48. I love you...

13 1 0
                                    

-Lily- 

Wstaję rano całkiem wypoczęta. Przypomina mi się 'randka' z Harrym, więc szukam go wzrokiem, ale na marne. Nie ma po nim ani śladu. 

Zarzucam na siebie jego koszulkę i wychodzę z pokoju. W kuchni na blacie leży karteczka z wiadomością, że Harry musiał pojechać do Louisa i będzie o 17, a do tego czasu mam się przygotować. 

Patrzę na zegarek i widzę, że jest już 13. Jak mogłam tak długo spać? 

Ze względu na 4 godziny, które mi zostały, rzucam się na kanapę i włączam tv. To tylko randka, więc nie muszę się stroić na nią przez kilka godzin. Chociaż wypadałoby. 

**

Otwieram oczy i zdaję sobie, że zasnęłam. Poważnie? spałam do 13 i jeszcze poszłam spać? nieźle. 

Zrywam się z miejsca i wyłączam telewizor. Zerkam na zegarek, który wskazuje 16:03 i biegnę na górę, potykając się o własne nogi. 

Harry kupił mi ogromną ilość ciuchów, ale nie wiem czy znajdę coś odpowiedniego na dzisiejsze wyjście. Łapię za pierwszą lepszą, czarną sukienkę i rajstopy, w kolorze skóry. 

Ubieram je ostrożnie, by nie porwać materiału i wbiegam z hukiem do łazienki. Co mam ze sobą zrobić? Nie wiem co Harry zaplanował, więc nie wiem jak mam się uczesać i pomalować. 

Stawiam na lekki makijaż i rozpuszczone proste włosy. 

-Kurwa - mruczę pod nosem, gdy po raz trzeci nie udaje mi się narysować idealnej kreski. 

Biorę wacik, moczę go w płynie do demakijażu i zmywam krzywą linię na moim oku. 


Nagle telefon zaczyna wibrować, co oznacza, że napisał Harry. Będzie tu za 10 minut, cholera.

W 2 minuty kończę rysować kreski eyelinerem i najśmieszniejsze jest to, że wyszły prawie idealnie. Szczerzę się sama do siebie i sięgam do kosmetyczki po szminkę. Ma dość stonowany kolor, bo nie chcę, żeby myślał, że stroję się dla niego jak dziwka.

Podkreślam Policzki różem i łapiąc torebkę w dłoń, zbiegam na dół. W przedpokoju czekają na mnie trzy pary szpilek i nie wiem, które wybrać. Czarne, złote czy czerwone?

Gdy widzę światła samochodu, który właśnie podjechał pod dom, sięgam po te czarne i szybko wsuwam je na stopy. 


Cholera, zapomniałam o jednym. Ruszam do kuchni i biorę paczkę gum ze stołu. Wkładam dwie do buzi i rozkoszuję się ich miętowym smakiem. Zupełnie jak smak ust Harrego. 

-Jestem! - krzyczy Harry i wchodzi do domu, a ja coraz bardziej się denerwuję. 

Wychylam się z kuchni i spoglądam na niego.

Czy on ma na sobie czarną koszulę i spodnie od garnituru?

-Chryste, Lily - mamrocze i podchodzi w moją stronę, łapiąc mnie w talii - wyglądasz pięknie.

-Dzięki - uśmiecham się i przelotnie całuję go w policzek - ty też nie najgorzej. Od kiedy tak elegancko się ubierasz? 

Unoszę brwi w górę, a on prycha pod nosem. 

-Robię to dla ciebie, a jeśli będziesz marudzić to zaraz zerwę z ciebie tą kieckę - warczy i łapie mnie za dłoń, prowadząc do auta. 

**

-To tu - oznajmia i wychodzi z samochodu. 

Kieruje się do drzwi po mojej stronie i otwiera je. Podaje mi dłoń, którą chwytam by nie wywrócić się na tych pieprzonych szpilkach. 

excitementOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz