14

166 17 1
                                    

To co chciałam zrobić było szalone, wręcz zwariowane. Przynajmniej w tej chwili ja to tak odczuwałam.

Kierowałam się właśnie w kierunku osoby, która zasługiwała na przeprosiny. Po rozmowie z moją najlepszą przyjaciółka, która dała mi kopia do działania, w pośpiechu wybiegłam z domu.

Nie przejmowałam się tym, że miałam się najsampierw ogarnąć. Wyglądałam nawet normalnie, gdyby nie te popuchnięte oczy i czerwone policzki. Zawsze jak płaczę, cała twarz mi puchnie i nie wyglądam tak atrakcyjnie jak ci wszyscy ludzie z TV show.

Po kilku minutach jestem przed przepięknym domem i zamian się rozmyśle pukam do drzwi. Nie czekam długo, bo już po sekundzie słyszę dźwięk otwierającego zamka.

Nim się orientuję, stoję twarzą w twarz z powodem mojego zdenerwowania.

- Możemy porozmawiać? - już po raz drugi proszę.

- Czy nie wyraziłem się jasno? Nie mamy o czym - jego głos był przesiąknięty jadem. Wiem, że go zraniłam, ale to było niesprawiedliwe, że tak mnie traktował. Nie miał do tego prawa.

- Chciałam cię przerosić - zaczęłam zanim zamknął mi drzwi przed nosem.

- Przerosić? Wiesz co, wróć może już do domu i kochającej rodzinki - prychnął sprawiając, że się wkurzyłam.

- Ale z ciebie buc. Zachowujesz się jak totalny gnojek, nie mając do tego podstaw. Gdyby się nad tym lepiej zastanowić nie jestem Ci winna nawet przerosić, ty zakłamany, zapatrzony w siebie kutafonie! - wykrzykuję mu to bez zastanowienie. Moje słowa zadziwiają jego tak jak i mnie. Już mam odchodzić, ale chłopak chwyta mnie lekko za nadgarstek.

- Poczekaj, przepraszam. To wszystko jest takie popieprzone. Wejdziesz i wyjaśnijmy sobie wszystko na spokojnie - jego słowa wprawiają mnie w osłupienie. Coś sprawiło, że stał się normalny, chyba częściej powinnam na niego wrzeszczeć.

Nie mówiąc nic wchodzę do pomieszczenia. Ściągam buty i kieruje się za Mattem, zapewne do jego pokoju.

Teraz mogę się lepiej przyjrzeć jak mieszka. Podczas imprezy było za ciemno i za tłoczno, aby na coś spojrzeć.

Wnętrze jest bardzo ładnie urządzone. Jest tutaj nowocześnie i ekskluzywnie. Osobiście wolę jak jest troszkę bardziej przytulnie.

Jego pokój jest bardzo przestronny. Ma w nim wszystkie podstawowe rzeczy, a nawet więcej. Delikatnie siadam na fotelu w rogu pokoju. Jest to idealne miejsce, bo czuje się jakoś niezręcznie, a tu zachowuje pewien dystans.

- To ja powinienem cię przepraszam, a nie tym mnie. Zachowałem się tak jak ty to ujęłaś, jak skończony buc. Ten tydzień był dla mnie naprawdę ciężki i dał mi poważnie w kość - zamilkł na chwilę.

- Jak nie chce to nie musisz mi się tłumaczyć.

- Nie muszę, ale chcę. Jak ostatnio wspominałem mój ojciec też się strasznie zmienił. Miałem z nim ostatnio poważną spine. Mam tylko jego, a on robi wszystko, abym poczuł się przy nim jak gówno. Nie chcę się w to zagłębiać, ale chodzi mi o to, że to nie twoja wina, że byłem dzisiaj taki wkurwiony.

- A aha - odpowiadam tylko, bo nie wiem co mam powiedzieć. Nie przypuszczałam, że chłopak też ma problemy ze swoją rodziną, ze swoim ojcem.

- Ale wracając do ciebie. Nie lubisz mnie? - pyta z zauważalnym smutkiem w głosie. - Wiem nie jestem idealny, ale sądziłem, że dobrze się dogadujemy i ostatnio....

- Stop! - przerywam mu na chwilę i układam w głowie co mu chce powiedzieć. W końcu przybieram to w odpowiednie słowa. - Ja cie lubię, naprawdę i to mnie najbardziej przeraża. Nie wiem czy Ci to wspominałam, ale ja nie szukam chłopaka, tak jak ty dziewczyny. A pocałowanie cię oznaczałoby jakąś odpowiedzialność za swoje czyny. Dopiero co moje życie zaczęło iść w poprawnym kierunku, a miałabym przeżyć pierwszy pocałunek z chłopakiem, który nie bawi się w związki.

-Pierwszy? Nigdy się nie całowałaś, ani nic z tych rzeczy? Jakim cudem przecież jesteś taka piękna - na tę reakcję oblewam się rumieńcem.

- Nigdy nie miałam czasu, aby angażować się w coś poważnego. Bardzo utrudniały mi to problemy z ojcem. Teraz w miarę to się uporządkowało, ale czy jestem gotowa no coś nowego, nie wiem. Boję się, że angażując się w coś poważnego, zamknę się w sobie i nie dam drugiej osobie tego na co zasłużyła. Będę ją ograniczać.

- Pocałunek to nie od razu ślub - zaśmiał się, żeby rozładować atmosferę, która mocno wzrosła w pomieszczeniu.

- Wiem, właśnie to zrozumiałam dlatego tu przyszłam. Przepraszam.

-Ja też przepraszam. Jesteśmy kwita? - kiwam głową na tak. - Chcesz obejrzeć jakiś film? - proponuję mi.

- Ciekawa propozycja, ale uciekłam z ostatniej lekcji i jak moja mama się dowie, lepiej żebym była w domu.

-Spoko, odwiozę cię.

Jak powiedział, tak zrobił. Czułam duża ulgę na sercu. Zrozumiałam, że jak zwykle za bardzo wyolbrzymiałam. Cieszyłam się, że znowu ja z Matt normalnie ze sobą rozmawiamy.

...

Przez całą sobotę i niedzielę siedziałam z mamą i nadrabiałam zaległości.

Oglądałyśmy jakieś durne komedie romantyczne, płacząc jak bobry. Późnym wieczorem poszłam wziąć prysznic. Mama siedziała w kuchni i sprawdzała rachunki.

Kończąc kąpiel usłyszałam wrzaski. Szybko ubrałam dresy, koszulkę i zbiegłam na dół do kuchni. To co zobaczyłam przeszło moje największe oczekiwania.

Tata strasznie wrzeszczał na mamę i przymierzał się do ciosu. Nie myśląc co robię wbiegłam między nich. Ojciec zamachnął się i trafił we mnie. Poczułam przeszywając ból na moim policzku. Popatrzyłam na ojca.

-Nie jesteś już moim ojcem! Nie chcę cię widzieć, wynoś się! - wpadam w jakiś szła. Rzucam się na niego okładając go pięściami, a ten nie protestuje. Chwieje się nie mówiąc nic i zatacza się w stronę podwórka. Wpada na klamkę i wylatujemy na podwórko. Przestaję go okładać, teraz tylko wrzeszczę.

-Nienawidzę cię słyszysz, nienawidzę. Nie mam pojęcia jak można być takim człowiekiem jak ty. To co zrobiłeś mi i mojej mamie przechodzi ludzkie pojęcie. Nienawidzę cię - powtarzałam i czuję jak mam mnie przyciąga, ale ją lekko odtrącam. Mam dość. Dlaczego ja zawsze muszę mieć pod górkę. Czemu życie musi mi dawać tak bardzo w kość.

Moje krzyki przerywa dźwięk syreny policyjnej. Jakiś sąsiad musiał nas w końcu usłyszeć i wezwał gliny.

Trafiamy na perfidnego młodego glinę, który zgarnął mnie i ojca na komisariat. Mama pojechała za nami. Siedziałyśmy na komisariacie chyba do 1 w nocy. Jak można tyle kazać komuś czekać. Jak nie mają czasu mogli nas tu nie wsadzać.

Nic nie zrobiłam, a jutro miałam ważny test z matematyki na którym musiałam się pojawić. Ciekawe jak będę funkcjonować. Nawet nie mogę myśleć, to co się dzisiaj stało przeszło ludzkie pojęcie. Nie zdawałam sobie sprawy, że ojciec mnie uderzy. Postanowiłam z mamą, że nie wniesiemy zarzutów. Warunkiem będzie podpisanie sprawy rozwodowej bez żadnych roszczeń oraz oddanie połowy domu. Oczywiście spłacimy jego połowę. Chcemy się już od niego na zawsze odciąć.

Po pierwszej w końcu jestem w domu. Informuje mamę, że muszę wziąć prysznic i iść spać, bo jutro mam ważny sprawdzian. Moja mama, boska kobieta pozwala mi zostać w domu. Niestety bardzo bym tego chciała, ale ten test jest dla mnie ogromnie ważny. Umawiam się z nią, że idę tylko na dwie pierwsze lekcje, na których mam ten przedmiot, a z reszty mnie zwolni.

Lądując w mojej łazience spoglądam w lustro. Na twarzy widnieje mi ogromny purpurowy siniak. Jest tak wielki, jakby ktoś rozwalił mi farbę na twarzy. Niczym tego nie zakryje. Trudno....

Po prysznicu idę spać, jednak nie mogę. Dochodzi do mnie to co właśnie się wydarzyło. Wkładam głowę pod pierzynę i cicho łkam. Nie chcę alby rodzicielka martwiła się jeszcze bardziej.

Usypiam dopiero gdy zaczyna się robić jasno.











CRAZY LOVEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz