Venti || Cześć, kocham cię

678 64 32
                                    

KukumaKukuma, podano do stołu.

◇ ──────── ◇

— Co podać? — zapytałaś, zatrzymując się przy jednym ze stołów.

W rękach trzymałaś notes i długopis, a do stolika podeszłaś niemal w podskokach, zadowolona, że to tobie przypadło obsługiwanie tak uroczo wyglądającego klienta. Nie żebyś przez ostatnie minuty szeptami nie kłóciła się ze swoimi współpracowniczkami, argumenty przeplatane zgodami i pochwałami urokliwości nowoprzybyłego.

Venti poderwał głowę na twój głos, jego źrenice się rozszerzyły, a sam wyglądał jakby chciał płakać. Zalała go fala smutku, która spowodowała u niego dreszcze nie do opanowania ani zignorowania.

Nie wiedziałaś co się stało. Od razu zaoferowałaś szklankę wody, szczerze martwiąc się o klienta – „Może to przez słońce?" zgadywałaś. „Ostatnio jest też bardzo gorąco" – i chociaż Venti przyjął wodę, słabym tonem gwarantował, że wszystko w porządku.

— ...Dziękuję za pańskie zamówienie — powiedziałaś, zapisując kilka dań w notesach. Trudno było nie zauważyć, że wszystkie wybierano po cenach, jak najtaniej, bo była to ciekawa kombinacja; sałatka grecka, lekka zupa, frytki, lody karmelowe ze śmietaną i czarną herbatę. Nie kosztowały więcej niż jedno porządne danie w menu. Po przyjęciu zamówienia nie mogłaś nie spojrzeć jeszcze raz z zatroskaniem i pewną uważnością na Ventiego. — ...Jeżeli będzie pan czegoś jeszcze potrzebował, proszę mnie zawołać, dobrze? Jestem [Imię].

I z tymi słowami poszłaś zanieść zamówienie do kuchni, nie wiedząc, że chłopak siedzący przy małym, okrągłym stoliku doskonale znał twoje imię. Ba, znał cię bardziej niż ty samą.

A raczej, znał ciebie z poprzednich żyć. Z czasów, kiedy byłaś jego kochanką.

Venti przeżył prawie trzy tysiące lat, ale to nie znaczyło, że zawsze spędzał je samotnie. Prawie całe tysiąc spędził z tobą. Czternaście razy znajdywał cię na swojej ścieżce, kiedy byłaś dzieckiem, lub aktywnie szukał, czternaście razy się „poznawał" z tobą, czternaście razy zawierał przyjaźń, która trzynaście razy przemieniła się w miłość (raz nie zdążył wyznać swoich uczuć).

I czternaście razy patrzył jak umierasz.

Zawsze zdarzało się to w nienaturalny sposób; nie przeżywałaś ataków na miasto, wpadałaś w ręce złodziei, zostawałaś oszukana, umierałaś na różne choroby i zatrucia, poświęcałaś się dla kogoś – trzy razy dla Ventiego – czy też umierałaś z wycieńczenia i głodu.

Każda śmierć była bolesną lekcją dla Ventiego, która zajmowała mu lata, aby zrozumieć. Po śmierci od ataku, zawsze był przy tobie, aby cię ochronić nie tylko za murami miasta. Po złodziejach, uczył kolejnych „ciebie" podstawowej samoobrony. Po oszustwach, staraliście się biegle odróżniać ludzi (a raczej ich intencje) „czystszych" od „gorszych". Chociaż sam nie miał wiele pieniędzy, starał się oszczędzać na tyle ile jego siła woli mu pozwalała. Zaczął nawet uczyć się dzikiej kuchni – jak przygotować coś z kwiatków polnych czy pokrzyw, abyście zawsze mieli co jeść, niezależnie od miejsca i czasu.

I po kilkunastu latach od twojej śmierci, gdy samotność zaczynała go zjadać, rozpoczynał swoje poszukiwania.

Zawsze znajdował cię w wieku dziecka; nie więcej niż jedenaście lat. Już wtedy Venti próbował ci zaimponować grą na instrumencie, zapoznać się z twoimi (nowymi?) rodzicami, a także stać się twoim serdecznym przyjacielem, na którego zawsze mogłabyś liczyć.

Ciężko byłoby mu to przyznać na głos, ale zdobycie twojego serca nie było takie trudne; wiedział o tobie niemal wszystko, potrafił zachowywać się niczym twój wymarzony kochanek, a także zaskakiwać cię zrozumieniem twojej osobowości.

Wyznawał ci miłość w twoje osiemnaste urodziny. Ani razu, nawet za pierwszym, kiedy dopiero cię poznawał i niekoniecznie rozumiał, nie odrzuciłaś go.

Wasze życie jako kochankowie nie było złe, bo mieliście siebie. Niezależnie od stylu, w jakim żyliście i poziomie społecznym na jakim się znaleźliście, w każdej sytuacji wiedzieliście, że możecie na siebie liczyć. Żadne z was nigdy nie czuło się takie pełne, przy tej drugiej osobie i Venti nigdy nie żałował lat, które przeczekał, aby znowu do ciebie dotrzeć.

Umierałaś w różnym wieku. Raz niedługo po szesnastych urodzinach, z uśmiechem pogrążając się w wiecznym śnie przez zatrucie. Czasem docierałaś do progu osiemdziesięciu lat; temat nieprzemijającej urody Ventiego był częstym żartem pomiędzy wami, ale nigdy nie był złośliwy. Fakt, że Venti został przy tobie aż do podeszłego wieku, zawsze napawał cię miłością i oczarowaniem.

Venti'emu nie udało się znaleźć jedynie obecnej ciebie.

Nie spotkał cię jako dziecko, nie odkrył gdzie tym razem mieszkasz mimo licznych poszukiwań. Dwa lata temu od waszego spotkania stwierdził, że twój proces mistycznej reinkarnacji musiał już minąć.

Ale teraz stałaś przed nim ty, prawdopodobnie w wieku, kiedy Venti już wyznałby ci miłość i planowalibyście już swoją wspólną przyszłość.

Czy... czy było już za późno, aby znowu spróbował zdobyć twoje serce?

Tego nie wiedział.

Obiecał sobie, że gdy kolejnym razem przyjdzie do tej restauracji, poprosi, abyś zrobiła mu „niespodziankę" i zaserwowała mu swoje ulubione danie.

Jaka szkoda, że on już będzie wiedział jakie.

◇ ──────── ◇

Mam nadzieję, że herbata smakowała.
Zapraszam ponownie!

𝕂𝕒𝕨𝕚𝕒𝕣𝕟𝕚𝕒 𝕡𝕖𝕝𝕟𝕚 𝕜𝕤𝕚𝕖𝕫𝕪𝕔𝕒 ~ anime one-shot [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz