna za ręce. Luke chwycił ramię basisty i przeteleportował nas do jakiegoś baru.
-Zaczekajcie tu, zaraz wracam.- Poszedł w głąb budynku, a my usiedliśmy przy stoliku, przy którym siedziała jakaś kobieta robiąca zdjęcia jedzeniu. Reggie zaglądnął jej do telefonu.
-Oh, to dobre ujęcie.- Uśmiechnął się, a ja zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu. Nigdzie nie widziałam Luke'a.- Świetne zdjęcie.
-To po to tu jesteśmy?- Odezwał się Alex, a ja odwróciłam się w Jego stronę.- Żeby oglądać jak ludzie robią zdjęcia jedzenia?
-Jak dla mnie to głupie.- Powiedziałam zakładając ręce na piersi.
-Ej, to zabawne. Zobaczcie.- Brunet zaczął przesówać talerz z jedzeniem kobiety, a ta patrząc w ekran próbowała go złapać.- Ludzie nigdy nie przestają patrzeć w telefon.- Zostawił talerzyk. Kobieta chwyciła go i rozgląnęła się po czym wstała i odeszła.- Luke mówił coś o tym, że to miejsce jest świetne dla nowych muzyków.
-Tak!- Usłyszałam szatyna i popatrzyłam niego. Podszedł do baru i wpisał coś na jakiejś kartce, po czym usiadł na miejscu, gdzie przed chwilą siedziała kobieta.- Chłopcy, bycie duchem zdecydowanie ma swoje plusy. Właśnie wpisałem naszą kapelę na dzisiejszą play listę.- Wywróciłam oczami, chociaż zdążyłam się przyzwyczaić, że Luke czasami traktuje mnie jak chłopaka.
-Zaczynam się o niego martwić.- Blonyn ściszył trochę głos, a ja pokiwałam głową.- Zapomina, że Julie odeszła z zespołu.
-I wróci, kiedy dowie się, że gramy super koncert.- Popatrzył na Alex'a.
-Luke, nie sądzę żeby to zadziałało.- Przetarłam dłonią twarz i odchyliłam głowę do tyłu.
-A jeśli nie wróci, nie zapominajmy, że mamy jeszcze inne miejsce, w którym możemy grać i jeść pizzę.- Powiedział Reggie.
-Oh, a wydaje mi się, że wczoraj mówiłeś, że jest tam strasznie.- Posłałam mu fałszywy uśmiech.
-Okej, fajnie jest być widzianym przez żyjków na imprezach Caleb'a, ale...- Luke popatrzył na każdego z nas.- Ale ogarniamy to z Julie. Nie potrzebujemy go.
Klatki piersiowe chłopaków zaświeciły się na fioletowo, a oni odskoczyli do tyłu. Tak samo jak wczoraj. Popatrzyłam na każdego pokolei wielkimi oczami.
-Znowu to samo!- Odezwał się Alex.
-Myślałam, że to było jednorazowe!- Zawołałam i znowu przeleciałam po nich wzrokiem.
-Wczoraj mieliśmy to tylko raz.- Luke popatrzył na mnie, a ja przygryzłam wargę.
-To tak jak wtedy, gdy naprawiałem mój wzmacniacz w deszczu.- Wbiłam swój wzrok w Reggiego. Pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj.
-Nie powinieneś... okej.- Urwał Alex.
-Możesz o tym nie wspominać, Reggie? Wtedy myślałam, że umierasz! W dodatku w moich ramionach!- Brunet posłał mi przepraszające spojrzenie.
-Myślicie, że coś jest z nami nie tak?- Zapytał Alex.
-Ta. Tak, zjedliśmy wczoraj po dziesięć kawałków pizzy bez żołądka. Nasze organizmy pewnie nad tym pracują. Mia, ty nie masz tych skurczów, bo nic nie jadłaś, tak?- Upewnił się szatyn, a ja pokiwałam głową na tak.
-Więc po prostu zapomnimy o zemście na Trevorze? On ukradł naszą muzykę!- Zawołał Reggie.
-I będzie żył z poczuciem winy.- Zaczął Luke.
-Tak, pamiętasz co mówiła Julie? Mamy nowy zespół, nowe dźwięki, okej?- Powiedziałam i popatrzyłam na ludzi przy barze.
-Ta, na tym powinniśmy się skupiać.- Dokończył szatyn.
-To Willie?- Blondyn patrzył przez okno. Wszyscy odwróciliśmy się w tamtą stronę. Faktycznie przez okno zaglądał długowłosy szatyn. Alex wstał i wybiegł za Williem.
-Cóż, ktoś nie skupia się na naszej muzyce.- Powiedział Reggie.
-Um Luke, o której mamy koncert?- Przygryzłam wargę.
-Koło 19, a co? Masz jakieś plany?- Założył ręce na piersi i oparł się o oparcie krzesła uśmiechając się.
-Ta, umówiłam się z Dylanem.
-Uu, randka?- Zapytał szatyn, a kontem oka zobaczyłam, że basista popatrzył na swoje ręce.
-Nie, to tylko przyjacielskie spotkanie. Krótko się znamy, a poza tym nic do niego nie czuję.- Popatrzyłam przez okno. Alex dalej patrzył w stronę, w którą odjechał Willie.
-Wczoraj mówiłaś, że jeszcze nie jesteście razem.- Odezwał się Reggie, a ja westchnęłam.
-Wczoraj ja... Chciałam Cię wkurzyć, Reggie. Przepraszam.- Spuściłam wzrok na stolik.
-To może ja pójdę po Alex'a. Spotkamy się w studiu.- Powiedział Luke i wyszedł na zewnątrz.
-Dlaczego chciałaś mnie wkurzyć?- Zapytał patrząc w stronę okna.
-Bo...- Znowu westchnęłam i zaczęłam bawić się palcami.- Byłam zazdrosna...
-No... A ja byłem zazdrosny o Ciebie.-Popatrzył na mnie, ale ja dalej patrzyłam na ręce.- Widziałem, jak pocałowałaś tego Dylana...
-W policzek, poza tym to też było po to, żeby Cię zdenerwować.- Rzuciłam mu przelotne spojrzenie.- Normalnie bym tego nie zrobiła.
-Czyli... Naprawdę nic do niego nie czujesz?- Uśmiechnęłam się do niego i pokręciłam przecząco głową.-Um... A... Do mnie?- Otworzyłam szeroko oczy i odchrząknęłam.
-No... Ja... E... Znaczy...-Popatrzyłam na zegar w lokalu.- Może w-wrócimy do studia i-i-i no wiesz, poćwiczymy na koncert?
-Ta, okej...- Przygryzł wargę i przeteleportował się. Odetchnęłam i kilka sekund później wylądowałam w garażu.
![](https://img.wattpad.com/cover/253118294-288-k439522.jpg)
CZYTASZ
Now Or Never || Reggie || Julie and the Phantoms -ZAWIESZONE-
Fanfic22 lipca razem z trójką chłopców z Sunset Curve umarła też ich przyjaciółka. Ona również należała do zespołu. Jako duch radzi sobie tak samo dobrze, a nawet lepiej niż za życia.