Tokito Muichiro || Ostatni żal

494 30 5
                                    

EwerTugeder, podano do stołu.

◇ ──────── ◇

— Więc... to już koniec? — Muichiro z drżącym oddechem wypuścił powietrze.

Czuł się... niewytłumaczalnie rozluźniony.

Po tych wszystkich walkach, których zwycięstwa dedykował najdroższym mu osobom, nie czuł się źle, znajdując się w objęciach śmierci. Była taka spokojna, zachęcająca go do odejścia z tego okrutnego świata i patrzenia jak jego przyjaciele, nadal będą za niego walczyć i dla niego walczyć.

Z trudem podniósł się, w końcu widząc coś innego niż niebieskie niebo, poprzerywane białymi obłokami. Był na plaży. Nie potrafił stwierdzić czy to była magiczna plaża, czy wytwór jego wyobraźni, ale gdy wziął głęboki wdech, poczuł przyjemny, odświeżający zapach morskiego morza.

Między falami, poziom wody sięgające niemal po same kolana, stały dwie postacie.

Muichiro z trudem podniósł się na nogi, aby zadziwiająco lekkim krokiem dojść na pasmo wybrzeża, które co kilka sekund zostało zalewane przez kolejny przypływ piany. Nawet to nie powstrzymało go od tego, że natychmiast został zamoczony w chłodnej wodzie.

Zadrżał.

— Muichiro? — odezwały się dwa głosy jednocześnie.

Zadrżał jeszcze bardziej, gwałtownie unosząc głowę na te głosy, których nie słyszał już pewnie od tysiąca lat.

Pierwszą osobą był jego brat – Yuichiro stał najbliżej niego, zmieszanym wzrokiem wpatrując się w młodszego Tokito.

Przedarł się przez fale i ostro chwycił Muichiro za ramiona.

— Co ty tu robisz?! — wrzasnął. Mocno nim potrząsnął i przyciągnął do siebie. — Walczysz dla innych, ale o siebie nie potrafić zadbać. Ty niezdaro!

Z pewnością Yuichiro zaserwowałby mu kolejną nieprzyjemną karuzelę w jego ramionach, gdyby ktoś go nie powstrzymał.

— Yuichiro, daj mu trochę wytchnienia — odezwała się druga osoba.

A właśnie nią byłaś ty.

Ubrana w białą sukienkę, która nie była mokra, chociaż już dawno temu powinna była przesiąknąć solą, położyłaś swoją rękę na ręce Yuichiro, nadal mocno zaciśniętej na ramieniu Muichiro. Rozluźnił uścisk, aż w końcu spuścił rękę wzdłuż jego swojego ciała, pozwalając, aby łzy wezbrały się w jego oczach.

— [Imię]... — westchnął młodszy brat.

Czuł taki żal do siebie. Nie dość, że tamtego pamiętnego dnia stracił swojego brata, to nie udało mu się uratować ich najlepszej przyjaciółki.

Uśmiechnęłaś się do niego radośnie, jakbyś wiedziała, że powinnaś odwrócić jego uwagę od jego myśli.

— Byłeś cudowny! — powiedziałaś podekscytowanym tonem. Gdyby nie to, że staliście w wodzie, Muichiro wierzył, że z pewnością byś energicznie podskakiwała z każdym wypowiedzianym słowem. — Pokonałeś tyle strasznych potworów... i uratowałeś tyyyle ludzi — wyciągnęłaś ręce, jakbyś próbowała złapać w objęcia jak najwięcej powietrza. — Tylko trochę ciągle wydawałeś się obrażony. I gubiłeś rzeczy. I zapominałeś o swoich obowiązkach. No ale musi być jakiś balans w życiu, nie? — zachichotałaś.

Muichiro bezsłownie wpatrywał się w ciebie. W końcu przytaknął, na co jeszcze szerzej się uśmiechnęłaś.

Mocno go przytuliłaś.

— Naprawdę cieszę się, że tu jesteś — wyszeptałaś, a twój głos powoli zaczął się załamywać. — Ale... Nie powinieneś tu być. Jeszcze nie teraz.

— Was też tu nie powinno być — odpowiedział cicho Muichiro. Odwzajemnił twój uścisk. — A jeżeli chodzi o mnie — zwrócił swoje oczy ku niebu, po czym wziął kolejny wydech, zrzucając ze swojego serca ostatni ciężar — to wiem, że ktoś inny przejmie nasze marzenia i zbuduje bezpieczny od demonów świat. Nie musicie się martwić.

◇ ──────── ◇

Mam nadzieję, że herbata smakowała.
Zapraszam ponownie!

𝕂𝕒𝕨𝕚𝕒𝕣𝕟𝕚𝕒 𝕡𝕖𝕝𝕟𝕚 𝕜𝕤𝕚𝕖𝕫𝕪𝕔𝕒 ~ anime one-shot [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz