7. Magia Książek

176 22 8
                                    

Ronald jeszcze nie dzwonił i nie pisał do Hermiony. Uznał, że w końcu i tak następnego dnia mają się spotkać na wykładach. Poza tym obawiał się, że uzna go za zbyt nachalnego. Wieczorem przez dwie i pół godziny zastanawiał się czy napisać jej dobranoc. Gdy już miał nacisnąć wyślij, rozmyślił się. Następnie przez pół nocy zadręczał się myślą dlaczego tego nie zrobiłem? 

Kolejny dzień szedł ulicą i popijał kawę przelaną do kubka termicznego. Myślał czy nie napisać do dziewczyny teraz.

Nie. To głupi pomysł..

Zostawało jeszcze tylko jedno pytanie. Kim dla Hermiony był jej przyjaciel  Wiktor Krum? Jak długo się znali? Czy to rzeczywiście tylko jej przyjaciel, czy za mało się znali, żeby Hermiona powiedziała, że jej się podoba?

Jednak trochę więcej tych pytań.

Ronald nie wiedział co to wszystko znaczy i dlaczego czuł się tak dziwnie gdy myślał o pannie Granger. Te uczucia były dla niego zupełnie nowe, a dokładniej, nie czuł ich już dawno. Nie rozumiał czemu tyle myśli o niej i o tym, co powinien zrobić, żeby nie wzięła go za wariata. Czuł się jakby był na coś chory.

Miłość to choroba.

Przecież nie jesteś zakochany kretynie..

Znajdował się już pod uczelnią. Przed wejściem zauważył Hermione. Czyżby czekała na niego? Podszedł do niej niepewnym krokiem i lekko się uśmiechnął. Hermiona uczyniła to samo, ale chwile później zrobiła obrażoną minę.

- Coś się stało? - Ron zastanawiał się co zrobił nie tak.

- Dałam ci swój numer, a ty nawet nie byłeś łaskaw zadzwonić lub napisać? - każda inna dziewczyna nie powiedziałaby tego na głos, ale Granger była inna.

- Och.. Wybacz. - Ron czuł zakłopotanie. Był na siebie zły.

Ruszyli razem na zajęcia. Gdy weszli do sali chłopak usiadł na swoim stałym miejscu, a ku jego zdziwieniu dziewczyna usiadła obok niego. Może to znaczyło, że byli przyjaciółmi? Ron tylko lekko się uśmiechnął, ale w środku myślał, że wybuchnie ze szczęścia.

Chłopak uwielbiał patrzeć na skupienie dziewczyny, jak bierze swoje brązowe loki za ucho i starannie wszystko zapisuje. On nie zrobił żadnych notatek, bo znowu nie mógł się na niczym skupić. Mógłby tylko patrzeć na Hermione. 

- Poczekaj tu. - powiedziała, gdy skończyli wszystkie zajęcia. Nie miał pojęcia gdzie poszła. Gdy po pewnym czasie wróciła, trzymała w rękach kilka kartek.

- Proszę, wydrukowałam dla ciebie wszystkie moje notatki,bo nic nie zapisywałeś. W ogóle nie wiem gdzie ty byłeś na tych wykładach. Następnym razem nie będę taka litościwa.

Była niesamowita. Chociaż na początku miała srogą minę, na widok uśmiechu Rona, ona też musiała się zaśmiać.

- Dziękuje Hermiono! Jesteś wspaniała! - po tych słowach natychmiast się zaczerwienił. Jej policzki też lekko poróżowiały. 

- Może.. się przejdziemy? - spytał bardzo cicho Ron. Tak ruszyli znowu w stronę Hyde parku, Robiło się coraz chłodniej, a kolorowe liście wirowały na wietrze. Nadchodziła jesień.

- A więc jaka jest twoja ulubiona książka Ronaldzie? - spytała Hermiona. Widocznie lubiła rozmawiać na ten temat.

- Od zawsze jest to Mały Książę. Ta książka jest niesamowita, ponieważ jest idealna dla każdego człowieka nie ważne w jakim jest wieku. A twoja Hermiono?

- Właściwie ja najbardziej lubię książki, w których po wzięciu do ręki i przeczytaniu paru stron, można wyczuć magię. Magię, która kryje się w każdym zdaniu, słowie i literze. Książka magiczna wcale nie musi być z gatunku fantasy. Taką powieścią może być każda, a ja jestem w stanie przeczytać książkę, w każdym gatunku, jeśli będzie się kryła za nią magia.

Niesamowita..

- To co powiedziałaś.. było piękne. - wykrztusił z siebie. Nie wiedział co powiedzieć. Hermiona była taka mądra. Dziewczyna delikatnie się uśmiechnęła. 

- Powiedz, szczerze, kim byś była,gdybyś nie poszła na psychologie.. A przynajmniej kim byś chciała być.

- Wiesz, po wypadku mój tata uznał, że nie będę chodzić do szkoły. Załatwił mi nauczanie domowe. Całymi dniami przesiadywałam w domu. Nigdy nie miałam przyjaciela. Tylko ja i tata. I pewnego dnia wzięłam pierwszą książkę do ręki. Zaczęłam czytać, później następną, dowiadywałam się dużo rzeczy na przykład na czym polega przyjaźń, miłość i jak zachowują się inni ludzie. Tak mi się to spodobało, że zaczęłam pisać własne opowiadania i udawałam, że opisuje swoje przeżycia. - uśmiechnęła się smutno. - Po prostu kocham pisać i wymyślać różne historię. W tamtym czasie nie miałam nikogo prócz taty i mojej wyobraźni. 

Przerwała na chwile, a Ron zauważył łzy w jej oczach. Tak jak wtedy na wzgórzu, chciał ją pocieszyć i wziąć w swoje objęcia, ale nie potrafił.

- Na szczęście później pojawił się Wiktor. Mój tata przyjaźnił się z jego tatą. Tak zyskałam pierwszego przyjaciela. Już nie byłam aż tak samotna, chociaż Wiktor jest trochę gburowaty, jest dla mnie ważny.

Ron nie chciał tego słyszeć. Żałował, że Hermiona mu to powiedziała.

- Ale teraz masz też mnie. W sensie... my też jesteśmy przyjaciółmi, prawda?

- Jasne! - zaśmiała się Hermiona, a Ron odwzajemnił jej uśmiech.

Nawet w obliczu śmierci przyjemna jest świadomość posiadania przyjaciela.

Dziewczyna z dziecięcych marzeń| 𝑅𝑜𝑚𝑖𝑜𝑛𝑒✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz