22

144 14 10
                                    

-Idziesz ze mną na randkę - słyszę i staje w osłupieniu..

-Dlaczego mam iść z tobą na randkę? - dopytuje chcąc uzyskać odpowiedź.

-Bo chce gdzieś z tobą wyjść? - odpowiada pytaniem na pytanie.

-Nie mam nic przeciwko wyjściu z tobą, bo naprawdę cię lubię. Jesteś świetną osobą.

-Cieszę się, że się rozumiemy - mówi Dominic z rozanielonym wyrazem twarzy.

-Jednak musze cię rozczarować - kończę wypowiedź, którą mi przerwał.

- Ale jak to? Mówiłaś, że mnie lubisz....

-Lubię cię, więc mówię ci prawdę. Możemy się spotkać, ale to nie będzie randka. Nie chce, żeby relację między nami uległy zmianie. Jest dobrze tak jak jest.

- Póki co przystanę na twoje warunki, ale musimy to jeszcze przedyskutować. W takim razie przyjadę po ciebie dziś o 18? Może być?

- Dobrze zgadzam się - tym razem przystaje na jest propozycję.



Żegnam się z nim i idę do domu.

Dominic jest naprawdę świetnym chłopakiem i nie chce go zranić.

Zauważyłam, że czasem ja ranię ludzi, żeby samej nie zostać zranioną.

To jest taka moja reakcja obronna. Niektórzy budują wokół siebie mur, aby nikogo do siebie nie dopuścić. Ja tak nie potrafię lubię swoich przyjaciół i innych znajomych. Ne mam zamiaru się od nich odgradzać. Po prostu niektórym nie pozwalam się do siebie przywiązywać. Nie chce im mówić moich bardzo osobistych rzeczy, ponieważ się boję, że kiedyś wykorzystają to przeciwko mnie.

Tak było w sytuacji z Mattem. Lubiłam go, w sumie nadal lubię, ale nie tak jakby on tego oczekiwał. To on pomógł mi raz w sytuacji z ojcem. Ja jednak nie wyjawiłam mu prawdy na jego temat. Bałam się i nadal się boje. Jest to dla mnie bardzo osobisty temat. Mówiąc o tym czuje się, jakbym obnażała swoją duszę. Że ludzie dowiedzą się, dlaczego czasem jestem trochę wycofana i boje się niektórych rzeczy.


Dorastanie w rodzinie, w której są problemy jest trudne, ale wykonalne. Pomimo problemów z ojcem zawsze miałam kochającą mamę. Miałam czasem do niej żal, że nie zostawił ojca wcześniej.

Teraz ją rozumiem. Przeżyła z nim naprawdę dużo czasu. Ojciec wykorzystywał jej dobre serce. Mama do ostatniej chwili wierzyła, że tata się zmieni. Będzie tym mężczyzną którego poślubiła i pokochała. Mężczyzną, który dał jej mnie. Niestety tak się nie stało. Musiała zakończyć, musiałyśmy zakończyć rozdział w życiu, w którym on się znajduję.

Cieszę się, że mama ma takie dobre serce. Dzięki niej było mi łatwiej przetrwać te czasami ciężkie czasy dzieciństwa.

Boję się też, że będę podobna do ojca. Mimo kochającej mamy, boje się, że nie będę potrafiła się komuś do siebie zbliżyć.
Nie będę potrafiła kogoś tak naprawdę pokochać bezinteresownie. Zapominam w tym wszystkim o jednym.

To że mój ojciec był jaki był nie oznacza, że ja taka będę. Nie pozwolę, żeby jego zachowanie wpłynęło na moją przyszłość.

Jak już kiedyś mówiłam będę szczęśliwa i nie będę się bała kochać. Jednak wszystko małymi kroczkami.

...

Na spotkanie z Dominikiem postanowiłam się nie szykować. Oczywiście ubrałam się ładnie, ale bez nerwów, że to jest nieodpowiednie lub mu się nie spodoba. Jeśli chciał się ze mną spotkać, to po to, żeby ze mną pobyć.

Tak więc siedzę przed domem w czarnych dżinsach i zwiewnej zielonej bluzeczce. Rozmawiam z mamą, która ma w końcu czas do
wytchnienie od pracy.

- Jak tam twoje relację z Mattem? - pyta zaciekawiona.

-Niestety nijak. Lubię go, ale to tylko tyle. Jest świetnym chłopakiem, ale nie dla mnie. Zasługuję na kogoś innego - mówię trochę ze smutkiem w głosie zdając sobie sprawę, że z tymi słowami zamknęłam rozdział dotyczący chłopaka. - Za chwilę przyjedzie po mnie Dominic, idziemy gdzieś, ale jeszcze nie wiem gdzie w sumie.

-Dominic? Kolejny chłopak? Nie żebym się martwiła, ale to nie za szybko? - widać, że rodzicelka się o mnie troszczy i o mnie dba.

-To tylko kolega. Polubiłam go, czuje się z nim bardziej swobodnie, niż przy Macie. Nie stresuje się, że palne coś głupiego.

-Cieszę się, ale pamiętaj gdybyś potrzebowała pomocy lub coś, zawsze jestem - mówi a mi się kręci łezka w oczku.

-Kocham Cię mamo - mówię w momencie, gdy Dominic podjeżdża pod nasz dom. - Chcesz go poznać? No pewnie, że chcesz. Dominic chodź do nas! - wołam go.

Następnie obserwuję jego zachowanie. Wolnym krokiem wysiada z samochody. Zauważam, że jest lekko zdenerwowany na spotkanie z moją mamą. Tylko czemu? Przecież go nie zje, hahaha. Sądzę że jest naprawdę przystojny. To doby człowiek i zasługuje na wszystko co najlepsze.

- Dzień dobry, jestem Dominic - mówi zachrypniętym głosem.

- Witaj jestem Penelopa, miło cię poznać. Gdzie się wybieracie? - pyta.

- Mam małą niespodziankę dla Hope. Nic szczególnego, ale nie chce na razie wyjawiać szczegółów. - mówi zmieszany. Widać, że nie chce urazić mojej mamy.

- Spokojnie, rozumiem. Też kiedyś byłam młoda - odpowiada moja mama i szczerze się uśmiecha.

-Nadal Pani jest, wygląda Pani pięknie. Widać po kim Hope odziedziczyła urodę. - mówi to i spogląda mi w oczy a ja mam ochotę się rozpłynąć. To było tak cholernie słodkie. Moja mama też się rozpłynęła.

- Ależ dziękuję za komplement - czerwieni się - a teraz zmykajcie na pewno chcecie już jechać. - mówi i przytul mnie na pożegnanie przy czym szeptając mi do ucha. - Dominic to naprawdę świetny chłopak zależy mu na tobie - po czym macha nam i chowa się w domu.



Jestem naprawdę ucieszona, że go polubiła. Ale zależy mu na mnie? Skąd wzięła takie wnioski, przecież tylko chwilę z nim rozmawiała.

- Co szeptała ci mama do ucha, jeśli mogę wiedzieć - pyta podczas gdy wsiadamy do auta.

-Że jesteś świetnym chłopakiem - odpowiadam i pakuję się na siedzenie pasażera.

- Ja? Zabawne... Twoja mama to wspaniała kobieta - informuje mnie i odjeżdża.








CRAZY LOVEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz