15. Dziewczyna z dziecięcych marzeń

266 29 7
                                    


Pierwsze co Ron postanowił zrobić, to udać się do swojego mieszkania po jedną bardzo ważną rzecz. Drugą rzeczą miało być odnalezienie Hermiony. Bułka z masłem.

A jednak nie.

Zapukał do jej mieszkania. Po raz pierwszy. Po raz drugi. I trzeci. Nikogo nie było. Trochę go to zaniepokoiło, bo mogła być wszędzie, a on musiał się z nią spotkać teraz.

Wpadł na pomysł gdzie mogła być. Ich wzgórze. Ruszył tam jak najszybciej. Szedł przez las nawet nie zwracając uwagi na pająki. Liczyła się tylko ona. Wspinał się tak szybko, że brakowało mu tchu. Wyszedł na sam szczyt i już miał się uśmiechnąć do dziewczyny, gdy okazało się, że wcale jej tam nie ma. Był zrezygnowany. Nie miał pojęcia gdzie mogła być.

Może jest w pracy?

Zbiegł na dół i już chwilę później był pod kawiarnią. Wszedł i pierwsze kogo zobaczył, to blond włosa kelnerka. 

- Czego tu szukasz? - krzyknęła, a wszyscy wrócili ku nim głowy.

- Jest może Hermiona? - niemalże szepnął.

- Nie masz w ogóle godności. Śmiesz mnie o to pytać po tym wszystkim? Nie, nie ma jej tu, ale wiedz, że pozamieniałeś się z dupą na mózgi. - Odeszła. Hermiony rzeczywiście tu nie było.

Ronald wyszedł z tamtego miejsca czym prędzej się dało. 

Ale gdzie mogła być Hermiona?

Chłopak już nie miał żadnego pomysłu. Ale nagle przypomniał sobie o jednym miejscu. Jednak czy to możliwe? Nie zastanawiając się już długo ruszył. To była jego ostatnia nadzieja. Przecież ona mogła być wszędzie.

Był już bardzo blisko Hyde Parku. Szedł powoli jakby się bał. Zbliżał się coraz bardziej do miejsca. Przecież Hermiony nie mogło być akurat tam, przecież straciła kiedyś pamięć.

Mimo wszystko ona tam była. Siedziała dokładnie na tej samej ławce, dokładnie w tym samym miejscu, co lata temu. I płakała. Ron stanął w pewnej odległości i przypatrywał się jej. Widziała go, ale nie spojrzała na niego. Jednak gdy ten nie robił nic innego w końcu podniosła wzrok. Ronald podskoczył wystraszony, jakby się tego nie spodziewał. Jakby nie po to tam stał. Po chwili lekko się uśmiechnął z zatroskaną miną i usiadł na drugim końcu ławki. Długo się nie odzywali. A już długie nogi im nie dyndały.

Wreszcie po upływie pięciu minut, gdy słychać było tylko ciche łkanie dziewczyny, która próbowała się uspokoić, chłopak bez słowa podał jej chusteczkę. Wysiąkała głośno nos i wrzuciła ją do kosza.

Po chwili chłopak wyjął z kieszeni swojego swetra w pasy, małą, haftowaną chusteczkę. Koniuszkami palców lekko dotknął jej twarzy i odwrócił w swoją stronę. Drugą ręką, w której trzymał chustkę, otarł jej mokre od łez, zaczerwienione policzki.

Nie opierała się mu. Patrzenie na jego skupioną twarz, podczas wykonywania tej czynności trochę ją rozbawiło. 

Gdy skończył popatrzył na nią swoimi niebieskimi oczami. Hermiona dawno przestała płakać. Teraz skupiała się tylko na Ronaldzie.

Po chwili nie po raz pierwszy usłyszała głos właściciela błękitnych jak ocean oczu i rudej czupryny.

- Przepraszam cię, Hermiono. Za wszystko. Kierowała mną okropna zazdrość. Ty jesteś moim słońcem i księżycem. Masz w sobie więcej magii niż wszystkie książki świata. Jesteś wrześniem, a ja październikiem. Dalej idziemy razem przez listopad i tworzymy jesień. 

Zaczerwieniła się jeszcze bardziej, ale nie odniosła się do jego słów.

- Ronaldzie, przepraszam, że tak wyszło. Nie chciałam cię wystawić. Zrobiłam to i sama jestem sobie winna.

- Nie przepraszaj.

- To ty tego nie rób.

Zapadła cisza.

- Dzwonił tata. Mówił, że mogę iść na takie studia, na jakie chce. Gdy spytałam, co sprawiło, że zmienił zdanie, on zaczął mówić o jakimś rudzielcu, który wyznał mu miłość do mnie. 

Oboje się uśmiechnęli.

Ron wyciągnął do niej rękę z chustką.

- To dla ciebie.

Wzięła bez słowa. Nie wiedziała, że to chusta jej matki.

- Tak żebyś zawsze pamiętała o swojej wyjątkowości. Bo nie spotkałem kogoś tak wyjątkowego jak ty w całym moim życiu. 

Przesunęła się na drugi koniec ławki żeby usiąść koła chłopaka.

- Jesteś moją dziewczyną z dziecięcych marzeń.

Pocałowała jego brzoskwiniowe usta. 

- Teraz dopiero jestem twoją dziewczyną. - szepnęła.

Miłość nie polega na tym, aby wzajemnie się sobie przyglądać, lecz aby patrzeć razem w tym samym kierunku.

✩✩✩

To wszystko.

Dziewczyna z dziecięcych marzeń| 𝑅𝑜𝑚𝑖𝑜𝑛𝑒✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz