4

262 27 20
                                    

Siedzimy w moim pokoju i rozmawiamy. Zastanawiamy się co myśleć o dzisiejszej, zaistniałej sytuacji.

- Powiedz mi wszystko co o nim wiesz! Kompletnie nie rozumiem o co chodzi temu chłopakowi. Zapraszając mnie wydawał się nawet miły. No, ale po co zaprosił mnie skoro może mieć każdą?

-No nie wiem może to jakoś zakład? Nie no przecież wcześniej nie wiedział o twoim istnieniu. Nie mógłby się założyć, bo nawet by nie zdążył.

-To powiedz mi wszystko co o nim wiesz. Oczywiście oprócz tego co już wiemy. Pije czy coś? Może pali?

-Podobno lubi imprezować. Na imprezach nie szczędzi od alkoholu. Zawsze jest królem parkietu. Krążą plotki, że dodatkowa coś ćpa. Czy sypia z każdą? Tego ci nie powiem. Dziewczyny wymyślą wszystko żeby ktoś zwrócił na nich uwagę. Ile to już krążyło plotek. Wiele dziewczyn mówi, że z nimi spał, a jak on się o tym dowie od razu się wypierają.

- A miał kiedyś jakiś poważny związek? To znaczy był zakochany?

-A co myślisz, że ma złamane serce i to ty mu je wyleczysz?! - zaśmiała się dziewczyna.

- Jeszcze aż tak nie zwariowałam. Rozważam tylko czy iść na imprezę, przez co narażę się za swoje życie i zdrowie. Czy może będzie fajnie. Miałyśmy zacząć żyć, tylko czy ma nam w m tym pomóc Matt?

-Może po prostu chodźmy tam. Jeśli ci się nie będzie podobało, pójdziemy sobie. Jeśli jednak będzie fajnie będziemy się dobrze bawić. A Matt niech sobie robi co chce. Jak go zobaczysz i do ciebie zagada to coś odpowiesz. A jak nie, walić go. Co się będziesz przejmowała!

- Masz rację! Nie będę przejmować się chłopcami. Idźmy na imprę i będziemy królowymi tej domówki. Najważniejsze jest żebyśmy się dobrze bawiły.

-Impreza jest dopiero o 20, więc pójdę do domu po potrzebne rzeczy. Przyniosę ciuchy, kosmetyki i wszystko co błyszczące. Zrobimy dobie domowe spa! - zapiszczała.

Bardzo się ucieszyłam, że ją mam. Sam ma rację. Pójdziemy i będziemy się świetnie bawić.

...

Na samym początku zrobiłyśmy sobie maseczki na twarz. Później pomalowałyśmy paznokcie i szukałyśmy kreacji.

Ja zdecydowałam się założyć kremową, połyskującą sukienkę na ramiączkach, która lekko opina moje ciało. Jest idealna na letni wieczór.

Sam postawiła na czerń. Jak to mówią mała czarna nigdy nie wyjdzie z mody.

Takim sposobem byłyśmy dogadane. Przed przebieraniem poszłyśmy jeszcze pod prysznic. Oczywiście osobno hahaha.

Gdy już byłyśmy świeże i pachnące pozostała kwestia fryzury i makijażu.
Włosy pozostawiłam takie jakie były - lekko pofalowane. Sam natrudził się przy prostowaniu swoich. Nie rozumem jej podejścia, najchętniej chciałaby mieć proste wiecznie. Ja oddałabym wszystko by móc kręcone. Dziewczyną to nigdy nie dogodzi.

Z makijażem nie szalałam, masakra na rzęsy mi wystarczy.

- Masz pomaluj się tą, świetnie dopełni twoją kreacje, a i załóż te czarne sandałki na niewielkim obcesie.

- Czerwona szminka, czy to nie na zdyb wyzywające?

- Moja droga to jest kobiece.

- Dobra, ale musisz mnie nią wy malować, chyba że chcesz abym miała ją na całej twarzy.

- Co ty byś beze nie zrobiła, to ja nie wiem.

-A ja wiem byłabym odludkiem z z dziesięcioma kotami - obie wybuchłyśmy gromkim śmiechem.

...

Stoimy właśnie przed domem Matta wystrojone jak szczury na otwarcie kanału. Obym nie żałowała, że podjęłam taką decyzję.

Wchodząc do środka czuję odrażający zapach alkoholu wymieszanego z papierosami i potem. Wszyscy są już nieźle napróci, a to dopiero początek zabawy. Skanuje wzrokiem czy jest tutaj znajoma twarz. Nikogo nie dostrzegam.

-Chodź, zapomniałam ci powiedzieć, że umówiłam się tutaj jeszcze z Mariettą i Violą - są to nasze koleżanki z klasy. Nie jestem z nim tak blisko jak Sam, ale uważam je za dobre znajome.

...

Z dziewczynami świetnie się bawimy, doszło nawet do tego, że wypiłam parę głębszych i jestem lekko wstawiona. Czuję się fantastycznie.

Nagle w rogu pomieszczenia dostrzegam Matta rozmawiającego ze swoim kolegą.

Zachęcona przez dziewczyny postanawiam do niego zagadać. Tak więc podchodzę powoli na kołyszących się nogach.

- Hej - witam się z szerokim uśmiechem na ustach.

-Co ty tu do cholery robisz? Kurwa myślałem, że cie tutaj nie ma - odparł chamsko.

-Co ty mówisz? Przecież sam... - nie wiedziałam co odpowiedzieć. Czemu się tak zachowywał? Patrzyłam na niego, nie poznając go. Jego kolega szturchnął go w ramię,aby się opanował.

-Co? Zabrakło ci języka w gębie czy co - zaśmiał się i odszedł.

-Przepraszam za niego. Miał dzisiaj ciężki dzień co nie oznacz, że powinien swoją złość wyładowywać na tobie.

-Nie ważne, nie mam zamiaru już więcej zawracać sobie nim głowy.

I tak było. Wróciłam do znajomych i dalej się bawiłam. Nie będę płakać przez tego buca. Jak zawsze będzie tak gardził ludźmi to do śmierci pozostanie sam, a samotność jest gorsza.

Przed północą postanowiłyśmy się już brać do domu. Fanie był, ale jutro szkoła. Trzeba jakoś wstać.

Dziewczyny szykowały się to wyjścia, a ja szukałam swojej torebki. Zapomniałam gdzie ją zostawiłam. Poszłam do kuchni, bo tam ostatni raz ją widziałam.

-O mam cię - mówię do sobie. Nagle słyszę jakby ktoś się krztusił. - Jest tu ktoś? - pytam i dostrzegam uchylone drzwi na taras.

Wchodzę tam i dostrzegam Matta. Jest naprawdę w ciężkim stanie. Rzyga dalej niż widzi.

Wiem, był dzisiaj dla mnie naprawdę chamski. No ale przecież nie zostawię go tu samego.

Piszę szybko wiadomość do Sam żeby na mnie nie czekały. Jutro jej wyjaśnię o co chodziło.

-Gdzie masz pokój?- pytam w nadziej, że mi odpowie.

-Po schodach na lewo - mówi chrypliwie.

Biorę go pod ramię i kierujemy się w podanym kierunku. Jak można dopuścić się do takiego stanu zastanawiam się. Co spowodowało, że aż tak się upił? Może to u niego norma?

Kiedy jesteśmy w pokoju chłopaka, rzucam go na łóżko. Ściągam mu buty. Zastanawiam się co z ubraniem. Ściągać czy nie, w końcu jest cały zarzygany. Przecież nie rozbieram go do naga, tylko ubranie.

Mocnymi rucham zszarpuje z niego spodnie, nie jest to takie proste, bo Matt nie współpracuje. Kiedy je ściągam przechodzę do koszulki. Siadam obok na łóżku i szarpie się z nim.

-Matt do cholery, współpracuj, jak się zbabram twoimi rzygami to cię powieszę - na moją prośbę chłopak zaczyna lekko kontaktować i wstaje do pozycji siedzącej.

Mogę mu ją w końcu ściągnąć. Jednak muszę uważać aby się nie pobrudzić. Gdy zostaję przewleczenie tylko przez głowę patrze mu w oczy.

-Czemu mi pomagasz, przecież byłem dla ciebie chamski? - pyta chłopak. Wydaje się taki bezbronny. Znowu wygląda ja ten Matt ze szkoły. Jego wzrok natomiast jest pusty. Czuję ból w jego oczach, aż przechodzą mnie ciarki. Chyba za dużo wypiłam, zaczynam się z siebie śmiać. - Czemu się śmiejesz?

-Wybacz, śmieję się ze swojej głupoty. Po prostu uważam, że nie wolno przejść obojętnie obok czyjegoś nieszczęścia - mówię i kończę swoją pracę. Wstaję i chce się pożegnać, ale chłopak już chrapie.

Postanawiam wrócić do domu.










CRAZY LOVEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz