Morgan
Wczorajszej nocy nie zdążyłam obejrzeć świeżo zdobytych akt, ponieważ musiałam natychmiastowo położyć się spać. Z początku udawałam, żeby tylko Roberts'owie nie podejrzewali mnie o pułapkę zastawioną na schodach, ale moje powieki stawały się coraz cięższe, dlatego nawet nie zauważyłam, kiedy odpłynęłam w krainę snów.
Cóż, ale jak wszyscy zdążyliśmy już zauważyć, w tym domu nie może się dziać nic dobrego, w związku z czym, rano miałam kolejny wykład. Najpierw dociekali u kogo przebywałam przez weekend, jednak nie pisnęłam ani słówka, co bardzo ich zdenerwowało, a całą awanturę skończyliśmy na mojej postawie. Jeszcze nigdy się tak nie zdziwiłam, jak podczas tej kłótni. Nagle poruszyli temat dobrej i wspaniałej rodziny, jaką moglibyśmy stworzyć, gdybym tylko się słuchała. Kompletna żenada. Rzecz jasna nie zamierzałam się do tego dostosowywać i opuściłam mieszkanie, głośno trzaskając drzwiami. Już i tak wystarczająco skomplikowali mi życie. Chociaż, kiedy wczoraj zabrali mi telefon, uniemożliwili mi kontakt nie tylko ze znajomymi, ale i z nimi samymi.
Mam pole manewru. Smartfona zawsze mogę pożyczyć od Parker'a. To chyba będzie rozsądne rozwiązanie. Skontaktuję się ze Starkiem i razem rozgryziemy papiery, które rąbnęłam zeszłego wieczoru. Dlaczego chcę je otworzyć dopiero przy nim? Tak będzie po prostu najbezpieczniej. Obawiam się, że znając moje szczęście, w szkole ktoś mógłby mi je świsnąć sprzed nosa. Chociażby ci chuligani, z którymi miałam do czynienia poprzedniego dnia. Właśnie... Mam tylko nadzieję, że dziś ich już nie spotkam. Naprawdę nie mam czasu na bezsensowne bójki. Poza tym... Nawet jakbym chciała coś zdziałać, chociażby w przebraniu, to i tak nie mogę, ponieważ nie mam stroju. Został w Avengers Tower. Będę musiała kiedyś skołować sobie sztuczną inteligencję, która będzie mi przypominała o ważnych rzeczach.
Wracając do rzeczywistości, pół godziny później byłam już na uczelni. Dziś przyszłam o wiele wcześniej, aby poszukać Spider-Mana w bibliotece, gdzie na szczęście był. Gdy mnie zobaczył, niemało się przejął. Szczerze mnie to zaintrygowało. Moim zdaniem w ogóle nie powinien mieć powodu do zmartwień. Chyba, że...— Pete...
— Nie uwierzysz, ale wczoraj w nocy był u mnie pan Stark — rozpromienił się momentalnie, wprowadzając mnie jednocześnie w niezły szok, a mimo to postanowił kontynuować. — Zaczęło się od zwykłej rozmowy, a później przeszliśmy na wyższy poziom... Mówił, że widzi u mnie potencjał i mógłbym wam kiedyś pomagać. Oczywiście, jeśli tylko przejdę odpowiedni trening i nauczę się nad sobą panować w odróżnieniu do...
— Do mnie? — Parsknęłam, na co twarz chłopaka przybrała kolor dojrzałego pomidora. — Serio tak powiedział? Nie dziwię się mu, po naszych małych sprzeczkach, jednak i tak mu się za to porządnie oberwie.
— Chyba kazał mi o tym nie wspominać w twoim towarzystwie... — Zmieszał się. — Ale to nie był główny powód naszego spotkania — w tym momencie wręczył mi do ręki mały komunikator. — Prosił, abym ci go przekazał.
— Uratowałeś mi życie — odetchnęłam z ulgą, chowając urządzenie do kieszeni. — Nawet nie wiesz jakie to dla mnie ważne.
— Chyba wiem — spochmurniał. — Słyszałem co się stało. Wpadłaś...
— Dokładnie... — Spuściłam głowę w dół. — Ale spokojnie! — Rozłożyłam ręce w geście obronnym. — Znalazłam wczoraj kwitki o swoim pochodzeniu. Muszę się tylko spotkać z Tony'm i razem je opracujemy.
— Otwórzmy je — nalegał. — Chociaż raz chcę wiedzieć coś jako pierwszy.
— Słucham? — Zaśmiałam się. — Tylko ty znasz prawdę o mojej małej tajemnicy. No może jeszcze system Iron Mana... Ale Jarvis się nie liczy.
— To jak będzie? — Wskazał palcem na świstki.
— Rzućmy na nie okiem... — Uległam. — Ale później schowamy je z powrotem do teczki. Jeśli to coś ważnego, to nie mogę tego zgubić.
CZYTASZ
~"𝙄 𝙖𝙢 𝙄𝙧𝙤𝙣 𝙂𝙞𝙧𝙡"~
FanfictionMorgan - nastolatka głodna przygód. Nie ma dnia, w którym dziewczyna nie wpakowałaby się w kłopoty. Wyplątanie się z tarapatów było trudne do czasu... W wieku dwunastu lat, całkiem przypadkiem,(bynajmniej tak uważała), zyskała nadprzyrodzone zdolnoś...