2. Dangerous

31 3 0
                                    

Gdy już założyłam swój ,,strój" (jeśli w ogóle mogę tak nazwać kawałek materiału i kilka sznurków), okryłam się szlafrokiem i zeszłam na dół w poszukiwaniu Emmy. Nie było to trudne, ponieważ siedziała ona na fotelu, tuż przy schodach.

-jestem.. - wymamrotałam dając jej o sobie znak.

Emma uśmiechnęła się do mnie miło i złapała mnie za rękę.

-oprowadzę cię. - oznajmiła.

Kobieta ciągnęła mnie w każdy kąt tego domu, opowiadając o wszystkim. Dowiedzialam się, że 'stołówka', w której wcześniej jadłam, okazała się być jadalnią dla.... wszystkich. Na dole jest też wielki salon, kilka łazienek i kuchnia. To wszystko wyglądało bardzo przytulnie, jednak po otworzeniu wielkich drzwi, które mieściły się tuż obok, zamarłam.
To było dosłownie jak Narnia. Z wielkiego, ciepłego i miłego domu przeniosłyśmy się w piekło. Nie wyglądało jak piekło ale wiem, że dla tych dziewczyn było.
Na środku stało kilka dziewczyn ubrane w skąpe stroje i ćwiczyły przeróżne tańce. Tuż obok stało w rzędzie 20 toaletek z lustrami, gdzie trwały przygotowania. W długim korytarzu mieściły się sypialnie, gdzie te wszystkie dziewczyny spędzały dnie i noce na zadowalaniu swoich gości. Oczywiście na samym końcu sali stał szef.

-To Harry - odparła z lekkim uśmiechem - nie daj mu się sprowokować.

Nic nie odpowiedziałam, bo nadal byłam zajęta oglądaniem tego wszystkiego. To wszystko wydaje się zbyt absurdalne, aby było prawdziwe. Gdy zauważyłam, że sam szef spogląda na mnie ukradkiem, gwałtownie złapałam się ręki Emmy.

-nie bój się go - szepnęła - dopóki będziesz miła i nie będziesz robiła głupot, będzie w porządku wobec ciebie.

Kiwnęłam lekko głową i weszłam w głąb tego wielkiego pomieszczenia, za namową Emmy oczywiście, bo sama najlepiej bym stąd zwiała.
Kilka dziewczyn spojrzało na mnie spod byka, jednak dwie z nich podeszły do mnie aby się przywitać.

-jesteś nowa? - zapytała blondynka i uśmiechnęła się.

Była naprawdę piękna i nie wiem dlaczego wybrała taki zawód. Przecież rownie dobrze mogłaby mieć porządną pracę i rodzinę, a nie mieszkać w burdelu.

- ttak - wymamrotałam.

-życzymy powodzenia - powiedziała szatynka i przytuliła się do mnie.
Myślałam, że będzie gorzej.

*
Kelsey - bo tak brzmiało imię pięknej brunetki - uczesała mnie i pomalowała. Wyglądam  całkiem nieźle, jednak spokoju nie dawał mi ten cholerny strój.
Już dawno powinnam płakać w kącie, że chcę do mamy, ale nie robię tego. Wiem, ze tej nocy ucieknę i wszystko wróci do normalności.

-wyglądasz pieknie, Lily. - zdumiona spojrzała mi w oczy i wyszczerzyła się, ukazując rząd idealnie równych zębów.

Podziękowałam i postanowiłam trochę się przejść. Weszłam w pierwsze lepsze drzwi i ujrzałam kilka dziewczyn, które siedziały po turecku na podłodze i głośno się śmiały.

- Cześć - powiedziałam nieśmiało.

Wszystkie spojrzały na mnie i uśmiechnęły się. Dziewczyny były bardzo miłe i chyba tylko to dodawało mi odwagi.

-siadaj - jedna z nich klepnęła miejsce obok siebie, które po chwili zajęłam.

Przyglądałam się po kolei każdej z nich, jednak największą moją uwagę przyciągnęła   szeroka blizna na prawym policzku u dziewczyny o piwnych oczach i krótkich czarnych włosach.

-nie bardzo dyskretnie gapisz się na mnie - zachichotala - jestem Suny.

Podała mi dłoń, którą ochoczo uścisnęłam.

-przepraszam, ze pytam - powiedziałam nieśmiało i jestem pewna, że moje policzki przypominają dwie czerwone plamy. - ale co ci się stało?

Suny przez chwilę zastanawiała się marszcząc brwi i przegryzając dolną wargę.

-ah tak. - zaczęla i wskazała na swoją bliznę - chodzi Ci o to?

Kiwnęłam głową i zmieszana spuściłam wzrok.

-Harry nie zapanował nad sobą  - odparła pewnie, a mnie zmroziło.

excitementOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz