O mój boże. Wytarłem mokre oczy i odgarnąłem włosy z twarzy. Czy ja rycze? Jak jakaś pizda? Co się ze mną dzieje... to był tylko pieprzony sen, nadal leżę na tym fotelu, a w salonie na kanapie Lily pewnie śpi. Pierdolone koszmary..
Wstalem z siedzenia i ruszyłem do salonu sprawdzić co się dzieje z Lily. Dziewczyny nie było.
-cholera - wymamrotałem i poszedłem w stronę łazienki.
Zapukałem kilka razy ale odpowiedziala mi cisza.
-Lily! - krzyknąłem i po chwili krucha osóbka pojawiła się na schodach.
-coś się stało? - zapytala cicho i przetarła dłońmi oczy.
Dlaczego wyglądała tak seksownie w za dużej koszulce. Chwila... to moja koszulka.
-masz moją koszulkę na sobie? - zapytałem zdenerwowany i zmierzyłem ją wzrokiem.
-przepraszam - szepnęla i odwróciła ode mnie wzrok. - nie patrz na mnie, proszę.
Co? Co go miało być?! Podbiegłem do lustra, które wisialo tuż przy łazience i spostrzeglem coś okropnego. Miałem czarne oczy, dosłownie jakbym był jakimś popierdoleńcem z horroru.
-jezu - odparłem i zacząłem mrugać - co to do cholery jest?!
Lily nie patrzyła na mnie. Była odwrócona i dziwnie się trzęsła. Boze, przecież ona płacze.
-Lily - powiedzialem i stanąłem naprzeciwko niej - spojrz na mnie, okej?
Dziewczyna leniwie podniosła wzrok i spojrzala głęboko w moje oczy.
-są zielone - usmiechnela się lekko, a ja razem z nią.
-mozesz ją sobie wziąść- powiedzialem i ruszyłem do kuchni.
Chyba zrozumiala, że chodzi o koszulkę, bo kiwnęła głową i ruszyła za mną.
-mozesz mi powiedzieć co tam się stało? - zapytałem i nalałem do dwóch szklanek wody, z czego jedną podałem jej.
-nie chcę - mruknęła, a ja ciężko westchnąłem.
-wiem, że nie jest łatwo ci o tym mówić, ale musisz mi powiedzieć.
Lily nie odpowiedziala i wtedy wziąłem ją na ręce i posadzilem na kuchennym blacie. Palcami złapałem jej podbródek, aby spojrzała na mnie.
-powiedz mi, a będę wiedział co mam zrobić. Chce ci tylko pomóc, nic więcej. - lekko się uśmiechnąłem, żeby wiedziala, ze mowie szczerze.
-on... On znowu przyszedł. - powiedziala ze łzami w oczach.
Patrzyłem na nią z bólem w sercu. Jak ktoś może chcieć skrzywdzić taką bezbronną malutką istotę? Kurwa ja ją krzywdziłem.. jeszcze tylko brakowało, żebym się o nią martwil. Nie zachowuję się jak prawdziwy ja, chyba ostro pieprznąłem się w glowe.
-mów - przewróciłem oczami.
Jakby nie mogla powiedzieć tego szybko, a nie się rozklejać z każdym słowem.
-zamknął pokój i podszedł do mnie. Wyrywalam się i nie chcialam żeby coś mi zrobił.. - i w tym momencie dziewczyna zaczęla ryczeć jak małe dziecko.
Szybko przytuliłem ją do siebie i zacząłem masować jej plecy. Chuj mnie wtedy obchodziło jak teraz wyglądam. Nie mogłem jej tak zostawić.
-Harry, przepraszam czy otworzysz drzwi? - usłyszałem glos Suny wiec natychmiast oderwałem się od Lily.
-poczekaj tutaj - szepnąłem do niej i ruszyłem w stronę przedpokoju po klucz.
Suny posłała mi zdziwione spojrzenie, ale też uśmiechnela się. Może pozytywnie ją zaskoczyłem? Niech się lepiej tak nie cieszy, bo znow załatwię jej drugą taką samą bliznę.
Kluczem otworzyłem drzwi wejściowe i pozwoliłem Suny wyjsc z domu. W kuchni Lily nadal siedziała na blacie i skubała swoje paznokcie.
-mozesz iść do domu. - powiedziałem.
Dziewczyna zeskoczyła z blatu i wręcz pobiegla po schodach na górę. Mialem zamiar wyjsc zapalić, ale przerwal mi moj telefon.
-co chcesz? - warknąłem i oparłem się o ścianę.
-Harry, mamy niemały problem. - zdenerwowany glos Louisa wywołał u mnie przerażenie.
On nigdy nie byl zdenerwowany.
-co jest? - zapytałem i wziąłem do ręki papierosa, który leżał na półce.
-Dzwonili do Liama - zaczął - dostali jakieś informacje o porwaniu dziewczyny, która ostatni raz byla widziana w nocy na ulicy Denman.
-o kurwa - szepnąłem i odpaliłem fajke, a następnie włożyłem ją do ust. - mam nadzieję, że nas nie wydał?
-jasne, że nie - odparł - nawet nie mają żadnych śladów, ale itak musisz być ostrożny, okej?
-mhm - mruknąłem i zaciągnąlem się przyjemnym dymem.
-Liam będzie nas informował co jakiś czas. - niech ich zmyli, sprowadzi na zły trop lub wkopie kogoś innego. Nie mogą mnie znaleźć.
Coraz bardziej się denerwowałem, ale papieros pomagał. Stres powoli wyparowywał ze mnie, a ja czułem się rozluźniony.
-zrobi wszystko, co będzie można zrobić.
Pogadaliśmy jeszcze chwile i rozłączyłem się. W takich chwilach dziękowałem Bogu, ze Liam pracuje w policji i może nas kryć. Dzięki niemu możemy robić to co robimy i nikt nas nie podejrzewa.
Nagle uslyszalem głośne pukanie do drzwi.
Sen staje się rzeczywistością? Nieee....Hmm.. kto przyszedł do Harrego?;)*
CZYTASZ
excitement
Teen FictionNigdy nie kochał, Nigdy nie był kochany.... Ale pokocha..? 19.11.2020 ❤ 28.11 - #239 nastolatek 23.12. - #123 nastolatek 02.01. - #66 nastolatek 07.01. - #41 nastolatek