8. Każdy ma swoją gwiazdę

192 24 11
                                    

Byli przyjaciółmi. Ron czuł się jak w siódmym niebie. Nie wiedział co ze sobą zrobić. Czuł się w takiej euforii, że rozlał kawę, stłukł kubek i zrobił dziurę w swetrze, ale nic nie potrafiło zniszczyć jego dobrego nastroju. W pewnym momencie wpadł na wspaniały pomysł.

Poczuł, że musi go zrealizować od razu. Wziął wszystkie potrzebne rzeczy. Duży koc, mnóstwo lampek, ciastka, picie i poduszki. Pomyślał o wszystkim oprócz jednego. Przecież najpierw musi napisać do Hermiony. Nie wiedział jak się do tego zabrać.

Cześć Hermiono, masz ochotę spędzić ze mną trochę czasu? Nieee, nie tak.

Hermiono! Ty i ja, dzisiaj, wieczór. No chyba nie.

Cześć Hermiono! To ja Ronald
ʳᵒⁿ
O Ron! Cześć
ʰᵉʳᵐⁱᵒⁿᵃ
Jesteś dzisiaj zajęta?
ʳᵒⁿ
Nie jestem pewna.. :/
ʰᵉʳᵐⁱᵒⁿᵃ
Jasne, rozumiem ((:
ʳᵒⁿ
Czekaj, dzisiaj akurat dam radę!
ʰᵉʳᵐⁱᵒⁿᵃ
Ron jesteś tam?
ʰᵉʳᵐⁱᵒⁿᵃ
Ron?
ʰᵉʳᵐⁱᵒⁿᵃ
Już po ciebie idę.
ʳᵒⁿ
Co, ale jak to, gdzie jesteś?
ʰᵉʳᵐⁱᵒⁿᵃ
Czekam pod mieszkaniem.
ʳᵒⁿ
- Ron, mogłeś mnie wcześniej uprzedzić!

- W ogóle nie jestem gotowa.. - krzyczała przez okno.

- Za karę będziesz tu czekał dopóki się nie przygotuję!

Ron tylko stał i śmiał się z jej srogiej miny. Uśmiech z jego twarzy zniknął, gdy okazało się, że czekał 45 minut.

- Oj i tak to było szybko. - tłumaczyła Hermiona

- Szybko? To ile by było długo?- śmiał się Ron

- Masz za swoje, Ronald.

- Hermiono, jesteś niemożliwa.

- Lepiej mi powiedz, gdzie mnie prowadzisz. - zmieniła temat

- Nie powiem. To tajemnica. Niespodzianka i buzia na kłódkę. - Ron zacisnął usta i chociaż Hermiona dręczyła go pytaniami, za nic się nie odzywał. Po pewnym czasie weszli do lasu, do którego zaprowadziła go kiedyś dziewczyna.

- Ale jak to? Idziemy do lasu? Myślałam.. - nie dokończyła. Miała lekko zawiedzioną minę, co nie uszło uwadze chłopaka. Zaczął mieć wątpliwości, czy jego pomysł rzeczywiście był dobry. Hermiona miała raczej nadzieję na coś innego. Na wspólny wieczór w kawiarni.

Robiło się już bardzo ciemno, ale dalej szli. Hermiona zaczynała się obawiać.

- A teraz zamknij oczy. - powiedział chłopak

- Ale po co. Przecież dobrze wiem gdzie idziemy. Na wzgórze. - rzuciła obojętnie, a Ron poczuł się dotknięty jej tonem.

- Ufasz mi? - spytał niepewnie.

Widział jej wzrok pełen wahania. Rozsądek mówił jej "uciekaj", gdy naglę poczuła w nim kogoś bliskiego. Jakby widziała go już kiedyś. Zobaczyła czułość na jego twarzy. Ron był pewny, że odpowie "nie". Zdziwiła go odpowiedź.

- Tak, Ronaldzie. - i wziął ją za rękę.

Wspinali się po wzgórzu pod osłoną gwiazd. Naglę Ron się zatrzymał. Hermiona stała w miejscu z zamkniętymi oczami. Słyszała jak coś pstryka i usłyszała delikatny głos:

- Możesz otworzyć oczy.

Była zachwycona tym co zobaczyła. Zaczęła skakać z radości.

- To jest piękne! - jej oczom ukazało się mnóstwo różnych ozdobnych lampek przewieszonych na drzewie. Znajdowały się tuż nad dużym kocem i poduszkami.

- Pomyślałem, że może ci się spodobać. - popatrzyła na niego dziwnym wzrokiem, a potem przytuliła go najszczerszym uściskiem.

- Oj Ron, oczywiście, że mi się podoba. - wymruczała w jego ramie.

- Przyniosłem dużo ciastek i picia, a i mam komputer, więc możemy coś obejrzeć. - paplał

- Możemy po prostu pogadać. - usiedli razem na kocu i patrzyli w gwiazdy.

- Tak kocham gwiazdy. Czy nie są one magiczne? I księżyc! Za nim się przecież kryje tyle magi! - mówiła dziewczyna, a chłopak tylko się w nią wpatrywał.

- Jak już mówimy o magii, to mam tu coś co na pewno ci się spodoba. - i podał jej nowiutki egzemplarz Małych kobietek Lucy May Alcott.

- Ron.. - patrzyła oczarowana - Ale.. Ja nie mogę tego przyjąć!

- Oczywiście, że możesz. - roześmiał się. - Myślę, że na pewno polubisz Jo.

- Czytałeś? - popatrzyła na niego podejrzliwie.

- Ja? Nie! Przecież to nie dla facetów! - tłumaczył się. Hermiona oczywiście mu nie uwierzyła i tylko się roześmiała.

- Opowiedz mi coś o sobie.

- Co tu dużo mówić? Mam dużo starszych braci: Freda, George'a, Billa, Charlie'go i Percy'ego oraz młodszą siostrę Ginny. Ale z nią się ostatnio pokłóciłem.

- O jej, co się stało? - zaniepokoiła się Hermiona.

- Dowiedziałem się, że chodzi z moim najlepszym przyjacielem. Byłem wtedy w złym nastroju i powiedziałem kilka słów za dużo. Teraz nie chce mnie znać.

- Musisz z nią pogadać. - powiedziała stanowczo.

- Wiem..

Ron zmienił temat. Opowiadał dziewczynie śmieszne historie ze swojego życia. Ona tylko słuchała i się śmiała. Później sama zaczęła dużo mówić. Zrobiło się jednak zimno. Chłopak na szczęście przyniósł wiele swetrów i drugi koc.

Opatuleni położyli się i zaczęli oglądać film. Ron płakał na końcu co nie uszło uwadze Hermiony. Podobało jej się to. Ronald pamiętał, że patrzyli długo w gwiazdy, gdy przytuleni do siebie zasnęli.

Czy gwiazdy świecą po to żeby każdy mógł pewnego dnia znaleźć swoją?

Dziewczyna z dziecięcych marzeń| 𝑅𝑜𝑚𝑖𝑜𝑛𝑒✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz