1

568 47 24
                                    

Uwaga!
Pisałam to bardzo dawno temu. Byłam młodsza więc za wszelkie błędy przepraszam.
Serdecznie zapraszam do czytania.

Leżałam właśnie w pokoju podziwiając mój sufit i zastanawiając się wogóle co ja tu robię. Mam prawie 18 lat, nigdy nie miałam chłopaka.

Na szczęście posiadam najlepsza i zarazem jedyna przyjaciółkę. Jestem dość nietypową nastolatką. Mam mnóstwo problemów pomimo młodego wieku. Trudno mi się zaadoptować do nowej sytuacji i zmian. Potrzebuję więcej czasu niż inni żeby komuś zaufać i przed nim odtworzyć. Ale zacznijmy od początku...

Mam na imię Hope Salvadore. Mieszkam w Nowym Jorku. Po części jestem szczęściara, no bo kto nie marzy tutaj mieszkać. Sławni celebryci, ogromną galerie handlowe, imprezy do białego rana.

Ja jednak wolę spokój. Cieszy mnie jak mogę usiąść na tarasie ze słuchawkami w uszach lub książka do czytania. Gdy potrzebuje oderwania się od rzeczywistość idę biegać. Zazwyczaj jest to mała rundka po central parku. Niestety muszę uważać na swoje zdrowie fizyczne. Jestem jedną z niewielu osób, które muszą dbać o to, żeby dostarczyć swojemu organizmowi odpowiednią dawkę pokarmu. Jeśli nie jem regularnie, szybko tracę na wadze. A wystarczy mi już, że i tak mało ważę. Więc aby iść biegać muszę przed tym się upewnić że zjadłam porządne śniadanie.

Moja mama pracuje jako krawcowa w jednej z nawet dobrze prosperujących firm. Mój tata jest bezrobotny. Ma trochę problemów, ale o tym to później. Posiadam również siostrę, którą bardzo kocham. Ma na imię Ana, wyszła już za mąż i się od nas wyprowadziła. Trochę mi smutno z tego powodu, ale każdy pragnie żyć po swojemu.

Chodzę do 2 klasy liceum. Wybrałam profil socjalny. Pokładam dużą wiarę w to, że w przyszłości zostanę psychologiem. Chciałabym pomagać ludziom i sprawiać, że dzięki mnie zobaczą jakieś światełko w tunelu.
W szkole niczym się nie wyróżniam. Uczę się lepiej niż przeciętnie, bo zależy mi, aby do czegoś dojść.

Nie chodzę na imprezy i nie awanturuje się. Po prostu jestem dziewczyna nie wyróżniającą się z tłumu.

Mój wygląd też jest normalny. Mam brązowa włosy do ramion, średniej wielkości usta i szare oczy. Najbardziej nie podoba mi się mój nos, uważam że jest za duży w stosunku do mojej twarzy. Ale cóż zrobić, nic na to nie poradzę. Denerwuje mnie również to, że czasem wyskoczy mi jakiś syf na twarzy. Wiecie jakie to drażniące...

Dzisiaj kończą się wakacje. Jestem mile nastawiona do nowo rozpoczynającego się roku szkolnego.

Szykuje się właśnie na spotkanie z moją najlepszą przyjaciółką, Sam. Przez wakacje trochę się odizolowałam od świata, więc muszę nadrobić z nią czas. Nie chcę, aby przez moje dziwactwa dziewczyna się ode mnie oddaliła.

Sam jest moim totalnym przeciwieństwem. Jak to mówią przeciwieństwa się przyciągają.

Taki więc Sam jest wręcz urocza. Ma jasną karnacje i jest niska. Jej włosy są czarne i kręcone jak świderki. Na nosie ma troszkę, słodkich piegów. Zawsze stara się nosić kobieco, a zarazem elegancko. Jest duszą towarzystwa. Potrafi zagadać do obcej osoby i zaprzyjaźnić się z nią w parę chwil.

Tak stało się z nami. Poznałyśmy się gdy dziewczyn się tu wprowadziła. Miałyśmy w tym czasie po 6 lat. Kiedy bawiłam się koło domu przybiegła mała dziewczynka. Z początku onieśmieliła mnie i się troszkę wstydziłam, bo była bardzo ładna i odważna. Jednak później szybko okazało się, że lubimy te same bajki. Czytaj SMERFY.

Nasza przyjaźń trwa do dzisiaj. Czasem jest trochę lepiej, a czasem gorzej. Niestety zaniedbałam dziewczynę i muszę jej to wynagrodzić.

Właśnie przygotowuję się na spotkanie z nią. Z rację tego, że jest słoneczna pogoda zakładam krótkie jeansowe szorty z wysokim stanem i pomarańczowy top z dekoltem w serek. Włosy wiąże w niedbałego koka i przejeżdżam masakrą po rzęsach.

To by było na tyle mojego strojenia się, hehe..

Zabieram jeszcze telefon i wychodzę z domu, zamykając drzwi na klucz. Przechodzę przez drogę i pukam do domu państwa Forest.

-Witaj Hope, jak miło ci widzieć. Dawno do nas nie zaglądałaś. Już zaczynałam się martwić - wita mnie w progu mama Sam.

-Spokojnie proszę pani. Po prostu musiałam troszkę odpocząć od tego wszystkiego. Jednak niebawem nadrobię to i jeszcze będzie mnie miała pani dość. - kończąc wypowiedź w drzwiach pojawia się jej córka. Zobaczywszy mnie rzuca mi się w ramiona. Oczywiście odwzajemniam uścisk.

Naprawdę się czesze, że ją mam dopiero teraz dostrzegam jak dużo straciłam zaszywając się w moim domu. Obiecuję sobie jednak, że ten rok będzie inny. W końcu zacznę żyć!!!

-Chodźmy najpierw do kawiarni muszę Ci tyle rzeczy opowiedzieć! - oznajmia i ciągnie mnie za rękę. Macham jej mamie i pędzimy do naszej ulubionej. Restauracji...

CRAZY LOVEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz