Wstając rano mam naprawdę dobry humor. Coś czuję, że dzisiaj będzie naprawdę wspaniały dzień.
Z tą myślą idę pod prysznic. Następnie robię poranne czynności.
Nie spieszę się. Wiem, że mam dużo czasu, bo wstałam wcześniej niż zazwyczaj.
Do szkoły mam dopiero na 9:00. O godzinie 8:45 mam iść do Sam. Niedawno zdała prawo jazdy. Jestem szczęściarą, bo mając ją nie muszę tłuc się busami, a do szkoły mamy kawałek drogi.Po prysznicu suszę włosy i wyciągam lokówkę. Postanawiam nadać im trochę charakteru. Robię lekkie fale i pozostawiam rozpuszczone. Na rzęsy daje troszkę maskary. Decyduje się również pomalować swoje usta matową szminką w płynie o kolorze nude. Nie malowałam się nią często, no ale teraz świat jest lepszy i trzeba samemu takim być.
Hahah gadam jakby mnie kosmici w nocy podmienili.
Stojąc przed szafą zastanawiałam się co mam na siebie włożyć. Nie mam zbyt dużo eleganckich ubrać. Nigdy nie były mi potrzebne, więc takich nie kupowałam.
Znajduję czarną ołówkową spódnicę mini i jedyną białą bluzkę. Mimo, że jest biała nie wygląda jak galowa. Kiedy przymierzam strój orientuje się, że owa bluzka ma dużo za duży dekolt. Nie miałabym nic przeciwko gdybym miała się czym pochwalić, ale przy moim B tak nie jest. No cóż lepsze to niż nic, dodaję do stylizacji niewielki złoty naszyjnik. Podkradam go z kosmetyczki mojej mamy. W gruncie rzeczy nie jest tak źle wyglądam nawet dobrze.
Okazuje się, że minęło dużo czasu i jest już późno więc idę pod dom Sam. Nie pukając wchodzę do środka.
-Sam, chodź już! Wiesz, która jest już godzina! Zaraz się spóźnimy.
-Nie dramatyzuj, już idę tylko muszę się szybko uczesać. Apel i tak jest nudny nic się nie stanie jak przyjdziemy trochę spóźnione. - oznajmia dziewczyna biegnąc po schodach. Widać, że nie było jej wstać tak prosto jak mi i sobie zaspała. - Lepiej mi pomóż. Włóż mi do torebki kluczyki i znajdź telefon powinien być gdzie na blacie w kuchni.
Pospiesznie wykonuję polecenie dziewczyny. Mogłam się tego spodziewać. No ale cóż, może nic się nie stanie jak spóźnimy się parę minut.
-Dobra jestem gotowa. Masz telefon? Jeśli tak chodź do auta. - mówi zakładając buty.
Przed szkołą parkujemy dziesięć minut po dziewiątej. Drogę na salę pokonujemy dość szybko.
-Może nie wchodźmy w trakcie? - pytam się dziewczyn.
-Bo co? Przecież nie będę tu stała przed ponad godzinę...
-No, ale wszyscy będą się patrzyć - panikuje.
-Nie dramatyzuj tylko chodź - ciągnie mnie za rękę.
-Wchodzicie czy nie... Zachowujecie się gorzej niż dzieci w przedszkolu. - przerywa nam głęboki, męski głos.
Odwracam swój wzrok. I wiecie w tak jakby zwolnionym tempie dostrzegam chłopaka. Na pierwszy rzut oka jest nawet przystojny. Ma czarne potargane włosy, zielone jak szmaragd oczy i strasznie długie rzęsy. Mierzy chyba ponad 180, bo przy moim 173 patrząc na niego muszę podnieś głowę lekko w górę. Ciekawe kto to jest, zastanawiam się...
-Już wchodzimy, bardzo przepraszam za moją przyjaciółkę - Sam odpowiada i ciągnie mnie do środka.
Po cichu wchodźmy do środka, siadamy na pierwszych lepszych wolnych miejscach jakie zobaczymy.
Ja natomiast kieruję swój wzrok w stronę chłopak. Siada na samym końcu i nazbyt głośno wita się ze swoimi kumplami.
-Nie wiem czy wiecie, ale w najbliższy piątek odbędzie się mecz piłki nożnej. Zaproszę do siebie kapitana drużyny, aby nieco lepiej przybliżył nam sprawę. - mówi nasz dyrektor. Jest bardzo dumny z drużyny. Każdego roku osiągamy pierwsze miejsce.
Jednak dłużej nie słucham, jestem ciekawa kim był tamten gościu przed salą.
-Sam, kto to przedtem był. Ten gościu, chyba go skądś kojarzę.
-Jak to kto, on - mówi i wskazuję głowa na scenę, na której przed momentem stał dyrektor. Teraz stoi tam chłopak sprzed pięciu minut.
- To jest... - nie kończę, bo chłopak zaczyna przemówienie.
- Witam was ludziska. Pewnie każdy mnie zna - śmieje się - ale dla przypomnienia nazywam się Matt Hover. Jestem kapitanem szkolnej drużyny piłki nożnej. W najbliższy piątek zagramy mecz....
Już nie słucham tylko wpatruję się w chłopaka. Jak to się mówi obczajam go. Powiem wam, że gdy tak na niego dłużej patrzę widzę go w całej okazałości. Przyznam wam, że jak wspomniałem niedawno jest przystojny nawet bardzo. Widać, że ćwiczy, bo ma bardzo wysportowana sylwetkę.
Już wiem, dlaczego dziewczyny tak za nim latają. No, ale bez przesady. Nigdy bym się nie biła o chłopaka.
-No i widzisz. On jest boski. Dałabym wszystko, aby iść z nim na randkę. Jak myślisz jaki jest jego typ? - pyta mnie Sam.
-Jest przystojny, muszę przyznać. Mimo to nie zależy mi na randce z nim. Szczerze nie chciałabym nawet tego.
-Co dlaczego? Na głowę upadłaś, czy wolisz dziewczyny?!
-Sadząc po jego zachowaniu i jak traktował Julie sądzę, że nie traktuje dziewczyn poważnie. Szuka tylko rozrywki. Ja bym mu jej nie dostarczyła i nie chciałabym ją dostarczać. Nie znam go, ale nie chce go poznawać.
-Moja droga to on decyduje czy dziewczyna chce go poznawać, czy nie.
Na tym nasza krótka wymiana zdań się skończyła. Apel pomału dobiegł końca. Nauczycie podali nam plan lekcji i mogliśmy udać się s powrotem do domu.
Szłam w kierunku auta przyjaciółki. Niestety czekałam obok, bo Sam została na chwilę w szkole. Musiała załatwić coś z Panią od chemii.
Stojąc tak zauważyłam, że nieopodal naszego auta stoi przepiękny samochód. Cały czarny , chyba sportowy. Musiał kosztować kupę kasy.
-Podoba Ci się? - pyta znajomy głos.
-Fajny... Pewnie musiał sporo kosztować. Bałabym się prowadzić coś tak drogiego - zaśmiałam się delikatnie.
-Lepiej jeździć szybko i mieć z tego uciechę, niż stać w miejscu i bać się własnego cienia. - mówił to jakby nie chodziło tylko i wyłącznie o auto.
-Robię dziś imprezę. Jak chcesz możesz wpaść ze swoją przyjaciółką.-Impreza w środy tygodnia? Jeszcze się nawet rok szkolny nie zaczął...
- Wiedziałem, że tak powiesz. Przyznaj, że po prostu tchórzysz - zaśmiał się i rzucił mi wyzwanie.
Nie chodzę na imprezy. Nie lubię ich, a w szczególności imprezy w środku tygodnia. Czułam jednak, że nie chce aby chłopak wziął mnie za nudziarę. Natomiast nie będę przecież robić to co on mi każę.
- Nie tchórze i nie powiedziałam, że nie przyjdę. Oznajmiłam, że robienie dziś imprezy jest skrajnie nieodpowiedzialne...
-Czyli mam rozumieć, że przyjdziesz? - powiedział prowokacyjnie, uśmiechając się. Ukazał przy tym dwa słodkie dołeczki w policzkach...
-To się okaże, przekonasz się dziś wieczorem.
-Stary dzięki, że poczekałeś. Możemy już jechać. - przerwał nam chyba kega Matta. Wsiadł do jego auta.
-Nie sądzisz, że trochę za duży dekolt jak na rozpoczęci, ale jak dla mnie idealny- powiedział na odchodne, wsiadł do auta i odjechał z piskiem opon, a mnie oblała fala gorąca.
Po jakiś 5 minutach przyszła Sam.
-Masz może ochotę na imprezę? - zapytałam ją.
-Co masz na myśli. Dzisiaj? - z dziwnym wzrokiem popatrzył na mnie.
-Mamy zaproszenie od Matta i nie wiem czy iść...
CZYTASZ
CRAZY LOVE
Dla nastolatkówHOPE to zwyczajna dziewczyna z mnóstwem problemów. Pomimo młodego wieku przeżyła wiele rozczarowań. Zawsze stara kierować się sercem. Boi się, że dopuszczając kogoś do siebie znowu się sparzy. MATT to szkolny kapitan piłki nożnej. Przystojny, aroga...