December 2020
-Hazz! - krzyczę i biegnę po całym domu w poszukiwaniu czarnej marynarki, która należy do Harrego.
-No przecież się nie rozerwę! - odkrzykuje i wyłania się z łazienki trzymając w ręku rzecz, której szukam od dobrej godziny.
Wzdycham głęboko i nie chcąc wywoływać niepotrzebnej kłótni, ruszam do garażu. Siadam na miejscu obok kierowcy i czekam, aż Harry zajmie te przy kierownicy.
-Kurwa - słyszę jego jęk i wiem, że to nie skończy się dobrze.
Powinniśmy wyjechać pół godziny temu, a ja nadal siedzę w tym pieprzonym aucie. Sama.
Po kilku minutach Hazz wchodzi do samochodu i możemy wyjeżdżać.
-Wiesz, że cię kocham, prawda? - pyta i nerwowo na mnie spogląda.
-Wiem, Harry. Mówisz mi to codziennie. - uśmiecham się i zerkam na niego.
Wiem, że trudno było mu się przełamać i zacząć normalnie rozmawiać o uczuciach, ale cieszę się, że w końcu to zrobił.
Gdy dojeżdżamy na miejsce, Harry pomaga wyjść mi z auta i całuje przelotnie w czoło. Splatam nasze dłonie razem i ruszamy w stronę domu Liama.
-Cześć kochani - Danielle obdarza nas ciepłym uśmiechem i zaprasza do środka.
Wszyscy siedzą już przy stole i prowadzą konwersacje. Czyli jak zawsze - jesteśmy spóźnieni.
-Lily, twoje miejsce jest obok Nialla, a Harrego obok ciebie - informuje mnie Liam, a ja kiwam głową.
Witam się z każdym kto przybył na Wigilię i siadam tuż obok Nialla.
-Dasz wiarę, że to nasze drugie wspólne święta? - szepcze mi do ucha Harry, a ja przytakuję.
-To chyba dobrze - mówię i patrzę na niego.
-To wspaniale - łapie moją dłoń i masuje ją swoimi palcami.
-Chyba czas na prezenty moi kochani - mówi głośno Liam - Dziś rano nie było wszystkich, więc postanowiliśmy przesunąć dawanie prezentów na wieczór.
Jestem podenerwowana, bo nie wiem, czy Harremu spodoba się prezent ode mnie. Kupiłam mu koszulkę z Calvina Kleina, która bardzo mu się podobała oraz ramkę z kolażem naszych zdjęć.
Wszystkie prezenty leżą pod choinką i kompletnie nie wiem, gdzie leży mój prezent od Harrego. Widziałam, że kupował biały papier w zielone choinki, a tu takiego nie ma.
Uśmiecham się lekko i czekam, aż Liam zacznie czytać karteczki.
Wszyscy wstają z miejsca i idą na środek salonu, a ja z Harrym ruszamy za nimi.
-Danielle! - krzyczy Liam i podaje jej ogromny prezent opakowany w czerwony papier.
-Mamy tu coś dla Ciebie Niall - mówi i podaje blondynowi prezent, który jest ode mnie.
-Dzięki za prezent, Lily - szepcze mi do ucha i przykłada do torsu parę bokserek z supermanem.
-Skąd wiedziałeś, że to ode mnie? - pytam i cicho chichoczę.
-Tylko ty mogłaś mi to dać - szczerzy się i robi głupie miny.
Odwracam się w stronę Liama i widzę, że większość osób dostała swoje prezenty. Zostałam tylko.. ja.
-Lily, swój prezent chciałbym dać ci osobiście - chrząka Harry i ciągnie mnie w swoją stronę, na środek salonu.
-Harry-
Kurwa, jestem taki zdenerwowany, że chyba zaraz dostanę jakiś drgawek. Przecież to tylko głupi prezent do cholery.
Widzę w jej oczach niepewność i zażenowanie tą całą sytuacją. W końcu stoimy oboje na środku pokoju, a kilkadziesiąt par oczu jest skierowanych właśnie na nas.
-Hazz, nie rób scen - szepcze, ale zamyka się gdy widzi, że wyciągam z kieszeni czerwone pudełeczko.
Dłonie mi się trzęsą jak nigdy, a gula w gardle rośnie i rośnie.
-O mój Boże - mamrocze Lily i zakrywa usta dłonią.
-Lily.. czy Ty.. - mówię i klękam przed nią, próbując otworzyć pudełeczko z pierścionkiem - Kurwa, nie będę rozgadywał ci się jak pieprzony Romeo, bo nim nie jestem. Po prostu Bardzo Cię Kocham i chcę spędzić z Tobą resztę życia. Czy.. chciałabyś zostać moją żoną?
-Te słowa tak cholernie ciężko przechodzą mi przez gardło. Żoną? O kurwa, co ja robię... OŚWIADCZAM SIĘ. Dacie wiarę?
Ja. Harry Styles. Właśnie oświadczam się dziewczynie moich marzeń. Pewnie wszyscy czekają tylko na ekipę, która wbiegnie do domu i krzyknie 'Mamy Cię!', ale tak się nie stanie.
Ja naprawdę kurewsko ją kocham. Jesteśmy razem pieprzone półtora roku i jestem tego pewien.
To Lily jest tą jedyną, to ją kocham, to z nią chcę kurwa umrzeć.
-Ja.. Jezu, Hazz.. Oczywiście, że Tak. - szepcze i rzuca mi się na szyję.
Chryste, ona płacze? ONA PŁACZE. W sumie pierdole to, bo ja też się poryczałem.
Odsuwam ją od siebie i wpijam się w jej usta. Wszyscy wokół klaszczą i piszczą ze szczęścia. Tak myślę. Gdy odrywa się ode mnie, wyciągam z pudełeczka mały pierścionek i wkładam jej go na palca.
Jej ręce też tak cholernie się trzęsą. To chyba normalne przy oświadczynach, że mam drgawki i ryczę, prawda? Tak, to na pewno normalne.
-Kocham cię, maleńka - mówię głośno i opieram się swoim czołem o jej.
-Kocham cię, Hazz - uśmiecha się, a ja wraz z nią.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Miałam ochotę płakać, jak to pisałam hahah. To już serio koniec. chcielibyście może drugą część? nie wiem czy w ogóle zaczynać dlatego pytam was <3
CZYTASZ
excitement
Teen FictionNigdy nie kochał, Nigdy nie był kochany.... Ale pokocha..? 19.11.2020 ❤ 28.11 - #239 nastolatek 23.12. - #123 nastolatek 02.01. - #66 nastolatek 07.01. - #41 nastolatek