27. Szpital

378 30 3
                                    

Narracja trzecio-osobowa 

Harry siedział w salonie swojego przyjaciela, gdy nagle poczuł wibracje w swojej kieszeni. Wyciągnął swój telefon, a na  ekranie widniał nieznany numer. Alfa przez chwilę zastanawiała się, czy odebrać. Po chwili nacisnął zieloną słuchawkę, odebrał. 

- Dzień dobry, czy dodzwoniłam się do Harrego Styles'a? - zapytał głos, wydobywający się z telefonu zielonookiego.

- Tak, z kim rozmawiam?

- Nazywam się Nikki Gallagher, jestem pielęgniarką ze szpitala znajdującego się na terenie watahy Desmonda. Dzwonie do pana, z powodu prośby klienta Louisa Tomlinsona, który został przywieziony tutaj parę godzin temu. 

Po usłyszeniu tych słów nastolatek zakończył połącznie, stając w bezruchu. W tym stanie był około dwóch minut, po czy w pośpiechu opuścił dom przyjaciela, bez pożegnania. 

Zanim otrząsnął się z szoku, był już w drodze do szpitala. Jechał naprawdę szybko, prawdopodobnie łamiąc, więcej niż jeden przepis. Jedyną rzeczą, o której myślał, był niebieskooki chłopak, znajdujący się w celu jego podróży - szpitalu.

W głowie chłopaka krążyło w ciągle jedno pytanie. Co się stało? Dlaczego jego Lou jest w szpitalu? Czy wszystko jest dobrze? Czy jest bezpieczny? 

Zanim Harry się obejrzał, wchodził już do szpitala. Brunet zaczął się rozglądać, podszedł do  lady i zapytał o numer sali chłopaka. Szybko dotarł do celu, bez wahania wszedł do pomieszczenia. W następnym momencie zielone oczy spotkały te niebieskie. 

POV Louis                       TW: SH - samookaleczanie 

Siedziałem na łóżku szpitalnym, czekając na informacje od doktora. Po ostatnim wyjściu Harrego dostałem małego ataku paniki. W mojej głowie krążyło przekonanie, że coś jest nie tak. Krótko po tym nie mogłem złapać oddechu, ból w mojej klatce piersiowej narastał. Chciałem... by to się skończyło... Więc zrobiłem to, sięgnąłem po żyletkę, kolejny raz. 

Tym razem nie skończyła się to tak jak myślałem, przeciąłem za głęboko. Myślałem, że zginę... chciałem tego, ale w tamtym momencie, po zamknięciu oczu wyobraziłem se Harrego, jego uśmiech, szmaragdowe oczy, bujne loki... nie chciałem go zostawić na tym świecie. Zadzwoniłem po karetkę i w sumie więcej nie pamiętam, obudziłem się w szpitalu.

Moje rany są opatrzone, podłączyli mi krew i kroplówkę. Jak ja się wytłumaczę Harremu?

POV Harry

Gdy moje oczy spotkały się z tymi  Louisa, szybko wziąłem go w swoje ramiona. On tu jest i żyję, kamień z serca. Przytuliłem go bardzo delikatnie, jakby miał się za chwile rozsypać lub zniknąć. 

Chyba w końcu zrozumiałem... Nie jestem w stanie pomóc Louisowi, nie sam. Muszę znaleźć mu dobrego lekarza i wspierać go najbardziej jak mogę. Nie mogę pozwolić, by to się znowu zdarzyło, by znów zobaczyć go w szpitalnym łóżku. 

- Hej... 

- Hej Harry...

Ahhhh nie  wiem co powiedzieć. Zapytać jak się czuje? Nie, to bez sensu, przecież widzę, że nie jest w porządku, jak spytam, to pewnie skłamie i powie, że jest.  

- Wiesz co? Śniłeś mi sie. - Ja. Pier-dole. Dlaczego  u o tym powiedziałem?  

- Mhmm, opowiedz mi o tym śnie...- powiedział, kładąc się najwygodniej, jak się dało na szpitalnym łóżku. Ja usiadłem na krześle obok. 

- Więc... jechaliśmy na moim motorze. Było ciepło, ale nie gorąco, wiatr mocno uderzał w nasze ciała, rozwiewając nam włosy , ale nie było nam zimno. Byliśmy tylko my na motorze i pusta droga przed nami. Trzymałeś się mnie mocno, mogłem poczuć twój ciepły oddech na moim karku oraz usłyszeć twój piękny śmiech. Wszystkie problemy zniknęły, byliśmy wolni. 

- Fajnie.  - przyznał niebieskooki, a ja wybuchłem śmiechem, na widok jego zmieszanej mimiki twarzy. Zauważyłem wtedy jego wory pod oczami i bladą cerę. Wydaje mi się, że powinien iść spać, dużo  się dziś działo. 

- Idź spać. Wyglądasz na zmęczonego. Jak się obudzisz, to obiecuję ci, że będę tu czekać z jakimś pysznym obiadem. - Dla niego pewnie śniadaniem... - Odpocznij, czeka nas poważna rozmowa, jak wstaniesz. Na razie się tym nie przejmuj. 

  - Okejj, dobranoc.

Przez kolejne paręnaście minut obserwowałem, jak Lou pogrąża się w śnie. Nie umiem nawet powiedzieć, jak bardzo go kocham. Gdy wstanie, powiem mu o moich planach, znalezienia dla niego lekarza. Mam nadzieję,  że zrozumie, że to dla jego dobra... 

BUT DADDY I LOVE HIM! ~ Larry i Ziam (Wolno pisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz