Riddle || Okropny kochanek

510 30 4
                                    

olisouko2108, podano do stołu.

◇ ──────── ◇

Czerwona farba spłynęła z płatka róży, odkrywając jej biały kolor.

Riddle objął ją delikatnie dłonią, nim wyrecytował w jej stronę krótkie zaklęcie. Zachwiała się i znowu przejęła szkarłatem.

— Kto ostatnio zajmował się kwiatami? — westchnął, będąc na inspekcji akademickich ogrodów. Nie zdarzała się ona jakoś często, w końcu raz na dwa tygodnie, ale to wystarczało, aby dopilnować, że kwiecisty krajobraz nie straci na swoim uroku.

— Już sprawdzam — Trey przekartkował plik spiętych klamrą kartek. — Ostatnio... do odmalowywania tej części drzew została przydzielona [Imię] [Nazwisko] — poprawił swoje okulary i rzucił okiem w stronę Riddle'a. — Mam pójść ją upomnieć?

— Nie ma takiej potrzeby — odpowiedział. Wstał od różanego krzewu i szybko otrzepał swoje spodnie od wyimaginowanego piachu. Jeszcze raz spojrzał na Trey'a i zawahał się. — Myślisz... że mnie unika?

Riddle przeżywał ostatnio mały kryzys uczuciowy.

Byłaś jego wybranką serca, jego królową, ale z każdym dniem wydawał się coraz bardziej od ciebie oddalać. Nie przychodziłaś już na nie-urodzinowe przyjęcia, zawsze wspominając coś o zadaniach domowych i projektach, a każdą próbę wspólnego spędzenia czasu, zbywałaś słabym uśmiechem na twarzy i przeprosinami.

Nie miał pojęcia co robił źle.

Nie znał się na związkach, na flircie, na randkach i choć jego przyjaciele rzucali pomysłami i radami, nie umiał sprawić, aby szczery uśmiech zagościł na twojej twarzy.

Czuł się zraniony.

Czuł się zraniony, tym, że nie jest w stanie zapewnić ci szczęścia, na które zasługujesz.

— Nie sądzę — odpowiedział Trey po chwili milczenia. — Wierzę, że [Imię] potrzebuje chwili spokoju, aby ustatkować swoje życie.

— Pewnie masz rację — westchnął cicho Riddle. Każdy czasem potrzebuje przerwy od ludzi, aby ponownie naładować swoją „energię do przebywania z ludźmi". Nie? — Jednak... myślę, że pójdę sprawdzić czy wszystko w porządku.

— Powinna być u siebie w pokoju — Trey posłał mu pokrzepiający uśmiech. — Może spróbuj wziąć ją ze sobą na nie-urodziny? Osiemnasta będzie za niecałe dwadzieścia minut.

Riddle stanął przed drzwiami twojego pokoju.

Nie różniły się bardzo od innych pokręconych wejść na tle dziwnie, lecz elegancko zaprojektowanego akademika, jednak czuł się bardzo nieswojo stojąc przed twoim pokojem.

Jednocześnie zestresowany i podekscytowany.

Riddle dwukrotnie zapukał w drewniane drzwi.

Odchrząknął.

— [Imię]? — zapytał pewnym głosem, jeszcze raz pukając. — Czy wszystko w porządku?

Odpowiedziała mu cisza.

Poczuł ciasny uścisk w sercu, ale nie odszedł ani na krok od drzwi.

Wiedział, że tam jesteś.

— Ostatnio wydaje mi się, że coraz mniej się widujemy — powiedział opierając się lekko o framugę drzwi i spuszczając wzrok na czubki swoich butów. — Ja-... ja naprawdę nie znam się na tym wszystkim. Tym całym — machnął ręką dookoła — randkowaniu. Zdaję sobie sprawę z tego co o mnie mówią... Jaki jestem zimny i surowy, ale... kiedy jestem przy tobie wydaje mi się, że tej strony nigdy nie powinienem ukazywać tobie. Przy tobie zawsze czuję takie przyjemne ciepło...

Położył dłoń na klatce piersiowej. Lekko zagryzł wargę, czując jak na jego policzki wpływa rumieniec zażenowania. Och, gdyby tylko teraz ktoś go słyszał..!

— Więc — kontynuował — jeżeli coś zrobiłem źle... mogłabyś mi o tym powiedzieć? Szczerze chcę się poprawić. Stać się najlepszą osobą dla ciebie. Też chcę, abyś była szczęśliwa, tak jak ja jestem przy tobie.

Tu się zaciął i ugryzł w język.

— A więc, [Imię]..? Mogłabyś wyjść, abyśmy razem porozmawiali?

Poza jego cichym oddechem nie usłyszał żadnego dźwięku.

— [Imię]? — wziął głęboki wdech, czując dziwny, niewytłumaczalny niepokój. — [Imię]!

Głośno zapukał do twoich drzwi.

Zimny dreszcz przeszedł mu po plecach. Drzwi były zamknięte, co nie było czymś rzadkim – jednak zakluczano je tylko wtedy gdy ktoś wychodził z akademika. Nie było potrzeby ciągle przekrzykiwać się i walić do drzwi, gdy ludzie tutaj dość często się razem spotykali i integrowali.

— [Imię]. Jeżeli zaraz nie otworzysz tych drzwi, będę zmuszony złamać zamek.

Riddle wyciągnął swój magiczny długopis. Jego czubek wycelował w zamek u drzwi. Wraz z recytacją krótkiego zaklęcia, mechanizm złamał się i resztki metalu ze stukotem spadły na ziemię. Ostrożnie, z dużym cieniem niepewności, Riddle otworzył drzwi.

Wchodząc do pokoju nie można było zobaczyć nic dziwnego.

Może było trochę za spokojnie i... jakby czegoś tu brakowało. Nie potrafił jednak stwierdzić co zniknęło i dlaczego miałabyś się czegokolwiek pozbywać. Riddle stale nalegał, abyś utrzymywała porządek na swoim miejscu pracy, mówiąc, że przebywanie w pokoju jest o wiele przyjemniejsze.

Ale teraz... czegoś tu zdecydowanie brakowało.

Albo kogoś.

— [Imię]? — rozejrzał się dookoła i jego wzrok trafił na czerwoną plamę powoli wsiąkającą w jasny dywan.

Tym razem bez chwili zawahania rzucił się do drzwi łazienki i z hukiem otworzył je na oścież.

Wtedy cię znalazł.

Leżałaś na ziemi, z zamkniętymi oczami, pośrodku dużej plamy krwi. Ściekała ona po twoich pookaleczanych ramionach i zabarwiła już twoje ubrania na ciemnoczerwony, niemal brązowy, kolor.

Riddle stracił równowagę.

Bezwładnie opadł na kolano, nadal analizując całą sytuację.

Nie był zdolny do myślenia, tym bardziej do mówienia. Całe jego ciało drżało niekontrolowanie, kiedy wyciągnął rękę w stronę twojej poranionej dłoni i zatrzymał się w połowie.

Powtarzał sobie, że jeszcze można cię uratować.

Nic nie wskazywało na to, że jeszcze nie opuściłaś tego świata, ale--!

— T-to moja wina, prawda? — zaszlochał, chowając twarz w swoich rękach. — Gdybym tylko wcześniej z-zauważył...

Nie drgnął, gdy słyszał kroki ludzi, którzy zbliżali się, aby zawołać Riddle'a na nie-urodzinowe przyjęcie, którego nie mogli rozpocząć bez niego.

— Przepraszam, [Imię] — nachylił się nad tobą, patrząc jak jego łzy bezwiednie spadają na twoje blade policzki. Ścierał je delikatnie za każdym razem, dopóki jego wizja się nie zamazała. — Przepraszam za bycie tak okropnym kochankiem.

◇ ──────── ◇

Mam nadzieję, że herbata smakowała.
Zapraszam ponownie!


𝕂𝕒𝕨𝕚𝕒𝕣𝕟𝕚𝕒 𝕡𝕖𝕝𝕟𝕚 𝕜𝕤𝕚𝕖𝕫𝕪𝕔𝕒 ~ anime one-shot [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz