30. Nightmare

12 2 0
                                    

-Lily-

Obudzilam się strasznie zmęczona. Całą noc myślałam o tym co napisal Harry. Stwierdzilam, ze on raczej nie bawi się w takie wyznania przez telefon i gdyby chciał to powiedzialby mi to prosto w oczy, ale potem doszło do mnie jak bardzo jest słaby w tych sprawach. Ledwo daje rade z przytulaniem, a co dopiero byłoby z wyznawaniem uczuć. Moje rozmyślenia przerwal stukot z kuchni. Wyglada na to, że Justin wziął się za robienie śniadania i nie myliłam się.  Po chwili znalazła się w moim pokoju, a na dłoniach niosl tacę z jedzeniem.

-ojezu - zaśmiałam się i odebrałam od niego drewnianą tackę - dziekuje, nie musiałeś.

-ale chciałem - powiedzial i usiadl tuż obok mnie - wychodzimy gdzieś dzisiaj?

-jasne, ale może wieczorem?

-17 bądź gotowa - musnął mój policzek swoimi ustami i wyszedl z pokoju.

Z wielką ochotą zjadłam jajecznicę i kanapki  przygotowane przez niego, a potem wypiłam świeży sok pomarańczowy. Po śniadaniu zeszłam na dół, żeby odnieść tacę.
Na blacie w kuchni zauważyłam karteczkę z informacją, że Justin będzie dopiero popołudniu.

Postanowilam gdzieś wyjść, bo przecież nie będę siedzieć cały dzień w domu. Przebrałam się w moje wygodne jeansy i białą, zwiewną koszulkę. Już mialam brać się za makijaż, ale przerwał mi dzwonek do drzwi. Mialam nadzieje, ze to Lucy, ale przecież nie pukałaby prawda?

No właśnie. Lucy. Powinnam zadzwonić na policję, przecież nie ma jej w domu tyle dni.

Odetchnęłam głęboko i otworzyłam drzwi.

-cześć - odparł Harry i bez mojego pozwolenia wszedł do środka, po drodze odwieszając bluzę na wieszak.

Co za dupek.

-cześć? - odpowiedziałam trochę chamsko, bo nie oszukujmy się, ale cywilizowani ludzie nie wchodzą do innych jakby byli u siebie.

-jest może Justin? - zapytal i rozglądał się po kuchni i salonie.

Pokręciłam głową przecząco, a on usiadl na krześle barowym.

-wygląda na to, że muszę tu na niego poczekać - wyszczerzył się - zróbmy coś.

-zartujesz? Wynoś się stąd - warknęłam.

Spojrzal na mnie zdezorientowany, jakby od początku myślał, że wskocze mu w ramiona i się zgodzę.

-wchodzisz tu sobie jak do siebie i myślisz, że wszystko będzie dobrze? Natychmiast wyjdź. - wskazałam palcem na drzwi wyjsciowe i zmierzyłam go wzrokiem.

-spokojnie, Lily - uniosl ręce w górę - chciałem zobaczyć czy wszystko w porządku. Chociaż pogadajmy.

Stwierdziłam, że skoro itak już mi przeszkodzil to mogę poświęcić mu trochę czasu. Usiadlam na kanapie i włączyłam telewizję.

-moze być tak jak niedawno? - zapytal nagle i usiadl obok mnie - chciałbym żeby tak było.

- nie może tak być - odparłam - jestes egoistycznym dupkiem.

Wiedzialam, że nie lubi gdy ktoś go wyzywa, ale mowilam dokładnie to, co mialam na myśli. Niech wie co o nim sądzę.

-dlaczego tak myślisz? - spojrzal na mnie, a ja odruchowo spuściłam wzrok.

Zamyśliłam się chwilę, bo tak naprawdę nie wiedziałam co odpowiedzieć.

-bo pobiłeś Justina - wzruszyłam ramionami, a on wybuchnął śmiechem.

excitementOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz