#2 - Avengers

952 46 8
                                    

Morgan
   Poranek był jeszcze gorszy niż poprzednia noc. Nie zdążyłam dobrze zjeść śniadania, aby usłyszeć krzyki dochodzące z kuchni. Skoro i tak miałam dzisiaj wyjść wcześniej, odstawiłam miskę z płatkami na bok, po czym zeszłam na dół.

— Masz dziś rozmowę z dyrektorem — zakomunikowała Loren. — Pamiętaj o czym rozmawialiśmy w nocy. Nie mam czasu, żeby po ciebie przyjeżdżać.

— Jakbyś to kiedykolwiek robiła... — Wymamrotałam, zarzucając sobie plecak na jedno ramię. — O nic was nie proszę, poza zostawieniem mnie w spokoju.

— Gdyby ktoś nie zapłacił nam konkretnej sumy za adoptowanie ciebie, już dawno byś stąd wyleciała — wywróciła oczami, a na jej wiadomość niemało się zdziwiłam.

— Kto wam niby zapłacił? — Udawałam niewzruszoną.

— Nie masz wystarczająco pieniędzy, aby wiedzieć takie rzeczy — parsknęła.

— I tak się dowiem — posłałam jej groźne spojrzenie, opuszczając wreszcie ten przeklęty dom.

   Zadzwoniłam po taksówkę, która pół godziny później zawiozła mnie do szkoły. Lekcje miały się zacząć dopiero za godzinę. Z tego co wiem MJ, Betty, Ned i Peter siedzą o tej porze w bibliotece. Postanowiłam się tam udać, jednak zastałam w niej tylko Parker'a.

— Nie ma reszty? — Zaskoczyłam się.

— Tobie też dzień dobry — odsunął krzesło na znak, abym usiadła obok niego. — Nie. O dziwo, jeszcze ich nie ma. A co u ciebie?

— Najpierw chciałam ci podziękować, że rozmawiałeś ze mną przez pięć godzin — zajęłam wskazane przez niego miejsce. — Co do sytuacji w domu... Nic się nie zmieniło. Chociaż Loren powiedziała mi dziś coś bardzo dziwnego. To może się wydawać głupie, ale... Ktoś im chyba porządnie zapłacił, aby mnie do siebie zabrali. Jeśli to prawda, są dwa scenariusze...

— Albo twoi rodzice cię oddali, albo ktoś cię porwał — zgadywał. — To może mieć sens. Ta druga droga... To by wyjaśniało, dlaczego nigdzie nie można znaleźć o tobie żadnych informacji.

— Pete, jesteś genialny — złapałam go za ramiona. — Słuchaj, dzisiaj idę do Avengers Tower. Może ten cały Stark by mi pomógł dowiedzieć się czegoś więcej.

— Nie zaszkodzi spróbować — posłał mi szeroki uśmiech.

— Co? — Zbił mnie lekko z tropu.

— Cieszę się, że będziesz im pomagać — przyznał szczerze, przytulając mnie czule do siebie. — Jestem dumny.

— Dobrze mieć kogoś takiego jak ty — powiedziałam zgodnie z prawdą, odwzajemniając uścisk bruneta. — Jak tylko sama się oficjalnie dostanę do Avengers, to zrobię wszystko, abyś do nas dołączył.

— Trzymam cię za słowo — zaśmiał się. — Czekaj... Dzisiaj piątek?

— Dlatego tu nikogo nie ma — zerwałam się na równe nogi. — Przecież mieliśmy dziś przyjść wcześniej. No chodź! — Pociągnęłam go za sobą. — Za pięć minut mamy być w klasie!

— Nie pierwszy raz się przez ciebie spóźniamy — wspomniał. — Ale tym razem masz rację — wyprzedził mnie. — Ścigamy się!

— Jesteś dziecinny! — Ruszyłam za nim najszybciej jak mogłam.

   Dotarliśmy na miejsce w tym samym momencie, gdy zadzwonił dzwonek. Wszyscy byli już na swoich miejscach. Miałam podążyć za Parker'em do ostatniej ławki, gdzie zazwyczaj oboje siedzieliśmy, jednak wtedy zatrzmał mnie nasz nauczyciel.

~"𝙄 𝙖𝙢 𝙄𝙧𝙤𝙣 𝙂𝙞𝙧𝙡"~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz