Ja'far || Odpoczynek

188 24 9
                                    

Kokiichuu, podano do stołu.

◇ ──────── ◇

Ja'far nie miał czasu na miłość.

Nie miał czasu na samego siebie, gdy całe jego życie wydaje się krążyć wokół pracy. Nie potrafił nauczyć się, że przerwy są równie ważne, więc odrywał się od papierów i urzędników dopiero wtedy, gdy był na skraju utraty przytomności (brak snu), choroby lub długiego postu.

Może to było egoistyczne z twojej strony, ale bardzo lubiłaś wtrącać się w jego szyk dnia, zwłaszcza podczas pracy.

Nie było to nadmierne zjawisko – do jego gabinetu wpadałaś może dwa razy dzienne, wtedy, gdy widziałaś, że Ja'far nie może skupić się na kolejnym stosie dokumentów lub właśnie skończył popołudniową pulę zadań. Wchodziłaś wtedy przez drzwi z tacą z małymi kanapkami i herbatą, które stawiałaś mu na biurko.

Musiałaś nauczyć się z nim rozmawiać; mówić na tyle konkretnie, żeby nie skarcił cię za odbieganie od tematu, i słuchać na tyle uważnie, by w odpowiednim momencie dopytać się o jakiś fragment z jego wypowiedzi, tylko po to, żeby nie zauważył, że minęło mu na rozmowie z tobą dziesięć minut.

Mimo ofiarowanego pustego spojrzenia, gdy odkrywał, że stracił tyle czasu, zauważałaś, jak jego krok był bardziej pewny, a umysł mniej znużony. Tylko tego potrzebowałaś, by utwierdzić się w przekonaniu, że robisz dobrze.

W końcu jednak zaakceptował, że może, może, krótkie przerwy dobrze mu robią. Nie oponował już prawie wcale, gdy stawiałaś przed nim bardziej odżywczy posiłek nim rzucił się w kolejny wir kryzysów państwowych.

Dzisiaj przyszłaś o wiele wcześniej niż zwykle - godzinę po rozpoczęciu jego pracy. Postawiłaś przed nim jakiś orzeźwiający napój i ciepłe bułki, które trafiły do ciebie prosto z pałacowej kuchni. Ręką zgarnęłaś dokumenty, które leżały obok jego stołu.

— Zajmę się tym — odpowiedziałaś z uśmiechem, gdy usłyszałaś pierwszy protest z ust Ja'fara. Dokładnie wiedziałaś co jest w tych formularzach, bo to właśnie ich wypełnianie studiowałaś przez ostatnie kilka dni.

— Nie — odpowiedział, wstając od stołu (dla podświadomego dramatycznego efektu) i kładąc twardo rękę na dokumentach. Zdziwiłaś się, że żaden ruch z twojej strony nie sprawił, że plik drgnął chociaż trochę. — To jest moja praca.

Wzięłaś głęboki oddech, nim odchrząknęłaś w najbardziej honorowym tonie na jaki było cię stać. Przez myśl przekroczyły ci przedstawienia kupców, którzy próbowali przekonać klienta do kupna jakiegoś niepewnego towaru.

Cóż, w tej sytuacji mogłaś porównać się do takiego handlarza. Miałaś zamiar sprzedać Ja'farowi czas, a w tej akcji miałaś u swojego boku sponsorów.

— Wszystko inne co miałeś dzisiaj do zrobienia, zostało już skończone — powiedziałaś zadzierając głowę odrobinę wyżej. Potrzebowałaś dużo pewności siebie, żeby przekonać Ja'fara do uznania twoich słów za poważnych. (To wina zbyt częstych nieformalnych pogawędek). — Masz wielu pracowników pod swoją komendą, którzy chcieli poświęcić ci dodatkową godzinę swojej pracy, byś miał dzisiaj dzień dla siebie.

Wyciągnęłaś wielokrotnie uzupełniany raport. Mimo, że domyślnie miał zostać anonimowy, Ja'far mniej więcej potrafił stwierdzić kto był odpowiedzialny za co, po charakterze pisma.

...I musiał przyznać, że każda osoba przeszła samą siebie, gdy nie doszukał się błędów.

W końcu Ja'far podniósł wzrok na ciebie.

— ...To był twój pomysł?

Westchnęłaś tylko.

— Tak. Musisz więc odpocząć, bo to do mnie będą składane skargi, że nie poszedłeś odpocząć mimo tego zbiorowego wysiłku — powiedziałaś, prowadząc go w stronę drzwi na korytarz. Chciałaś w jak najsubtelniejszy sposób wyrzucić swojego przełożonego z jego gabinetu. — Nie oczekuj takiej motywacji często, jeżeli jutro nie pojawisz się bardziej zrelaksowany niż zwykle. 

◇ ──────── ◇

Mam nadzieję, że herbata smakowała.
Zapraszam ponownie!

𝕂𝕒𝕨𝕚𝕒𝕣𝕟𝕚𝕒 𝕡𝕖𝕝𝕟𝕚 𝕜𝕤𝕚𝕖𝕫𝕪𝕔𝕒 ~ anime one-shot [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz