#38 - Ostatnia prosta

80 6 1
                                    

Morgan
   Po udanej akcji, czym prędzej wróciłam do domu. Co prawda, Madame Hydra nadal znajdowała się na wolności, ale nie zawracałam sobie tym wtedy głowy. Jej wojska zostały w miarę rozbite, a sama Allegra nie mogła uciec daleko. Co najważniejsze, nie stanowiła już dla nas żadnego zagrożenia zwłaszcza, że nie miała mnie już czym szantażować. Nie zmieniało to jednak faktu, iż zamierzałam ją dopaść w bliskiej przyszłości. Najpierw chciałam jednak osobiście upewnić się, że mojej rodzicielce nic więcej nie zagrażało. Choć była już bezpieczna z ojcem, przez cały czas obwiniałam się o to, co ją spotkało. Z tego powodu wpadłam do naszego mieszkania jak burza, rzucając się Potts na szyję od razu po dezaktywowaniu swojego pancerza. Ściskałam ją tak mocno, jakbym to właśnie z nią nie widziała się całą wieczność, a nie z Iron Manem.

— Mamo, tak bardzo cię przepraszam... — zacisnęłam mocno swoje powieki, bezskutecznie próbując zatrzymać nimi łzy.

— Nic mi nie jest — bez zastanowienia odwzajemniła mój uścisk. — Już dobrze...

— To wszystko moja wina! — upierałam się. — Dwa razy sprzątnęli mi cię spod nosa... Stwierdziłam, że skoro od dwóch miesięcy mieliśmy spokój, a multiwersum nic nie zagrażało, to tak zostanie. Straciłam czujność... Powinnam była to przewidzieć, tak samo jak to, że May mogła się wtedy znajdować w tym głupim budynku!

— Hej, nawet tak nie mów — złapała mnie za ręce. — Już po wszystkim, tak? Nikomu nie stała się krzywda. Morgan, mamy z twoim tatą dużo do omówienia, ale w końcu jesteśmy razem, tak? Nie zadręczaj się tym więcej, proszę...

— To nie takie proste... — spuściłam swój wzrok w ziemię.

— Skarbie, spójrz na mnie — ujęła moją twarz swoje dłonie. — Nie uratujesz zawsze całego świata. Musisz to wreszcie zrozumieć, bo to cię wyniszcza...

Też wolałbym odpocząć... odetchnąć — wtrącił się nagle James, wchodząc do salonu z Hoganem. — Nie marzę o niczym innym, wiesz? Chciałbym już zawsze mieć cię przy sobie. Gdybym mógł, nie wypuściłbym cię już nigdy ze swoich ramion. Ale nie mogę... Nawet jak nie chcesz, to i tak ruszasz innym na pomoc.

— Odpuściłam tylko na moment i spójrzcie, co się stało — stawiałam na swoim. — Tony mianował mnie na swoją następczynię. W tym też nawaliłam! Mysterio przejął Edith, później o mało nie rozpadło się multiwersum, May zginęła, a ciebie porwano, mamo!

— Morgan, o czym ty mówisz? — wzdrygnął się niemało zbity z tropu Stark.

— Tony, lepiej nie teraz — radził Happy. — Poza tym, to też moja wina. Jestem waszym ochroniarzem odkąd pamiętam. Nie dopilnowałem swoich obowiązków...

— Natychmiast oboje przestańcie — nakazała Pepper. — Zrozumcie, że nie jesteście wszechmogący. Nie zapobiegniecie każdej tragedii. A ja nie potrzebuję niańki, dlatego nawet nie kombinujcie. Skupmy się na tu i teraz. Było, minęło... A my — zwróciła się do mnie i taty. — My musimy sobie poważnie porozmawiać.

— Nie będę z nim gadać — zapierałam się. — Zostawił nas! Tyle przez niego wycierpiałyśmy... Przepłakałyśmy mnóstwo nocy, a on zjawia się po ponad roku i myśli, że będziemy skakać z radości na jego widok! Naprawdę wolałabym żeby był z innego świata. Tony, którego znałam, nigdy by nam czegoś takiego nie zrobił.

— Morgan, wiem, że trudno ci to teraz zaakceptować, ale prawda jest zupełnie inna niż ci się wydaje — przekonywała mnie rudowłosa. — Początkowo również nie chciałam go słuchać, ale twój tata miał naprawdę poważny powód, aby nas zostawić. Lecz to nadal on... Twój ojciec, a mój mąż. Najprawdziwszy Tony Stark. Wiem jak bardzo ci go brakowało, dlatego musicie to sobie wyjaśnić.

~"𝙄 𝙖𝙢 𝙄𝙧𝙤𝙣 𝙂𝙞𝙧𝙡"~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz