#34 - Spider-Man

120 6 1
                                    

Morgan
   Ostatnie miesiące nie należały do najłatwiejszych. Zaślepione kłamstwem społeczeństwo zapomniało o wszystkich dobrych rzeczach, które zrobił dla nich Spider-Man i uznało go za wroga publicznego numer jeden. Dużą zasługę miał w tym oczywiście J. Jonah Johnson, który wymyślał i upubliczniał na swoim kanale coraz to nowsze bzdury i teorie spiskowe. Jakby tego było mało, inni nahalni reporterzy również nie mogli się pohamować i nachodzili pajęczaka nawet w szkole. Przez to nasz kochany dyrektor musiał zainwestować w ochronę i drzwi na kartę, co solidnie dotknęło jego portfel, a wszyscy wiedzą jak bardzo kochał pieniądze.
   Chciałabym powiedzieć, że to był już koniec tych dramatów, lecz niestety nie mogłam tego zrobić... Chociaż mieliśmy październik, a ja nie widziałam się od dawna z Parkerem, Happy o wszystkim na bieżąco mnie informował. Początkowo jakoś nie zawracałam sobie szczególnie głowy swoim byłym chłopakiem, póki nie dowiedziałam się, że przez to całe zamieszanie nie przyjęli go na żadne studia. Tak samo było w przypadku Neda i MJ. Chociaż nie darzyłam nastolatków szczególną sympatią, postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Był jednak mały problem, gdyż nie miałam pojęcia co robić.

— Skarbie? — z zamyślenia wyrwał mnie niespodziewanie głos mojej rodzicielki siedzącej na kanapie, naprzeciw mojego fotela. Chociaż się do mnie uśmiechała, była wyraźnie poruszona moim bujaniem w obłokach.

— Coś mówiłaś? — podrapałam się nerwowo po karku. — Wybacz, zamyśliłam się.

— Ostatnio cały czas jesteś jakaś nieobecna — odrzekła. — Wiesz, że zawsze możesz ze mną porozmawiać?

— Wiem i naprawdę to doceniam — przytaknęłam. — Bez obaw, dam sobie radę.

— Morgan... Rozmawiałam z Jamesem — wyznała, wprawiając mnie tym w niemałe zdziwienie. — Martwimy się o ciebie.

— Mówiłam mu, że wszystko w porządku — wspomniałam.

— Wybacz, ale nic na to nie wskazuje — wypuściła powoli powietrze z ust. — Nie chcę na ciebie naciskać, ale widzę, że coś się dzieje. Matki nie oszukasz.

— Mamo... — zawahałam się. — Nie mam pojęcia co robić. Wszystko się wali, a ja siedzę tu bezczynnie i jedynie się zastanawiam.

— Morgan...

— Nie jem, nie śpię — drążyłam. — Pozwoliłam, żeby ktoś wrobił bliską mi osobę w zabójstwo. Zbezcześcili wynalazki taty... Nie mogę przez to normalnie funkcjonować.

— Chodź tutaj... — poklepała ze łzami w oczach miejsce obok siebie, które niepewnie zajęłam. — Spójrz na mnie. Jestem przy tobie, jasne?

— Przepraszam — wyszeptałam, dając jej się momentalnie zamknąć w jej czułym uścisku.

— Już dobrze... — pocieszała mnie.

— Co mam robić? — spytałam drżącym głosem, za co skarciłam się w duszy. — Tata we mnie wierzył... Poświęcił się, aby na ziemi zapanował pokój, a mimo tego ja dalej muszę zakładać swoją zbroję i używać mocy. To niesprawiedliwe. Gdyby tylko wszyscy zapomnieli kim jest Spider-Man... No nie — zamrugałam szybko, niechętnie odsuwając się od kobiety. — Strange mógłby coś na to zaradzić.

— Wiem, że nie chcesz się widzieć z tym czarodziejem, ale chyba nie ma innego wyjścia — złapała mnie za ręce. — Pamiętaj czym się kierujesz.

— Jak mam z nim współpracować, kiedy jest współwinny śmierci mojego ojca? — zmarszczyłam czoło.

— Tęsknię za twoim tatą każdego dnia — wypaliła. — Ale skoro ten doktor powiedział, że nie było innego wyboru... Morgan, Tony by się nie poświęcił, gdyby również nie był tego świadomy. Wiesz o tym...

~"𝙄 𝙖𝙢 𝙄𝙧𝙤𝙣 𝙂𝙞𝙧𝙡"~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz