#31 - "Żywiołaki"

127 7 0
                                    

Morgan
   Zero kosmitów, Hydry czy Flag Smashers - tylko ja i Barnes na spacerze w lipcowe popołudnie po Central Parku. Ostatnie miesiące były wyjątkowo spokojne jak na nasze bohaterskie życie. Nie musiałam używać mocy ani zbroi. O dziwo, nie przeszkadzało mi to. Wręcz przeciwnie - cieszyłam się, że nie muszę walczyć. Robiłam to odkąd pamiętałam i chwila nudy była przyjemnym doświadczeniem.

Morgan? — z zamyślenia wyrwał mnie głos Jamesa, który zatrzymał jednocześnie naszą dwójkę w miejscu.

— Co jest? — zaciekawiłam się, patrząc na jego rozpromienioną twarz.

— To głupie — speszył się.

— No dawaj! — nalegałam. — Mów, bo nie mam zamiaru ci grzebać w głowie.

— Nadal nie wierzę, że taki gbur jak ja ma dziewczynę — wypalił, doprowadzając naszą dwójkę do śmiechu.

— Już dawno cię tak nie nazwałam, żołnierzyku — uwiesiłam się mu na szyi, zmuszając go do objęcia mnie w talii.

— Naprawdę musisz jechać? — marudził, nie odrywając ode mnie swojego wzroku.

— Z mamą już chyba lepiej i nie chcę tego zniszczyć — wyjaśniłam. — Zgadamy się wieczorem, obiecuję.

— Trzymam cię za słowo — musnął mnie zaczepnie w kącik ust.

— Bucky — prychnęłam. — Nie pogrywaj ze mną.

— Przecież nic nie robię — drażnił się ze mną.

— Baran z ciebie, wiesz? — próbowałam się mu wyrwać, co skutecznie mi uniemożliwił, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku.

— Tak lepiej? — parsknął, gdy wreszcie się od siebie oderwaliśmy.

— Baran! — powtórzyłam.

— Nie bądź taka — nie krył swojego rozbawienia.

— Bardzo chętnie bym się z tobą jeszcze podroczyła, ale muszę zrugać kogoś innego — wskazałam palcem na Hogana siedzącego w czarnym Audi, będącego na wideo rozmowie z ciotką Parkera.

— To ciotka tego gówniarza? — zgadywał brunet, przyglądając się ekranowi tabletu odbijającego się w szybie. — Kręcą ze sobą?

— Na to wygląda — wywróciłam oczami. — Przerwę to, zanim mnie coś trafi.

— Do zobaczenia — otworzył mi drzwi auta, kolejno je za mną zamykając.

— Myślałem, że całą wieczność będę tu na ciebie czekał — wymamrotał Happy, włączając się w ruch drogowy.

— Nie kłam — machnęłam na niego ręką, wprowadzając go w niemałe zmieszanie. — Tak na przyszłość, gadaj przez telefon.

— To nic oficjalnego — odchrząknął.

— Jasne.

— A wam jak się układa? — zmienił temat.

— To chyba coś poważnego — uśmiechnęłam się pod nosem. — Nie wyobrażam sobie być z kimś innym.

— Cieszę się, ale jak cię zrani, to po nim — przysięgał.

— To dobry chłopak — rozsiadłam się wygodnie w fotelu. — Nie skrzywdziłby mnie.

— Morgan? — zmarkotniał nagle dorosły.

— Happy? — zmarszczyłam czoło.

— Fury dzwonił — oznajmił, aby na dłuższą chwilę zapadła między nami grobowa cisza. — Podobno to pilne i chciał, abyś się z nim skontaktowała.

~"𝙄 𝙖𝙢 𝙄𝙧𝙤𝙣 𝙂𝙞𝙧𝙡"~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz