Mała dziewczynka siedziała samotnie na strychu rysując. Ostatnio większość czasu spędzonego w domu przesiadywała tam, przez resztę spacerowała sama poza domem. Przechodniów mocno to dziwiło, w końcu mała miała sześć lat. Jednakże nakazywała jej to robić mama. Nie wiele rozumiała, ale wiedziała, że sytuacja w jej domu nie jest dobra.
Rodzice bez przerwy się kłócili. Gdy córeczka słyszała pierwsze krzyki, mama dzwoniła do niej, co miała być znakiem, że ma wyjść z domu. Robiła to posłusznie nie zadając pytań. Udawała dzielną, ale bardzo się bała. Pocieszało ją towarzystwo poznanych podczas wędrówek przyjaciół. Ostatnio to ona była dla kogoś pocieszeniem. Znalazła zapłakanego, rudego chłopca. Miała nadzieję, że mu pomogła. Często, gdy tylko mogła wracała na tamto miejsce z nadzieją, że on też tam będzie. Ufała mu tak bardzo, że dała mu chustkę jej ukochanej mamy. Uważała, że jemu bardziej się przyda. Lecz teraz bardzo jej potrzebowała, bo łzy nie przestawały spływać.
Ostatnio, będąc w pokoju, znowu zobaczyła połączenie od mamy, w starym telefonie na klapkę. Dostała go specjalnie tylko w tym celu. Jednak mimo, że miała sześć lat była naprawdę mądra i chciała w końcu dowiedzieć się o co chodzi. Zamiast wyjść na dwór ruszyła niezauważenie w stronę miejsca miejsca rozmowy. Całą scenę oglądała z ukrycia.
- Jak to masz kogoś? - krzyczał ojciec.
- On przynajmniej się na mnie nie drze.
- Chcesz to zrobić naszej córce? Naprawdę tego chcesz? Żeby wychowywał ją obcy facet? Nie pozwolę na to! Nigdy!
- Jeszcze zobaczymy. - powiedziała pewnie mama i wstała. - Nigdy nie pozwolę żeby ktoś taki jak ty ją wychowywał.
Ojciec już wcześniej stojąc nie wytrzymał tego wszystkiego i uderzył matkę dziewczynki w twarz. Wtedy z gardła dziecka wydarł się pełen rozpaczy pisk. Oboje rodzice spojrzeli w jej stronę i nim zdołała się schować, zobaczyli ją.
- Mionia, skarbie.. - powiedział łamiącym się głosem ojciec.
- Mionia, ubieraj się. - odrzekła mama starając się zachować spokój w głosie. - Jedziemy do cioci Janet.
- Nigdzie nie idziecie. - ojciec postąpił krok w ich stronę.
- Zbliż się jeszcze bardziej, a zadzwonie na policje.
☆☆☆
Dźwięk silnika. Drzewa, dużo drzew za oknem. Soczysta śliwka na oku mamy.
- Wszystko będzie dobrze Mionia. Obiecuję. - mama płakała patrząc na córkę w lusterku samochodu.
Światła latarni. Krople deszczu. Soczysta śliwka.
Wygląda na dojrzałą.
- Mionia! - ktoś krzyknął.
Dźwięk klaksonu. Pękające szkło. Krew, dużo krwi. Głos. Mionia..
Tyle soczystych śliwek. Słodkich śliwek. Co za... słodkie śliwki.
- Tata? Gdzie mamusia?
- Nie pamięta ostatnich sześciu miesięcy. Nie ma niestety szans, że przypomni sobie cos z tego okresu.
- Tatusiu, chodźmy do tej kawiarni! Wygląda tak uroczo.
- Dobrze córeczko.
- Dzień dobry, polecamy nasze ciasto śliwkowe.
- Ja chętnie. Mionia?
Silnik. Drzewa. Soczysta śliwka.
Latarnie. Deszcz. Soczysta śliwka.
Klakson. Krew. Soczysta śliwka. Słodka śliwka. Tyle słodkich śliwek.
Krzyk.
Mionia..
- Mionia? Co z tobą?
- Wygląda na stres pourazowy.
- Jak to? Mówił pan, że nic nie pamięta.
- Proszę, tylko bez agresji. Myślę, że to gdzieś w niej siedzi. Proszę zwrócić uwagę na to, co wywołuje u niej stres i unikać tych rzeczy.
- Powiedz cioci do widzenia.
- Do widzenia ciociu Janet.
- Masz cukiereczka na drogę. Z musem śliwkowym.
Klakson. Krew. Słodkie śliwki.
- Przepraszam, nie wiedziałam.
- Po prostu nie wspominaj przy niej o śliwkach.
- Jest jeszcze jakaś rzecz?
- O dziwo nie.. Mionia? Czemu tu stoisz?
- Moi rodzice mają sad, dlatego mogę ci dać pełno świeżych owoców. W szczególności śliwek.
Klakson.
- Dziękuję Wiktorze, ale...
Szkło.
- Po prostu nie lubię.. wiesz...
Krew.
- Śliwek?
Słodziutkie śliwki.
- Tak.
- Mamo, dlaczego nie potrafię wypowiedzieć tego głupiego słowa? Nie ważne. Przyniosłam ci niebieskie znicze. Lubiłaś ten kolor.
- Znasz tą nową knajpę? Pod śliwką. Podobno wszystko skupia się na śliwkach. Ja nie wiem jak można lubić śliwki. No chyba, że ty lubisz, Hermiono. Dla ciebie mogę tam iść.
- Spokojnie, Ronaldzie, ja też nienawidzę... z całego serca... tych soczystych i słodkich... Śliwek.
- Jak chcesz to wydrukujemy zdjęcie śliwki i zaczniemy do niego rzucać lotkami.
- Wspaniały pomysł.
- Tylko żartowałem, ale jeśli naprawdę chcesz..
- Chcę.
¤ ¤ ¤
Jak zawsze spontaniczny pomysł. Wiedziałam, że chcę umieścić wspomnienie Hermiony, ale absolutnie wszystko wyszło na bieżąco. Oto cała ja. Mam nadzieję, że się wam spodobał ten nietypowy rozdział♡
Pamiętajcie, że was kocham!
CZYTASZ
Dziewczyna z dziecięcych marzeń| 𝑅𝑜𝑚𝑖𝑜𝑛𝑒✓
Fanfiction- Teraz jesteś gotowy by powiedzieć mi co się stało? - zdziwiło go to pytanie. Wcześniej nie mówił, że nie jest gotowy lub nie ma ochoty. Właściwie nie mówił nic. A jednak dziewczynka miała rację. Wcześniej nic by jej nie powiedział, a teraz czuł si...