6. Anna Karenina

188 22 5
                                    

Dni mijały szybko. Ronald od pewnego czasu codziennie po pracy chodził do kawiarenki, w której pracowała Hermiona. Stawało się to jego rutyną, ale niestety dziewczyny nigdy nie było. Zaczynał się martwić, ale co najgorsze, również popadać w okropne paranoje. Myślał, że się zwolniła z jego powodu. Może myślała, że on ją śledzi?

Ron szedł ulicą rozmyślając nad tym. Właśnie skończył prace i szedł do kawiarenki w piątkowe popołudnie. Zastanawiał się czy w ogóle iść do lokalu. Nie wiedział czy był w tym sens. Jednakże spróbował jeszcze raz i postanowił, że jeśli nie będzie Hermiony, to odpuści.

Pchnął drzwi budynku. Usiadł na swoim stałym już miejscu. Podeszła do niego blond włosa dziewczyna. Bardzo dziwnie się na niego patrzyła, a Ron zauważył to już wcześniej. Za każdym razem, gdy przychodził do kawiarni, a Hermiony nie było, to ona przyjmowała jego zamówienie. Zawsze zamawiał to samo - kawę z cynamonem, wanilią i pianą na wierzchu. Żadna nie była zrobiona tak dobrze, jak robiła ją Hermiona. 

Gdy czekał na swoje zamówienie zaczął oglądać książki na półkach. Wpadła mu w oko powieść o tytule Anna Karenina. Wziął ją do ręki i zaczął czytać. Nie wiele z tego zrozumiał, bo zauważył, że przy sąsiednim stoliku zamówienie przyjmuje panna Granger. Nie wiedział czy za nią zawołać, czy udawać, że jej nie widzi i czekać aż ona go zauważy. Spanikował i ukrył  się za lekturą, bo czuł jak palą go policzki. Był na siebie zły. Nie wiedział dlaczego i w jakim celu to zrobił. 

Zrezygnowany odłożył książkę na blat stołu i podparł czoło rękami.

- Trudny moment w książce? - spytał ktoś nad nim z jego zamówieniem. Ron od razu się rozpromienił.

- Ja.. Właściwie to tak. 

- Zauważyłam cię już wcześniej, ale musiałam dokończyć przyjmowanie zamówień. Poza tym nie mogę za bardzo odbywać rozmów prywatnych w pracy, więc postanowiłam zrobić i zanieść twoją kawę. - powiedziała, a potem lekko się zaczerwieniła.

- Tak mi posmakowała ta kawa, że przychodziłem tu codziennie, ale nie zauważyłem cię. - powiedział, żeby nie zabrzmiało to tak, jakby przychodził tu dla niej - mimo, że tak było.

- Och.. No tak. Musiałam wziąć parę dni wolnego, ponieważ przyjechał mój przyjaciel z Bułgarii. 

- Ooo.. Kto to taki? - spytał niewinnie, ale czuł jak się w nim gotuje. 

- Myślę, że kojarzysz. To Wiktor Krum.

- TEN Wiktor Krum? Sławny gracz? - chłopak nie mógł uwierzyć. Przecież był to jego ulubiony bramkarz. 

- Tak, to on. Ale on nie jest taki jak inni. Sława nie odbiła mu do głowy. - nastała chwila ciszy. Ron wpatrywał się w swoje paznokcie, a dziewczyna postawiła na stole kawę. Zwróciła uwagę na książkę leżącą na stole. 

- Lubisz Anne Karenine? spytała.

- Właściwie dopiero zacząłem. - rzucił.

- Znam wiele ciekawych tytułów i... - urwała, bo ktoś ją zawołał.

- Hermiono! To nie czas na pogawędki! Wracaj do pracy.

- Wybacz Ronaldzie. - już obróciła się w przeciwną stronę, ale on w ostatniej chwili złapał ją za rękaw. Nie mógł zmarnować okazji.

- Czekaj! Może podasz mi swój numer telefonu, żeby się umówić... i pogadać o książkach oczywiście.

Granger lekko się uśmiechnęła.

Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.

Dziewczyna z dziecięcych marzeń| 𝑅𝑜𝑚𝑖𝑜𝑛𝑒✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz