26

147 14 8
                                    

Obudziłam się rankiem z straszliwym bólem karku. Spanie w takiej pozycji dało mi popalić. Czułam się jakbym zamiast spać w nocy pracowała w kamieniołomie.

- Obudziłaś się? Nie musiałaś tutaj spać, przecież wiesz. Na sto procent jesteś teraz obolała - mówi zasmucony chłopak, leżąc na szpitalnym łóżku.

-Wiem, ale chciałam z tobą zastać. Możemy już porozmawiać? Powiesz mi co tak naprawdę się stało? - zadaję mu pytanie.

-Dobrze chodź bliżej - wykonuję jego prośbę i siadam na brzegu łóżka. - Pamiętasz jak byliśmy na wycieczce w Kalifornii? Rozgrywaliśmy tam mecz z moją byłą drużyną. Nasze powitanie nie należało do najprzyjemniejszych. Gdyby nie Matt skończyło by się to o wiele gorzej. Nie powiedziałem ci, dlaczego się przeprowadziliśmy. Mój brat Alec, chodził z dziewczyną kapitana drużyny. Uczęszczali razem do tej samej klasy. Niestety starszemu bratu to się nie spodobało. Próbował zastraszać Aleca, żeby zostawił ją, ponieważ nie jest dla niej odpowiednim kandydatem. Pewnej nocy mój brat wykradł się samochodem do Aideen. Mieli niefortunny wypadek, wjechał w nich pijany kierowca. Dzięki Bogu nic im się nie stało. W ramach zemsty starszy brat Aideen pobił mojego brata. Stąd ta złamana ręka i przeprowadzka. Nie chcieliśmy, aby doszło między nimi do kolejnych spięć.

- Tego bym się nie spodziewała. Jak on się czuję? Pewnie było mu bardzo ciężko zostawić swoją miłość - nie wyobrażam się co Alec musiał przeżyć. Pierwsza miłość jest naprawdę intensywnym doznaniem, z którego trudno jest się wyleczyć.

- Było mu ciężko, jednak dał sobie radę. Ostatnio zaczęli się ze sobą kontaktować poprzez media społecznościowe. Oczywiście na zasadzie koleżeństwa. Dorośli i zrozumieli, że to było pierwsze zauroczenie. Brat Aideen się o tym dowiedział. Pofatygował się do nas, do nowego domu, aby przemówić dosadnie mojemu bratu do rozsądku. Gdy tylko dowiedziałem się, że ma się odbyć takie spotkanie nie poszedłem do szkoły. Zostałem z nim i czuwałem nad nim. Niestety nie wszystko poszło zgodnie z planem. Zaczął szarpać mojego brata wtedy wkroczyłem do akcji. Zaczęliśmy się bić, każdy z nas wyszedł z tego poturbowany. Ja niestety gorzej, przynajmniej jednak sprawiłem, że Alec będzie miał już z nim spokój.

- O cholera, czemu mi nie powiedziałeś? Po co symulowanie wypadku samochodowego. To nic strasznego. Zachowałeś się jak bohater, ratując brata. Jednak nie rozumiem twojego zachowania. Przykro mi, że bałeś się wyjawić mi prawdę - z jednej strony go rozumiałam, z drugiej było mi smutno, że mi nie zaufał.

- Wybacz, zdobyłem się na odwagę i teraz wszystko wyjawiłem. Jak stąd w końcu wyjdę to ci to jakoś wynagrodzę - uśmiecha się do mnie.

- Nic mi nie wynagrodzisz. Jak tylko opuścisz to koszmarne miejsce będziesz leżeć. A jak nie sama, osobiście przywiąże cię do łóżka - śmieję się do niego. - Teraz muszę cię opuścić. Należy udać się do tego więzienia zwanego szkołą. Pa, do zobaczenia. - żegnam się z nim i wygodzę z sali.

- Do zobaczenia, zadzwonię jak stąd wyjdę - mówi na odchodne.

Jest już 7, więc muszę się sprężyć, biorę taksówę i jadę w stronę domu. Tam biorę szyki prysznic i idę pieszo do szkoły. Troszkę mi to zajmuję , ale jestem na miejscu równo z dzwonkiem.

Z przyjaciółmi widzę się dopiero teraz od rana, czyli na obiadowej przerwie. Zasiadamy wszyscy wokół okrągłego stołu. Każdy jest ciekawy ja ciekawego z Dominicem.

- Jak tam z nim? Kiedy wróciłaś do domu? - martwi się moja przyjaciółka, Sam.

-Już na szczęście lepiej, tylko strasznie to wygląda. Dzisiaj powinien wrócić do domu. Szczerze powiedziawszy to siedziałam z nim do rana - udzielam odpowiedzi zgodnie z prawdą.

-Po co u licha siedziałaś z nim całą noc?! Przecież od tego są pielęgniarki - wtrąca się wkurzony Matt.

- Może dlatego, że to jej chłopak - odpowiada za mnie Viki. Tylko czemu? Nie mówiłam nikomu, że jesteśmy parą, tylko że się ostatnio spotkaliśmy. Dziewczyny musiały sobie dopowiedzieć resztę historii, która tak na serio nie jest prawdziwa.



Matt wkurzony odchodzi od stolika i kieruje się w stronę wyjścia. Pośpiesznie idę za nim, wołam go. Ten nie reaguję, słyszymy dzwonek na lekcje. Tłum ludzi podąża do swoich klas. Ja jednak nadal idę za nim. Kiedy korytarz opustoszeję widzę go opartego o szafki.

-Kiedy miałaś zamiar mi powiedzieć o swoim szczęśliwym związku z Dominicem. Chciałaś mnie w ogóle poinformować?

-To nie prawda... Dziewczyny po naszym spotkaniu dopowiedziały sobie resztę. Zrozum nie okłamałam cię - próbuję go udobruchać.

- To którego z nas wolisz? - zadaje pytanie, którego tak się obawiałam.

- O czym ty mówisz? - próbuję grać na zwłokę.

- Nie udawaj głupiej, bo taka nie jesteś. Dobrze wiesz, że coś do ciebie czuję. Nie będę tego dłużej ukrywać, jednak ty i tak powinnaś to zauważyć. Lubisz Dominica rozumiem, tylko dlaczego całujesz się ze mną. Czemu mi na to pozwalasz? - zadaje pytanie , które od dłuższego czasu mnie nurtuje.

Nie potrafię zdecydować w sekundę . To nie jest odpowiedź, na który smak lodów masz ochotę. To decyzja, która zaważ na moich jak i jego uczuciach. Stoję w milczeniu. Jestem w kropce, boje się cokolwiek powiedzieć.

- Dobrze, rozumiem - mówi Matt i zostawia mnie samą pośrodku korytarza.

Nie chcę, żeby szedł. Nie chce żeby mnie zostawał, ale nie umiem się podnieść. Sunę plecami wzdłuż szafki i zaczynam cicho łkać.

Szybko jednak doprowadzam się do porządku, nie chce żeby ktoś zastał mnie w takim stanie. Idę na lekcję i pozostaję na wszystkich do końca. Uczestniczę na nich ciałem, mój umysł jest daleko stąd. Rozmyślam co tak właściwie czuję. Co powinnam wybrać, a raczej kogo.

Zarówno Matt i Dominic to świetni ludzie. Ostatnio twierdziłam, że kwestia uczuć do Matta jest zakończona. Wszystko zmieniło się po pocałunku. Od początku nasza znajomość była wielce pokręcona i zwariowana. Nawzajem się denerwowaliśmy i dokuczaliśmy, ale jak przychodziły trudne chwilę wiedziałam, że mogę na niego liczyć. Pomógł mi z ojcem, troszczył się o mnie. Czasem był chamski, aroganci.

Z Dominicem od pierwszego spotkania wszystko szło z górki. Złapaliśmy ze sobą kontakt, rozumieliśmy się bez słów. Dominic jest poukładany, wie czego w życiu chce. Czujesz się z nim stabilnie.

Czego jednak ja potrzebuję?

Na końcu zajęć odwozi mnie Dylan. Pyta przy okazji czy nie widziałam jego przyjaciela. Nic się nie odzywam. Chłopak to zauważa, ale nie drąży tematu. Na początku wzięłam go za podrywacza, ale z biegiem czasu widzę, że Sam trafiła na porządnego gościa.

- Dzięki za podwózkę, Dylan. Jesteś naprawdę super chłopakiem - żegnam się z nim i idę do domu pogrążyć się w bólu.

CRAZY LOVEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz