12

174 19 0
                                    

Po propozycji chłopaka miałam naprawdę dobry humor. Cieszyłam się na wieczorem wyjście. Miałam tylko jeden, mały dylemat. Nie powiedział mi gdzie idziemy. Pojęcia przez to nie mam czy pasuje bardziej sukienka czy spodnie. Nie, że będę się stroić. Chcę po prostu ładnie się prezentować.


Po południu odwiedzają mnie dziewczyny. Jest to bardzo miłe z ich strony.

Mam w nich ogromne wsparcie. Dobrze, że je spotkałam. Czuję, że mogę im zaufać. Chyba czas najwyższy powiedzieć im jakie relacje łącza mnie z Mattem.

W sumie to żadne, ale nie chce zatajać tego, że się jednak nie nienawidzimy. To nie byłoby fair wobec nich.

-Mam pytanie. Powiecie mi co sądzicie o Macie? - zaczynam temat.

-Skąd to dziwne pytanie? - Rebeka przerywa swoją czynność, która jest oglądanie zdjęć wiszących na ścianie w moim pokoju.

- Bo tak na prawdę, to nie tak, że my się nie lubimy. Wręcz normalnie że sobą gadamy. Chciałabym wiedzieć jak go postrzegacie. Przyjaźnicie się z nim dłużej niż ja i Sam - te słowa kieruję do Rebeki i Viki.

Teraz już każda z dziewczyn jest zainteresowana rozmową.

- Matt jako przyjaciel jest naprawdę świetny. Zawsze jak potrzebujemy pomocy, pomaga nam. Zawsze jest dla nas wsparciem. Jakby ktoś nas skrzywdził dokopie mu. Natomiast jeśli chodzi o dziewczyny to inna sprawa. Szczerze mówiąc nawet nie wiem czemu nigdy żadnej nie miał. Odkąd go znamy nie szuka czegoś na stałe. Bawi się dziewczynami. Mimo, że spał już z wieloma, za każdym razem mówi im wcześniej jaki jest układ. To tylko seks - wypowiada swój monolog Rebeka.

-Ale czemu tak nagle o niego pytasz? Tylko nie mów się zakochałaś? Wiesz, że się rozczarujesz? - pyta tym razem Viki.

-Nie zakochałam się. Uważam tylko Matta za dobrego człowieka. Gadałam z nim może dwa razy, ale dostrzegłam, że tak naprawdę da się go lubić.

-No a co myślałaś, my się z byle kim nie kumplujemy - śmieją się obydwie.

Nie wspomniałam, że się z nim dziś spotykam. Jeśli spotkanie wypali może coś napomknę.

Dziewczyny ostrzegają mnie żebym się w nim nie zakochała. Przecież nie jestem małą dziewczynką nie zakocham się w nim. Możemy się tylko kumplować, bo ja i tak nie szukam chłopaka. Nie potrzeba mi na ten moment więcej zmartwień. Dopiero co zaczęły się powoli układać sprawy z ojcem. Na wszystko przyjdzie czas.

Gdy nastaje wieczór dziewczyny wracają do siebie.

Idę wziąć długą kąpiel. Dokładnie myje całe ciało i golę części ciała do tego przeznaczone. xD

Po kąpieli nadszedł czas na szykowanie się. Włosy kręcę lokówką w idealne sprężynki. Oczom dodaje trochę objętości malując rzęsy. Na koniec daję na usta balsam truskawkowy.

Pozostaje mi teraz tylko ubranie. Co ja mam włożyć? Na dworze nie ma upałów. Najlepszym rozwiązanie będą dżinsy z wysokim stanem oraz ciemno zielony top na ramiączkach. Miałam dylemat czy ubrać zwykła koszulkę. Stwierdziłam, że mi jest zwyczaj ciepło. Najwyżej trochę zmarznę.

Moja mama widząc mnie dziwnie się uśmiecha. Kiedy wchodzi do pokoju spryskuje się moimi ulubionymi perfumami.

-Wychodzisz gdzieś? - uśmiecha się głupkowato. Czasem moja mama zachowuje się jak nastolatka.

-Idę się spotkać z kolegą, nie wiem o co ci chodzi. - mówię, żeby nie wyobrażał sobie za dużo. - No wiem, nigdy nie wychodziłam z chłopakiem, a to tylko kolega.

-Ten co ostatnio przegonił ojca? - dopytuje.

-Tak mamo. Teraz wybacz, muszę już wyjść, bo zaraz będzie przed domem.

-O której wrócisz młoda damo, jutro jest szkoła, pamiętasz? - nie wiem czy jest poważna czy się że mnie nabija.

-Tak wiem, nie bój żaby, żegnaj - macham jej i czym prędzej ubieram buty i wychodzę.

Czekam kilka minut w słońcu, które zaczyna zachodzić. W pewnym momencie zauważam auto, której dobrze znam. Wsiadam zanim mama zdąży wyjść przed dom.

- Nie mogłaś się na mnie doczekać, że wyczekujesz na drodze - śmieje się ze mnie, a ja spalam buraka.

- Nie o to chodzi, po prostu... A nie ważne - wolę nie kończyć, ponieważ chłopak znowu będzie się naśmiewał.

-No o co chodzi co? - uśmiechnął się.

- Ty mi lepiej powiedz, dlaczego masz taki dobry humor. Pierwszy raz wiedzę cię tak szczęśliwego. - pytam.

- Nie wiem, w końcu wszystko idzie po mojej myśli. Jak myślisz gdzie cię zabieram?

- Właśnie się nad tym zastanawiałam, nie wiedziałam co mam ubrać. Uchyl mi rąbka tajemnicy i powiedz jaki jest cel naszej podróży? - próbuje go podejść żeby mi powiedział.

- Nie ma mowy, nie powiem Ci, bo się nie zgodzisz. - odpowiada krótko.

-O czym ty gadasz czy to coś nielegalnego? - nie będę robić takich rzeczy! Jak moja mama by się dowiedziała to bym do końca swojego życia nie wyszła z domu.

- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Spokojnie niedługo będziemy na miejscu.

Tak się właśnie stało. Podjechaliśmy pod naszą szkołę. Wolno wysiadając z auta myślałam co mu może chodzić po głowie. Nie spodziewałam się nic konkretnego. Na samym początku pomyślałam, że pójdziemy po prostu do kina. Byłam w nie małym błędzie.

Nawet sobie nie wyobrażaliście co on wymyślił. Poszliśmy na boisko szkolne. Matt powiedział, że jako kapitan ma wtyki u dozorcy szkoły.

Było obłędnie. Nie świeciły się żadne światła, oświetlał nas tylko księżyc. Na środku był rozłożony koc piknikowy! Boże, ale wspaniale. Nie chciałam jednak za bardzo zachwalać chłopaka, więc lekko pogratulowałam mu pomysłowości. Zawartość koszyka była pyszna. Zjedliśmy żarcie z KFC. Nie wiem jak dla was, ale ja byłam zachwycona. Kocham niezdrowe żarełko. Chłopak na moją reakcję, że jem jakby uszy mi się trzęsły, uśmiechnął się pokazując dołeczki. W trakcie tego wszystkiego gadaliśmy na lekkie tematy. Ku mojemu zdziwieniu spotkanie było wspaniałe.

Podczas składania koca zapatrzyłam się w niebo, unosząc wysoko głowę, wpadłam na Matta.

-Zawsze się zastanawiam gdzie jest duży wóz - mówię to dalej opierając się o chłopaka. Zrobiło się już bardzo ciemno i późno, dlatego gwiazdy są jak na wyciągnięcie ręki.

-Wielki Wóz to gwiazdozbiór najbardziej widoczny z Ziemi i najjaśniejszy w obrębie całej Wielkiej Niedźwiedzicy. Od niego można rozpocząć obserwację Wielkiej Niedźwiedzicy. Gwiazdy Wielkiego Wozu wskazują także kierunek poszukiwań Gwiazdy Polarnej. Wyznaczają ją tylne „koła" Wielkiego Wozu, czyli gwiazdy Merak i Dubhe. - mówi to wskazując ręką w górę. Dobrze, że mnie teraz nie widzi, bo szeroko otwarłam szczękę. Skąd on to wie?!

-Nie wiedziałam, że jesteś taki mądry - śmieje się, aby nie wziął tego za obelgę. - Niestety w dalszym ciągu nic nie widzę.

Dlatego chłopak chwyta moją dłoń w swoją i podnosi ją wysoko do góry. Po kolej wymienia gwiazdy jakie należą do zbioru Wielkiego Wozu, jednocześnie poruszając moją dłonią.

Kiedy kończy odwracam się do niego, aby mu coś powiedzieć. Zapominam jednak co, kiedy okazje się, że nasze twarze dzielą jedynie milimetry.

Jak w zwolnionym tempie wpatrujemy się w swoje oczy. Chyba się domyślacie co teraz nastąpi. Matt powoli pochla się w kierunku moich ust i gdy już czuję jego oddech na swojej skórze odwracam głowę.

Nie wiem skąd bierze się moja reakcja. Szybkim krokiem idę do samochodu nie odwracając się za siebie. Chłopak w ciszy odwozi mnie do domu. Pewnie jest na mnie zły, wszystko schrzaniłam.

Wychodząc, dziękuję mu za dzisiaj i nie czekając na odpowiedź, która i tak nie nastąpi idę do domu.







CRAZY LOVEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz