-Masz jekieś kwalifikacje ? - zapytał, a ja przełknęłam ślinę
- Proszę pana...- zaczęłam
- Nie mów mi Harry - przerwał mi
- Tak więc Harry. Nie chcę w tobie wytwarzać poczucia winy i zrozumiem jak mnie nie przyjmiesz, ale ja dopiero wczoraj wyszłam z domu dziecka w którym spędziłam osiem lat i potrafię zrobić kawę oraz umiem liczyć, ale nie mam kwalifikacji- powiedziałam cicho i zaczęłam bawić się palcami.
- Hailey mogę o coś spytać ? - zapytał
- Tak - odpowiedziałam patrząc mu w oczy
- Czy ty masz mieszkanie ? - zapytał
- Nie..- powiedziałam ledwo słyszalnie
- Skoro nie masz mieszkania ciężko będzie... - zaczął
- Dobrze rozumiem - przerwałam mu i zaczęłam kierować się do wyjścia
- Nie czekaj nie skończyłem ! - krzyknął i złapał mnie za ramię. Obruciłam się i spotkałam jego zielone tęczówki.
- Nie wiem czy wiesz, ale mój ojciec prowadzi całą sieć tych kawiarni więc jest strasznie bogaty. Mam wielkie mieszkanie i mogę ci wynająć u mnie pokój.
- Harry bardzo chciałabym skorzystać, ale nie mam ci z czego zapłacić- powiedziałam
- Nie musisz mi płacić do puki nie wyjdziesz na równą. Proszę zgódź się jestem bardzo samotny.
- Harry ja...
- Nie w sumie to nie masz wyboru zabieram cię do siebie i koniec nie możesz mieszkać gdzieś na ulicy oraz masz tą prace.- zachichotałam na to jak próbował być poważny
- Harry nie wiem co powiedzieć. Obiecuję odpracować wszystko i spłacić ci do do grosza. - powiedziałam.
- Nie ma za co Hailey, ale chciałbym się więcej o tobie dowiedzieć. Może w drodze do domu ?
- Umm myślę, że tak - powiedziałam. Nie lubię rozmawiać o swoich problemach. Nie lubię udręczać nimi innych.
Wzięłam walizkę z mojego schowka, a Harry śmiał się, że sprytnie to obmyśliłam. Kiedy niósł moją walizkę do samochodu mogłam podziwiać jego umięśnione plecy. Gdy jechaliśmy już do mojego nowego domu panowała niezręczna cisza, którą Harry postanowił przerwać.
-Nigdy nie powiedziałbym, że mieszkałaś w przytułku - powiedział - Znaczy przeprasza, t-to nie miało tak zabrzmieć- zająknął się
- Daj spokój Harry to życie nic nie poradzisz- zaśmiałam się - Ja po prostu staram się żeby to wszystko nie było takie oczywiste. Pomagała mi też Elizabeth, która tam pracowała i przynosiła mi ciuchy po swojej córce, żebym jak to mówiła " nie wyglądała jak siódme nie kradnij" - wspomniałam.
- Powiesz mi o sobie od samego początku ? - zapytał
- Nie teraz dobrze ?
- Okey królewno- odpowiedział, a ja przez chwilę poczułam się dla niego taka ważna. Zaczerwieniłam się i próbowałam zakryć to włosami, ale Harry i tak pewnie to zauważył.
Gdy byliśmy na miejscu Harry zaniósł moją walizkę na górę i gdy staliśmy pod drzwiami powidział coś czego jeszcze nigdy od nikogo nie słyszałam.
- No to, to jest własnie nasz dom - chłopak otworzył drzwi, a ja zobaczyłam pięknie urządzony salon, który był połączony z równie piękną kuchnią.
- O boże jak tu pięknie - powiedziłam i obróciłam się wogół własnej osi.
- Cieszę się, że ci się podoba - powiedział - Choć pokarzę ci twój pokój.
Gdy wieszliśmy do pokoju w, którym miałam mieszkać prawie dostałam zawału.
- I ty nazywasz to pokojem gościnnym ?! - krzyknęłam
- Tak - odpowiedział dumnie Harry opierając się o framugę. Rzuciłam się na łóżko i już wiedziałam, że je pokocham.
- Mam dziś jeszcze coś do załatwienia. W lodówce jest jedzenie - powiedział wychodząc a ja ruszyłam za nim.- Nie otwieraj nikomu, zjedz coś, ja będę około 19.
- Dobrze mamo - powiedziałam. Harry zachichotał, a ja już stwierdziłam, że będzie to mój ulubiony dzwięk.
- Znam cię parę godzin, a już tak bardzo cię lubię - powiedział, a ja poczułam przyjemne ciepło w sercu. Ciepło, które oznaczało, że komuś na mnie zależy.
- Dziękuję, będę grzeczna- powiedziałam kiedy ubierał płaszcz. Harry znów zachichotał, ale tym razem dostrzegłam w jego policzkach urocze dołeczki.
- Pa Hailey - powiedział i zamknął za sobą drzwi. Zostałam sama w wielkim, drogim domu z wielkim, drogim telewizoremi równie wielkimi głośnikami. To oznaczło tylko jedno. Impreza z MTV. Wyciągnęłam z swojej torby piżamę na którą składały się któtkie spodenki w kolorze wrzosu i czarna bokserka. Związałm moje dlugie włosy w koczka na środku głowy i włączyłam telewizję. Leciało akurat jakieś zmiksowane gówno, ale nadawało się by trochę potańczyć. Zawsze w domu dziecka tańczyłam sama gdy inni szli już z sali telewizyjnej do pokoi, a teraz miałam cały dom dla siebie. Moim tanecznym krokiem ruszyłam do kuchni. Postanowiłam zrobić sobie coś do jedzenia. W ogromnej lodówce znalazłam mleko, a w dolnej szawce płatki więc nie trzeba się domyślać co zjadałam. W tym domu było około sześć pokoi nie wliczając łazienki i kuchni więc postanowiłam pozwiedzać. W rytm "Wrapped Up" Olliego Mursa ruszyłam do jak mi się zdaje gabinetu. Cała ściana była przeszklona więc mogłam zobaczyć drogi komputer na ogromnym biórku. Gdy go włączyłam postanowiłam założyć sobie Tumblra, Twittera i inne konta społecznościowe bo nie miałam takiej okazji w przytułku. Może nie powinnam ruszać komputera Harrego, ale nie zaglądałam w żadne dokumenty, tylko założyłam konta i wyłączyłam sprzęt. W następnym pokoju nie było nic ciekawego. ponieważ był to kolejny pokój gościnny. W następnym pokoju znajdowała się domowa siłownia. Była tam bierznia, ciężarki i inne ustrojstwa. Już wiem skąd te umięśnione plecy. Ostatnia była sypialnia Harrego do, której postanowiłam sama nie wchodzić. Jak będzie kiedyś chciał to tam wejdę, ale będzie to pod jego obecnością. Ruszyłam do salonu i skacząc po programach znalazłam jakiś serial i zaczęłam go oglądać. Obejrzałam odcinek po odcinku, aż zrobiła się 18 wstałam do kuchni, aby zrobić kolację dla mnie i dla Harrego, który nie bawem wróci. Wrzuciłam ryż do wody i postanowiłam zrobić risotto, którego nauczyły mnie opiekunki w domu dziecka. Gdy nałożyłam jedzenie na talerze i zaniosłam je na stół. Poszłam się przebrać. Ubrałam czarne spodnie i nałożyłam na moją bokserkę szarą bluzę. Gdy wychodziłam z powrotem do salonu usłyszałam przekręcanie w zamku co sygnalizowało, że zaraz będzie tu Harry.
- Czym tak pięknie pachnie ? - zapytał na wejściu. Już chciałam odpowiedzieć, że to dlatego, że zrobiłam kolację, ale on powiedział:
- A już pamiętam to moja Hailey.