20

162 16 2
                                    

Siedzę właśnie w domu. Nie dawno wróciłam z lotniska.

Impreza na zakończenie okazała się sukcesem. Każdy z nas tańczył i niczym się nie przejmował. Poczuliśmy się beztrosko i zapomnieliśmy o całym świecie.

Chłopaki trochę popili, co skutkowało, że po raz któryś się ze sobą pokłócili. Mężczyźni znajdą najmniejszy preteksty do kłótni, więc się nie wtrącałam i nie przejmowałam.

Teraz, należy wrócić do szarej rzeczywistości. Podjęłam kilka decyzji, które sprawiły, że lżej mi na sercu.

Życie pisze różnej scenariusze, a ja mam zamiar napisać swój. Trzeba się w końcu wziąć w garść, zaczynając do teraz.

Mamy niedzielne popołudnie, więc mam czas aby zrobić sobie spa. Nie wiem czy tylko ja kocham takie rzeczy? Wiecie o co chodzi, maseczki, manicure i takie tam. Sprawia mi to taką przyjemność, mogąc korzystać z tych pachnących kremów i słodko wyglądających masek.

Jutro wstanę i będę szczęśliwa.

...

Jak mówiłam tak zrobiłam. Wstałam dzisiaj pełna pozytywnej energii.

Ubrałam zwiewna sukienkę w malinowym odcieniu. Włosy rozpuściłam, a usta pomalowałam pomadką.

Do szkoły poszłam pieszo. Była piękna pogoda więc mogłam sobie pozwolić na spacer. Zawsze preferowałam przejście pieszo niż jazdę autobusem. Nie lubię siedzieć w zatłoczonej skrzynce pełnej zarazków. Chciałabym sobie kiedyś zrobić prawo jazdy, ale to nie jest takie proste. Zdajecie sobie sprawę jaka jazda autem jest trudna? No chyba że masz dużo forsy i kupisz sobie auto z manualną skrzynią biegów...

Do szkoły zaszłam w około pół godziny. Szukałam wzrokiem swoich przyjaciół, nie mogąc ich znaleźć. Udało mi się za to wyhaczyć Dominica.

Poszłam się z nim przywitać. Gadał z jakimiś typkami. Zapewne z kolegami ze swojej nowej klasy.

- Hejka - przywitałam się, z uśmiechem na ustach. Wszystkie pary oczu zostały skierowane na moją osobę.

- Hej - powiedział Dominic.

- Co tak sztywno stary? Fajna laska, a ty co? - ochrzanił go jego znajomy.

Niech się lepiej nie wtrąca. Jak ja nie lubię takich docinków. Rozmawiam z kimś, a ktoś się do nas dopiernicza.

Jego spostrzeżenie było jednak słuszne. Dominic nie był w sosie. Nie miał humoru, w ogóle nie zwracał na mnie uwagi. Obraził się?

- Możemy porozmawiać, proszę? - proponuję.

- O twój chłopak się na nas patrzy, idź się lepiej z nim przywitaj - odparł i skinął głową.

Jaki chłopak? Podążyłam wzrokiem, tam gdzie patrzył wcześniej.

Moje zaskoczenie było niewyobrażalnie ogromne.

Stał tam Matt i mnie obserwował. O co tu kurde chodzi? Szybko przemierzyłam dzielącą nas odległość, aby z nim pogadać.

- Hej - witam się ze mną jakby nigdy nic.

-Możemy pogadać. Musisz mi coś wytłumaczyć - i to natychmiast myślę sobie.

- No jasne, nawet dobrze się składa. Ja też mam Ci parę ważnych rzeczy do powiedzenia. Może zamiast iść do szkoły pojedziemy do kawiarni? - zaproponował.

- No dobra, tam przynajmniej jest cisza i spokój - zgodziłam się.

Wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy. Droga trwała kilka minut, a i tak była niewyobrażalnie długa. Czas strasznie mi się dłużył w oczekiwaniu na nurtującą mnie odpowiedź. Będąc na miejscu zajęliśmy miejsce w rogu lokalu. Chcieliśmy mieć prywatności, chociaż o tej porze było tutaj jeszcze pusto.

- Wiem, że ostatnio byłem dla ciebie niesprawiedliwy. Za dużo na ciebie naciskałem, bo nie chciałaś się spieszyć. Wierz mi dziewczyny zawsze były dla mnie na każdą prośbę.

- No chyba nie wszystkie - nie wiem, do czego dąży ale zaczyna mnie to irytować.

- Po prostu pierwszy raz chce od dziewczyny coś więcej niż seksu.

- Czyli ode mnie? - jestem naprawdę zdezorientowana.

- Tak. Może byśmy poszli gdzieś razem. Ostatnio się fajnie bawiliśmy, nie będę naciskał - obiecał.

- Nie będziesz naciskał? To co w takim razie naopowiadałeś Dominicowi?

- Nie wiem o czym mówisz - udaje teraz niewiniątko. Po jego minie widać, że wie o co chodzi. Jak może mnie tak okłamywać, w żywe oczy.

- Dominic, uważa mnie za twoją dziewczynę. Nie masz pojęcia czemu? - dalej drążę temat.

- No może mu coś tam wspomniałem na ostatniej imprezie w Kalifornii. No ale to nie moja wina. Nie skłamałem, a gość nie chciał się od ciebie odczepić - mówi wkurzony. Wkurzać to się mogę ja.

- Rozumiem, lubisz mnie, a ja lubię ciebie. Rozumiem, dobrze się dogadujemy. Jednak nie masz prawa opowiadać na mój temat takich rzeczy. Nie masz prawa mówić z kim się mam spotykać, a z kim nie. Dominic się nie napatoczył. Kim ty jesteś, żeby mi mówić co mam robić? - nie wiem czy wyolbrzymiam czy nie, ale nie pozwolę się tak traktować. Jak raz pozwolisz sobą kierować, ludzie zawsze będą tobą rządzić. Mam swój rozum i wiem z kim chce się widywać, a z kim nie.

- Nie wiem z czego robisz dramy?! Ja tobą nie rządzę. Nie pozwolę żeby jakoś gościu podbijał do mojej laski!

-Twojej laski!? Nie jestem twoją laską! A Dominic do mnie nie podbijał, był po prostu w świecie miły! Uważam naszą rozmowę za zakończoną - żegnam się i odchodzę.

Nie chcę już dłużej słuchać co Matt ma do powiedzenia. Nie wiem czy to zazdrość czy co, skoro ledwo się znamy. Jeśli nie zmieni swojego postępowania, nie chce z nim rozmawiać.

Teraz będę musiała porozmawiać z Dominiciem. Nie chcę, żeby żył w świadomości, że jestem z Matte. Dlaczego? Nie mam bladego pojęcia. Po prostu miło mi się z nim rozmawiało. Uważam go za dobrego człowieka. Na takiego przynajmniej wygląda.

Póki co idę do domu. Dominic dalej jest w szkole, więc nici ze spotkania. Pójdę do niego po południu.

Tylko muszę się dowiedzieć gdzie mieszka.

Postanawiał poprosić o pomoc Sam. W tym celu dzwonię do dziewczyny.
Po kilku sygnałach odbiera..

-Hejka Sam, mogłabyś się dowiedzieć od Dylana gdzie mieszka Dominic. Potrzebuję jego adres - proszę ją.

- Po co ci jego adres?Tak w ogóle gdzie ty jesteś, powinnaś być teraz w szkole. Co się stało?

- Nie martw się po prostu miałam trudną rozmowę z Mattem. A teraz muszę coś wyjaśnić Dominicowi. To jest naprawdę...

- Skomplikowane, tak wiem, nie da się nie zauważyć. Napiszę Ci za chwilę na SMS dokładne dane. Obiecaj, że mi wszystko wytłumaczysz.

- Dziękuję kochana, obiecuje wszystko ci opowiem. Wpadnij do mnie jutro, zrobimy sobie babski dzień. Jak za dawnych dobrych lat - zaśmiałam się.

- Nie tak dawnych, staruszko. Kończę, dzwoni dzwonek na lekcje. Papa.

Po kilku minutach dostaje to o co prosiłam. Do wyjścia siedzę i oglądam seriale.

Kiedy jest odpowiednia pora postanawiam się odświeżyć. Włosy związuje w kucyka, ponieważ już mnie drażnią.

Nie przebieram się, bo mój strój jest w porządku.

Wychodzę z domu uprzednio żegnając się z mamą, która wróciła z pracy. Muszę z nią częściej rozmawiać.

Okazuje się, że dom Dominica nie jest tak daleko od mojego. Może dwie przecznice dalej.

Dziwni mnie jednak, że mieszka w takiej ulicy. Zazwyczaj tam można spotkać nadziane szychy. Nie mówię, że on jest biedny. Po prostu nie znam go i nie spodziewałam się gdzie mieszka.

Będąc na miejscu sprawdzam adres na telefonie. Czyżbym się pomyliła? Nie, to tutaj. Dom jest ogromny, naprawdę. Ogromy, ale zarazem przytulny. Bije z niego bogactwo, ale można wyczyść taką domowa aurę. Nim stchórzę pukam do drzwi i czekam aż ktoś mi otworzy.








CRAZY LOVEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz