Azul || Kontrakt

199 23 1
                                    

kikoxniko, podano do stołu.

◇ ──────── ◇

— Mogę spełnić twoje życzenie.

Tapicerowane krzesło w biurze Azula zaskrzypiało pod twoim ciężarem, gdy założyłaś nogę na nogę. Wyprostowałaś się majestatycznie i splotłaś swoje palce razem, przybierając najgłębszy wyraz obojętności, jaki potrafiłaś utrzymać w obliczu zdezorientowanego Azula.

Stał w drzwiach i tylko po twoim geście by zasiadł (na miejscu, gdzie zwykle siadają jego klienci) zamknął za sobą drzwi i posłusznie, choć niepewnie, jakby był pewny, że zaraz coś go zaskoczy i nastraszy, usiadł.

Tylko radosne oczy i cień uśmiechu utwierdzały go w przekonaniu, że nic poważnego mu nie grozi. Spod biurka wyjęłaś kontrakt, podobny do tych, których używał Azul. Niestety, twój nie miał magicznych efektów w postaci lewitacji przed klientem i rażeniem oczu złotym blaskiem, ale postarałaś się o finezyjną, czytelną czcionkę.

— Co to? — zapytał, gdy przysunęłaś do niego kartę. Spojrzał na ciebie, nim dokładniej przypatrzył się dokumentowi.

— Kontrakt.

— To wiem.

Zaczął czytać. Wszystko wyglądało bardzo formalnie, kontrakt był przygotowany specjalnie dla niego (dedukując po wydrukowanych informacjach i kilku polach na jego podpis dla potwierdzenia tożsamości), ale dane dotyczące samej wymiany usług były dla niego zaskakujące: zapisane w najprostszej formie, jaką kiedykolwiek widział na kontrakcie.

Otrzymujesz: Spełnione życzenie (w miarę rozsądku)

Otrzymuję: Pocałunek od ciebie (ilość zależna od rozmiaru usługi związanej ze spełnianiem życzenia)

...Azul zamierzał nauczyć poprawności pisania formularzy, gdy tylko skończy się ta twoja zabawa.

— Mogę spełnić twoje życzenie — powtórzyłaś, zauważając, że przeczytał już wszystko. Odchrząknęłaś. — A przynajmniej, chcę spróbować je spełnić.

Azul zamrugał. Następnie westchnął głęboko, jakby swoje płuca próbował napełnić cierpliwością i profilaktycznie rozmasował sobie skronie przeciw nieistniejącym symptomom bólu głowy. Parsknęłaś na jego reakcję, a twój uśmiech (i złamane przyrzeczenie zachowania beznamiętności wobec niego) został przez niego jednoznacznie odwzajemniony.

Nie chwycił nawet długopisu, tylko odsunął kontrakt. Twój uśmiech nieco opadł, ale Azul szybko zareagował.

— Przykro mi, ale ten kontrakt jest nieopłacalny — powiedział. — Mogę jedynie za niego zapłacić i liczyć, że zaoferujesz mi kolejny.

— ...Twoim życzeniem jest więc mieć kolejny kontrakt? — podchwyciłaś, a Azul wywrócił oczami. Już dawno wstał ze swojego siedzenia, a teraz znajdował się obok twojego (jego) krzesła. Jego ręka znalazła się na twoim przedramieniu, a on sam zaglądał ci przez ramię, gdy po raz kolejny przeglądałaś twój kontrakt.

— Tylko jeżeli będą takie same warunki jak tutaj.

W końcu jednak postanowił sięgnąć po coś do pisania; jeżeli coś takiego miałoby ci sprawić przyjemność, dlaczego nie mógłby dalej grać roli klienta? Jednak nim jego ręka znalazła się na biurku, chwyciłaś jego rękę i splotłaś wasze palce.

Spojrzałaś na niego z uśmiechem.

— Oboje znamy warunki.

— Musimy podpisać wszystko i odnotować zmiany, jeżeli mamy być pewni, że wszystkie kryteria zostaną spełnione. Jako klient mógłbym uważać, że próbujesz mnie oszukać, gdy tak mnie powstrzymujesz.

Kolejny uśmiech.

— Będziesz musiał mi zaufać na słowo.

— To bardzo niepewny kontrakt.

— Czasem musisz mi po prostu uwierzyć.

◇ ──────── ◇

Mam nadzieję, że herbata smakowała.
Zapraszam ponownie!

𝕂𝕒𝕨𝕚𝕒𝕣𝕟𝕚𝕒 𝕡𝕖𝕝𝕟𝕚 𝕜𝕤𝕚𝕖𝕫𝕪𝕔𝕒 ~ anime one-shot [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz