Dzisiaj jest ten dzień. Wyjdę z domu w którym spędziłam ostatnie 8 lat. Muszę przyznać, że nie było mi tu źle miałam jedzenie ubrania pokój, ale nie miałam przyjaciół. Na początku gdy miałam 10 lat i tu trafiłam przejmowałam się tym, że żadna dziewczynka się ze mną nie bawi, ale z perspektywy czasu cieszę się, że tak było bo łatwiej mi teraz odejść. Urodziny w przytułku to nic ciekawego, składają ci życzenia, a ty po prostu wiesz, że parnaście lat temu wyszedłeś z brzucha matki. Matki, która, albo cię zostawiła, albo zginęła. W sumie śmierć to też pewnego rodzaju zostawienie więc tak , matki, która cię zostawiła. Mam całą walizkę swoich rzeczy i choć nie posiadam tylko te pieniądze, które dał mi mój ojciec zostawiając mnie tu i tak uważam, że gdy wyjdę będzie mi lepiej. Wzięłam walizkę i kopertę od ojca, której nigdy nie otworzyłam. Była noc więc musiałam być cicho. Szłam przez korytarz do wyjścia gdy zaczepiła mnie Pani Elizabeth. Była starszą kobietą, która jako jednyna wiedziała o moim planach i nawet je popierała.
- Hailey wiesz, że gdybyś została do jutra dom dał by ci jeszcze jakieś środki. Tak było by ci łatwiej.
- Elizabeth wiesz, że nie lubię robić zamieszania. Zresztą czuje się jak w jakimś filmie i podoba mi się to - Elizabeth zachichotała.
- Dziecko tyle ci się w życiu przytrafiło, a ty jesteś taka pozytywna. Powodzenia !
- Dziękuję- odpowiedziałam- Zawsze będę o tobie pamiętać
- Ja też, ale idź już kochana bo muszę zrobić obchód po domu.
- Dobrze- przytuliłam ją - Pa pa.
Elizabeth będzie jedyną osobą za którą zatęsknię, a i tak starałam się do niej nie przywiązywać. Otworzyłam drzwi i od razu przywitało mnie chłodne Londyńskie powietrze. Uśmiechnęłam się na myśl, żę to nowy początek. Postanowiłam pójść do parku i pomyśleć. Kiedy dam dotarłam opadłam na ławkę. Myślę, że to dobry moment żeby otworzyć kopertę od ojca. Gdy wygrzebałam kawałek papieru z pomiędzy ubrań w walizce od razu ją rozerwałam. Znajdowały się tam pieniądze, które pozwolą mi przetrwać może dwa tygodnie, taa postarał się dla córki. Był też tam list, który z obrzydzeniem na twarzy zaczęłam czytać.
Droga Hailey nie wiem ile masz lat otwierając ten list, ale mam nadzieję, że jesteś na tyle dorosła by zrozumieć co chce ci nim przekazać. Musiałem cię oddać do domu dziecka, ponieważ nie utrzymałbym cię. Wiem to kiepskie wytłumaczenie, ale jestem za młody i za głupi by się tobą opiekować. Dałem ci całą moją wypłatę. Nie będzie ci ona potrzebna w przytułku , ale kiedyś napewno. Wiem, że będzie trudno, ale postaraj się wyjść kiedyś na prostą i być szczęśliwą.
Twój ojciec John
Ten list mnie trochę rozbawił, ponieważ mimo, że miałam 10 lata zauważyłam, że tata znalazł sobie nową rodzinę i było nas za wiele, ponieważ jego wybranka miała dwójkę dzieci, a więc najłatwiej było się pozbyć mnie. Nie chcąc już o tym myśleć udałam się do sklepu gdzie kupiłam paczkę żelków, które uwielbiałam lecz rzadko je jadłam. Bedę musiała znaleźć miejsce gdzie odpocznę zanim coś wymyślę. Postanowiłam wejść na klatkę schodową pewnego budynku i zejść schodami na dół by nikt mnie nie zauważył. Leżąc na zimnej ziemi opierając się o moją walizkę postanowiłam pójść spać, a juto coś wymyślić.
Kiedy otworzyłam oczy rozejżałam się po miejscu, które wczoraj wybrałam na schronienie. Było tu dość miejsca by spać i co najważniejsze nikt mnie tu nie zauważy chyba, że postanowi pójść do piwnicy. Leżąc myślałam nad tym by znaleźć pracę. Jedyne co umiałam to trochę gotować i robić kawę i herbatę, ponieważ byłam najstarsza w przytułku opiekunki nauczyły mnie takich rzeczy. Jeżeli będę chciała znaleźć pracę to, albo teraz, albo będę musiała znaleźć publiczną toaletę gdzie będzie dostępny prysznic, bo przecież wiadomo, że nikt nie zatrudni brudnej osiemnastolatki. Kiedy wyszłam z mojej kryjówki zauważyłam na przeciwko kawiarnię. Podeszłam bliżej i zobaczyłam, że na drzwiach wisi napis "POSZUKUJEMY PRACOWNIKÓW'. Zaraz czy ja znajduję się w jakimś serialu ? Przecież to niemożliwe by wszystko tak łatwo poszło. Wróciłam do mojego " mieszkania " i uczesałam włosy oraz popsikałam się jakimś dezydorantem, który dostałam od Elizabeth w rzeczach, które przydadzą się na nowy start. Wchodząc do kawiarni zauważyłam za ladą młodą blondynkę. Naszczęście nie było ludzi więc podeszłam i spytałam.
- Czy oferta pracy jest nadal akutalna- uśmiechnęłam się miło
- Tak, czy mam zawołać szefa ?- odpowiedziała z równie miłym uśmiechem. Jeżeli będę miała z nią pracować to chyba się polubimy.
- Tak poproszę - powiedziałam. Kiedy blondynka zniknęła za drzwiami zaczęłam rozglądać się po miejscu. Było tu bardzo przytulnie i ciepło.
- Um dzień dobry - powiedział do mnie wysoki brunet z kręconymi włosami oraz szmaragdowymi oczami. Był cholernie przystojny. Mężczyzna wyciągnął do mnie rękę, którą uścisnęłam.- Nazywam się Harry ,a ty podobno starsz się o pracę w mojej kawiarni.
- Tak jestem Hailey, bardzo mi miło pana poznać.- uśmiechnęłam się
- Możemy udać się do mojego gabinetu ? - zapytał .
- Tak, oczywiście.- weszliśmy do niewielkiego pomieszczenia w którym znajdowało się biórko i komputer.
- No to Hailey masz jakieś kwalifikacje ? - zapytał, a ja przełknęłam ślinę.
Hej to moje pierwsze fanfiction na wattoadzie i mam nadzieję, że wam się spodoba. Pierwszy rozdział nie zbyt ciekawy, ale akcja się rozwinie, a ja postaram się dodać dziś jeszcze jeden.