Kropla spadła na brukowy chodnik.
- Film był super, ale wole książkę.
- Jest książka? Czemu zawsze dopiero po obejrzeniu czegoś dowiaduje się, że to adaptacja książki?
- Musisz chyba sprawdzać zanim coś obejrzysz - zaśmiała się Hermiona.
- Pecha nie przewidzisz. - mruknął jej towarzysz.
- Och daj spokój. Nie ma czegoś takiego jak pech. Każdy ma tyle samo szczęścia. Różnica polega na tym, że jedni dostrzegają tylko dobre sytuacje, a inni są przekonani, że nic im nie wychodzi, bo patrzą tylko na pechowe chwile.
- Hmm... - odezwał się po chwili milczenia. - Masz rację. Jestem szczęściarzem, że poznałem ciebie.
Hermiona uśmiechnęła się lekko. Na chodnik spadało coraz więcej kropel. W końcu zaczęło padać na dobre.
- Chodź, schrońmy się tutaj, może zaraz przestanie. - powiedział Ron i wskazał na przystanek autobusowy
- Nie ma na co liczyć dzieci. Zapowiadają, że przez kilka dni będzie bez przerwy padać. - odrzekła siedząca obok staruszka.
- Co teraz? - zmartwiła się Hermiona.
- Mam pewien pomysł. - zaczął nieśmiało Ronald. - Moje mieszkanie jest niedaleko. Chyba nie ma lepszego wyjścia.
- Jedzie stąd jakiś autobus?
- Niestety na pewno nie z tego przystanku. Ale jeśli pobiegniemy może nie zmokniemy aż tak bardzo.
Hermiona niespodziewanie złapała go za rękę i zaczęli biec. Wbrew ich nadzieją przemokli do suchej nitki, w dodatku na dworze było dosyć zimno i okropnie zmarzli. Chłopak wyjął, trzęsącą się od zimna ręką, klucz i włożył w zamek. Weszli do ciepłego mieszkania.
Ron cieszył się w duchu, że akurat ostatnio zebrało mu się na porządki, bo w normalnej sytuacji jego dom był jak po przejściu huraganu.
- Jest tu bardzo przytulnie.
Ściągnęli mokre buty i kurtki. Niestety włosy, skarpety, spodnie i góry koszulek były całe mokre.
- Ron, mógłbyś pożyczyć mi jakieś suche rzeczy? - powiedziała dziewczyna czerwieniąc się.
- Och... jasne - wyjąkał. Dał jej sweter i stare, za małe już na niego dresy. - Możesz przebrać się w łazience. Jest tutaj. - wskazał na zamknięte pomieszczenie. - Ja w tym czasie się przebiorę i zrobię gorącej czekolady.
- Jasne. - ruszyła w stronę wskazanego miejsca. Gdy odeszła Ron zaczął zdejmować koszulkę.
- Zapomniałam swetra. - Drzwi się otworzyły, a Hermiona poczerwieniała, jak burak. - Przepraszam. - mruknęła cicho i zabrała sweter. Ron czuł jak płonie.
Chwile później, gdy chłopak przygotowywał czekoladę z łazienki wyszła Hermiona. Ciuchy były ewidentnie za duże. Poczuła się dziwnie, gdy złapała się na myśleniu o zapachu swetra, który pachniał tak samo jak Ronald - pierniczkami. Akurat jednego jadł.
- O jud jeddeź - powiedział z pełną buzią na co Hermiona się zaśmiała. - Wybacz. - odparł po przełknięciu. - Jestem od nich uzależniony.
- W porządku. - dziewczyna posłała mu ciepły uśmiech.
- Proszę. - podał jej gorący napój oraz piernika.
Upiła łyk zamykając oczy i rozkoszując się smakiem.
- Cynamon i wanilia.
- Smakuje ci?
- Napój bogów.
Oglądali razem film, gadali. Ron poszedł do toalety, a gdy wrócił Hermiona smacznie spała na kanapie. Nie chcąc jej zostawiać położył się na podłodze obok i w krótce też zasnął. Ręka dziewczyny zwisała w dół lekko dotykając wystawioną do przodu rękę chłopaka.
Jeśli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie.
☆☆☆
Hej moi mili. Nowy rozdział. Tak na umilenie wieczoru - chyba, że nie czytacie tego wieczorem. Przepraszam za krótkie i nudne rozdziały bez akcji, ale chciałam bardziej rozwinąć tą książkę. Chce żeby powoli się w sobie zakochiwali i nie było to znikąd, jak w niektórych fanfikach. Ale jeśli dobrze pamiętam (mam wszystko na kartce w innym pokoju i jestem za leniwa by po nią pójść), to od następnego rozdziału zacznie się akcja.
Chce jeszcze powiedzieć, że ostatnio moja mama chciała mi dać cukierka, a dokładniej coś, co nazywa się śliwka w czekoladzie. Musiałam odmówić, bo nagle przed oczami miałam szkło, krew, światła itd. Hermiono, co ty ze mną robisz!
CZYTASZ
Dziewczyna z dziecięcych marzeń| 𝑅𝑜𝑚𝑖𝑜𝑛𝑒✓
Fanfiction- Teraz jesteś gotowy by powiedzieć mi co się stało? - zdziwiło go to pytanie. Wcześniej nie mówił, że nie jest gotowy lub nie ma ochoty. Właściwie nie mówił nic. A jednak dziewczynka miała rację. Wcześniej nic by jej nie powiedział, a teraz czuł si...