Rozdział 13

150 4 4
                                    

  Od rana byłem zasypywany pytaniami od Neda, na temat Spider-mana. Gdy rano jak tylko wstałem, zobaczyłem multum wiadomość od kumpla, a gdy jadłem śniadanie (zwykłe tosty z masłem orzechowym i wiśniową galaretką ) zapukał do drzwi z uśmiechem informując że idziemy razem do szkoły, ciocia dała mu do ręki zapiekaną kanapkę, życzyła mi miłego dnia a sama wyszła do pracy. Wyruszyliśmy wspólnie do szkoły. Przez incydent z wczoraj, kiedy zabrali mi ponownie mój plecak byłem zmuszony wszystkie książki  tachczyć w rękach. Cały czas błądziłem myślami do sytuacji z wczoraj. Rozmowa z Hoganem mnie przygnębiła i nie pomaga mi fakt że Ned wie o mnie prawdę, może inni stwierdzili by że to dobrze iż wie przynajmniej nie oszukuje najlepszego kumpla i mogę z kimś w końcu o tym pogadać, ale ja się balem że teraz będzie przez to w niebezpieczeństwie i czy się komuś przypadkowo nie wygada. Co mi  zrobił  Pan  Stark   jak się dowie, przecież  nawet może zabrać mi kostium myśląc że nie jestem na tyle odpowiedzialny by go nosić. 

- Ukąsił cię jakiś pająk ?... Może też mnie ukąsić ?...To by pewnie bolało co nie ?...A nawet gdyby niech mnie ukąsi. Może. Bardzo bolało ?.

-Ten pająk nie żyje-chłopak na moją odpowiedz zacmokał, szczerze miałem już dosyć jego pytań. Niektóre były nawet fajne, ale górowały nad nimi te beznadziejne, jakieś z kosmosu.  Ale jak przystało na dobrego kumpla na wszystkie dzielnie odpowiadałem, no przynajmniej się starałem.   Dotarliśmy na ulice gdzie znajdował się bar z kanapkami. Załamałem się patrząc jak wygląda budynek, cały spalony naokoło taśma policyjna  przyczepiona na metalowych płotkach, by nikt się nie zbliżył do spalonego budynku i policja pilnująca miejsca zdarzenia przy okazji pod pytając przychodniów czy nie widzieli nic dziwnego z wczorajszego wieczoru.

- I ty tu byłeś ?- Widać było że Ned był wstrząśnięty tak samo jak ja tym widokiem i zaniepokojony.

-Tak- zerknąłem w stronę budynku z bankomatami, w środku znajdował się oddział sprzątający w szarych kombinezonach i białych kaskach. Przy budynku stały dwie osoby, była to siwowłosa kobieta chyba po pięćdziesiątce w ciemnym garniturze z białą koszulą pod niezapiętą marynarką  i czarnych szpilkach. Miała poważny i twardy wyraz twarzy rozmawiając z mężczyzną nie wiele młodszym od kobiety( może tak 10 lub 5 lat różnicy )  w szarym garniturze. Od razu można było się domyśleć iż to kobieta jest szefową, a mężczyzna jej pracownikiem. Oboje posiadali przyczepione plakietki z logo  Agenci T.A.R.C.Z.Y. ( nie jestem pewna czy to było logo akurat agenci pamiętam że byli oni chyba  od Starka) co ujrzałem dzięki moim zmysłom pająka.

- Mogłeś zginąć - nie myślałem o tym wczoraj, w sumie nigdy nie myślałem o tym- Znosisz jaja ?- To było pytanie znienacka, tego pytania serio się nie spodziewałem. Szybko na niego spojrzałem by zobaczyć czy pytał się o to na poważnie czy tylko tak dla beki.

- Co?.. Nie!

Siedziałem grzecznie na zajęciach przepisując najważniejsze informacje podające przez nauczyciela. Od dwóch lekcji nie widziałem Mii, co mnie trochę zasmuciło. Nadal pamiętam jak Happy mówił o wyprowadzce i bałem się że dziewczyna opuść szkołę, a zależało mi na niej, oczywiście tylko  jako przyjaciółkę nic innego. Moje wojnę z myślami  przerwał Ned z kolejnymi pytaniami.

- Umiesz pluć jadem ?.

- Nie - Za taktykę tym razem wziąłem  szybkie odpowiedzi jedno sylabowe. 

- Możesz wezwać armie pająków ?

- Nie, Ned -  Chciałem się skupić na tym co mówi nauczyciel.

- Protokół z Sokovii  był rezultatem...

- Jaki zasięg  mają twoje sieci ?

- Nie wiem. Zamknij się - Nie chciałem przez niego jeszcze iść dziś do kozy.

I LOVE YOU 3000 / Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz